Twórcy nie postawili na klasyczne origin story, ale Bruce Wayne działa w Gotham dopiero od trzech lat. Radzi sobie z tym jednak całkiem nieźle, bo w mieście przyszłości może korzystać z futurystycznych technologii, superkomputera, czy robotycznej zbroi przypominającej klasycznego mecha. Zanim rozlegną się okrzyki niezadowolenia – pamiętajcie, że mamy do czynienia z alternatywną, pozakanoniczną wersją tej historii. I że Scott Snyder również swojego czasu serwował nam robo-Batmana.
W Batman – Pogromca sprawiedliwości tom 2 rzeczywiście akcja się zagęszcza i gna do przodu. Bruce mierzy się z kolejnymi przestępcami, a do głosu dochodzi coraz więcej znanych twarzy: Two-Face, Riddler czy Pingwin. Powraca też wątek tajemniczej śmierci pewnej rodziny akrobatów oraz morderstwa rodziców młodego Wayne’a i tożsamości sprawcy tej okrutnej zbrodni. Twórcy mangi tkają swoją opowieść z doskonale nam znanych motywów, starając się jednocześnie zaserwować coś unikatowego.
W opowieści, w której technologia odgrywa istotną rolę nie mogło zabraknąć oczywiście buntu sztucznej inteligencji – to temat na topie i muszę przyznać, że przyjemnie czyta mi się kolejne ponure wizje tak ponurej przyszłości. Jest w tym jakiś pierwiastek Terminatora, ale to niejedyne filmowe inspiracje Shimoguchiego i Shimizu. Jak sami przyznają, historię Gacka znają wprawdzie z kilku kultowych albumów wydanych w Japonii, takich jak Powrót Mrocznego Rycerza, ale głównie z filmów. Być może dlatego na kartach mangi tak mocno czuć ducha chociażby Batman kontra Superman: Świt sprawiedliwości Zacka Snydera. Zabrakło tylko, żeby ktoś na kartach komiksu wypowiedział imię „Martha”.
Batman – Pogromca sprawiedliwości tom 2 w przeciwieństwie do mang Joker – Operacja specjalna czy Superman kontra Meshi przedstawia w 100% poważną wizję Mrocznego Rycerza i jego walki z przestępczością Gotham. Nie ma tu miejsca na chociażby odrobinę humoru, pastiszu czy parodii i powiem szczerze – podoba mi się takie podejście. Jest bardzo dynamicznie, jak na typową mangę akcji przystało. Miejscami jest też mrocznie, brutalnie i nieco przerażająco. I ja taką wizję kupuję.
Przy okazji recenzji poprzedniego tomu zaznaczałem, że trudno przewidzieć, w którym kierunku rozwinie się ta opowieść. Ale zadowoleni będą ci, którzy nie skreślili mangi po pierwszym odcinku, ponieważ twórcy mają swoją wizję i konsekwentnie ją realizują. Udało im się nieco uporządkować chaos, który miejscami zjadał pierwszy tom i odrobinę posunąć akcję do przodu. Lektura przeleciała mi błyskawicznie (to albumik na dosłownie kwadrans czytania), ale polecam zwolnić i rozkoszować się dopieszczonymi kadrami – to naprawdę świetnie wyglądająca manga.
Jestem ciekaw dalszego ciągu tej opowieści, a eksperyment, jakim jest manga DC uważam za częściowo udany. Ta część, która się udała, to właśnie Pogromca sprawiedliwości, z epickimi rysunkami i próbą zabawienia się motywami znanymi ze świata Batmana. Na początku podchodziłem do tego pomysłu sceptycznie, ale cóż – twórcy mnie kupili. Chciałbym więcej, najlepiej od razu, żeby zobaczyć, czy intuicja mnie nie zawiodła.
Tytuł oryginalny: Batman Justice Buster vol. 2
Scenariusz: Tomohiro Shimoguchi, Eiichi Shimizu
Rysunki: Tomohiro Shimoguchi, Eiichi Shimizu
Tłumaczenie: Paweł Dybała
Wydawca: Egmont 2024
Stron : 192
Ocena: 75/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.