Sytuacja Erici nie jest kolorowa. Z łowcy-renegata stała się zwierzyną łowną. Jej dawni pracodawcy nie odpuszczają i wygląda na to, że tym razem to nie ona jest górą. Tym bardziej, że zaliczająca mordy na jej konto bestia dodatkowo dyszy jej na kark. Miasto o wesołej nazwie Udręka nie jest zbyt dobrą osłoną, a podopieczna bohaterki, Gabi, nie należy do osób, które usiedzą spokojnie. Czy tym razem Dom Slaughterów dopnie swego? A może zrobi to za nich Dwupostaciowiec?
Czym stała się seria w Coś zabija dzieciaki tom 7? Groza jest tu namacalna na każdej stronie, ale Tynion IV dorzucił sporo wątków kryminalnych, a i gdzieś w tle grają nawet nieco westernowe nuty. Bo czyż Erica nie jest wyjęta spod prawa? Czy nie przemierza bezdroży USA ostatkami sił? I wreszcie - czy cała ta preriowa atmosfera nie kojarzy się z epoką rewolwerów? Do tego dochodzi widmo ścigające Ericę, z którym pojedynek dopiero nadejdzie... James Tynion IV wyniósł swą opowieść na nowe poziomy, dość nieoczekiwane na jej początku.
Przemoc. Wielu może ona odstraszać, a wielu przyciągać. O ile nie jestem człowiekiem o wrażliwym żołądku i widok krwi i flaków nie robi na mnie wrażenia, tak działa mi na nerwy nieodpowiednie posługiwanie się nią. James Tynion IV na szczęście należy do tych autorów, którzy potrafią dostosować jej poziom do dramaturgii wydarzeń, a Werther Dell'Edera ze swoją kreską ukazuje ją w przyzwoity, niepowodujący torsji sposób. W Coś zabija dzieciaki tom 7 jest jej sporo, bo i okoliczności tego wymagają. Ale służy ona do rozwoju fabuły, a nie pokazaniu, jaki to komiks nie jest dla dorosłych. I tego powinni nauczyć się inni twórcy.
Okładka mówi sama za siebie. Potwór zwany Dwupostaciowym robi swoje. Co gorsza, pod postacią naszej łowczyni. Ale ścigająca Ericę wysłanniczka Domu Slaughterów sprawnie ubiega się o palmę pierwszeństwa w byciu głównym łotrem tego odcinka. Walka obu pań jest niesamowita, przypominająca krwawe mordobicia Sabretootha i Wolverine'a i Dell’E dera kolejny raz udowadnia, że jest na właściwym stanowisku. Fascynuje mnie też westernowa estetyka historii, do której Erica i Gabi pasują zaskakująco dobrze. I przez chwilę nawet chciałoby się, aby było już sielankowo, ale to chyba nie ten typ opowieści.
Cykl Coś zabija dzieciaki od pierwszego tomu rozwinął się w znaczny sposób. Początkowo była to dla mnie seria czysto rozrywkowa, której daleko do najlepszych dzieł Tyniona IV, ale zdecydowanie górująca nad tymi słabszymi. Od niedawno jej poziom wędruje w górę, ubogaca się i kieruje w nieznanym, ale obiecującym kierunku. Obok Departamentu prawdy jest to najlepsza regularna seria tego scenarzysty i mam nadzieje, że taka pozostanie do końca. Choć liczę po cichu, że autor po raz kolejny zaskoczy nas nieoczywistymi rozwiązaniami fabularnymi.
Tytuł oryginalny: Something Is Killing The Children Vol. 7
Scenariusz: James Tynion IV
Rysunki: Werther Dell'Edera
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 144
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.