Historii jest tu kilkanaście i każda oparta jest na różnych założeniach. Niektóre mają charakter anegdotyczny (Zbrojenie łonowe, Wciąż stoję), inne z kolei dotykają faktów historycznych (Miasto, które powiesiło słonia, Little Arkansaw), ale wszystkie perfekcyjnie oddają ducha swych czasów. Okresu chaotycznego, gdzie pojawiały się przebłyski sprawiedliwości, mroczne punkty zbrodni, ale przede wszystkim nieokiełznana dzikość w sensie cywilizacyjnym. Zdobywcy Dzikiego Zachodu musieli opanować połacie surowego terenu, bez konkretnego planu i ze znikomym wsparciem kształtującej się państwowości. A jedynym zabezpieczeniem w takich realiach jest niezawodna broń.
Scenarzysta ma wspaniały talent gawędziarski. Swe opowiadania spiął w formie opowieści właściciela sklepu z bronią, snującego je przy okazji prezentacji asortymentu z historycznym rysem w tle. Nie myślcie, że to jakiś marketingowy pokaz. Mężczyzna mówi to wszystko do rabusia, który z bronią w ręku napadł na jego sklep. Pozwala to Ogerowi na zgrabne przejścia między skrajnie różnymi historiami, bez szkody dla nich i samego czytelnika. Jedynym mankamentem jest ich krótki format. I o ile przeciętne historyjki nie pozostawiają śladu w duszy, tak te nieco lepsze chciałoby się czytać dłużej. Oger pędzi niczym sam Buffalo Bill, chcąc jak najprędzej ukazać swe kolejne pomysły, z których część wydaje się wręcz napisana na kolanie. Choć w porządnej szacie graficznej.
Podobnie jak w antologii Indianie! i tu mamy cały zespół rysowników. Dominique Bertail, w sepii ukazujący bezkresny Nowy Meksyk w historii Wdowa czy Paul Gastine ilustrujący fragmenty ze sprzedawcą-narratorem. Realia Dzikiego Zachodu są tu wiarygodne, z całym błotkiem i chatami z nieheblowanych dech na bezludziu. Ze względu jednak na skrótową wręcz długość, żaden z artystów nie rozwija skrzydeł. I tu znów powracam do największej bolączki tego komiksu. Zanim scenarzysta na dobre rozkręci opowieść, ta ma już swój finał.
Lost In Time nie ustaje w wydawaniu komiksów o Dzikim Zachodzie, a dzieła Tiburce'a Ogera stanowią sztandar tej części ich oferty wydawniczej. I nie jest to dla mnie zaskoczenie, bo scenarzysta ten potrafi ująć kulturowego ducha epoki takim, jakim był naprawdę. Obok wystrzałów z rewolwerów, galopujących koni i Indian mamy ciemnotę, biedę i warunki, które dla wielu nie pozostawiały innego wyboru, niż przejście na ścieżkę wątpliwą prawnie i moralnie. Rewolwerowcy z Dzikiego Zachodu to antologia dobra, ale posługując się rewolwerową metaforą - nie wszystkie pociski zdołały tu jednak wypalić.
Tytuł oryginalny: Gunmen of the West
Scenariusz: Tiburce Oger, Herve Richez
Rysunki: Laurent Hirn, Dominique Bertail, Benjamin Blasco-Martinez, Stefano Carloni, Ronan Toulhoat, Paul Gastine, Jef, Christian Rossi, Hugues Labiano, Éric Hérenguel, Olivier Vatine, Félix Meynet, Nicolas Dumontheuil
Tłumaczenie: Jakub Syty
Wydawca: Lost In Time 2024
Liczba stron: 120
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.