Nieumarli herosi wracają na Ziemię. Zeżarli między gwiazdami już niemal wszystko, a po obiadku na mieście warto wrócić do domu i sprawdzić, czy coś nie uchowało się na dnie lodówki. Tymczasem wokół wakandyjskiego tronu i mutantów z Asteroidy M koncentruje się ostatni bastion ludzkości. Choć warunki są ciężkie, społeczność ta radzi sobie przyzwoicie, lecz ostateczna konfrontacja z wygłodniałą bandą super-zombie jest nieunikniona... Ale to jedynie część treści tego albumu.
Kolejne części niniejszego albumu to Marvel Zombies 3, Marvel Zombies 4 i Marvel Zombies Return pisane przez Freda Van Lente, który ugryzł sprawę nieco inaczej. Głównymi aktorami pierwszych dwóch jego serii są takie postaci jak Machine Man czy Morbius i jego mroczna gromadka. Rzeźnicze klimaty zombie są, ale dużo tu też innego rodzaju grozy i klisz typowych dla mroczniejszego superhero. W Marvel Zombies Return, zgodnie z tytułem, powracamy do kirkmanowskiej groteski... I to w pełni jej mocy.
Kirkman stawia na absurdalne i makabryczne zwroty akcji. Ot choćby gdy w kadrach pojawia się cień szansy na spokój i drogę ku lepszemu, dzieje się coś szalonego, a mózgi i kończyny znów fruwają w powietrzu. Van Lente jest jednak momentami umiarkowany. Potrafi zaskoczyć, równie dobrze gra flakami, lecz to bardziej stabilny sposób budowania fabuły. Nie ma u niego wydarzeń pokroju zbiorowej uczty na Pożeraczu Światów czy pozaziemskich food-tripów. Dopiero w finałowej historii ma miejsce masakra w kilku odcieniach. Taka różnorodność czyni ten tom ciekawszym, choć już nie tak szokującym jak poprzedni.
Marvel Zombies tom 2 to nadal krwawa łaźnia z trykociarzami w środku. Herosi gryzą, pożerają, krwawią obficie i gubią kończyny. Za cały ten makabryczny teatr odpowiadają Sean Phillips, Kev Walker, Nick Dragotta i kilku innych artystów. Nie ma tu miejsca na spokój. Nawet kadry nie-nieumarłe budzą pewien niepokój, a gdy zombie zagarniają dla siebie cały czas kadrowy, dzieje się rzeź. Poziom brutalności bywa różny, a jego moc nie zależy od anatomicznych szczegółów. Twórcy postawili na serię małych szoków, mocnych zwłaszcza dla tych, którzy nawykli do superbohatersko cenzurowanej przemocy
Marvel Zombies tom 2 jest idealną kontynuacją i rozwinięciem świata zombie Marvela. Kirkman kontynuuje wątki z poprzedniego tomu, oferując dokładnie ten sam styl narracji. Van Lenten to jednak coś więcej. Czarny humorek ma tu inny wydźwięk, jest mniej pokręcony, ale autor idzie w tę samą stronę, co poprzednik. W efekcie drugi tom serii jest bardziej różnorodny i nieprzewidywalny, a jego finał to obietnica kolejnej porcji mięcha. To album dla osób lubiących przełamywanie pewnych utartych konwencji w dobrym, choć nieco kontrowersyjnym stylu.
Tytuł oryginalny: Marvel Zombies 2, Marvel Zombies 3, Marvel Zombies 4, Marvel Zombies Return
Scenariusz: Robert Kirkman, Fred Van Lente i inni
Rysunki: Sean Phillips, Kev Walker, Nick Dragotta, Andrea Mutti i inni
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 464
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.