Scott znajduje pracę. Do tego w końcu wyprowadza się od swego współlokatora, a nawet nieźle radzi sobie z zagrożeniem ze strony kolejnego, czy raczej kolejnej złej eks Ramony. O'Malley dokonuje w życiu swego bohatera wielu przełomów, a wszystko to z energią, która często wytracana była w poprzednich dwóch tomach. Miejscami absurdalny, podszyty geekowskim duchem humor pozostaje, ale w znacznie rozsądniejszej dawce.
Dotąd w kolejnych tomach Scotta Pilgrima zauważyłem pewien regres. O'Malley zatracał się w swoim twórczym uniwersum, gdzie miłość do muzyki i popkultury zderzała się z prozą życia niezbyt bystrego młodzieńca. W efekcie często powstawał wir słowotoku, niepotrzebnych zwrotów fabularnych i brak balansu między realizmem, a tym, co umowne. Nie mam pojęcia, co stało się, że w Scott Pilgrim ogarnia tom 4 jest wyraźnie lepiej, choć fundamenty historii pozostają niezmiennie. Wręcz jest jakby luksusowo?
Wątki romantyczne, zwłaszcza te nastoletnie, najdelikatniej mówiąc nie są czymś, co lubię. Zwykle tworzą je bowiem autorzy, którzy wiek młodzieńczy mają za sobą, a ich wspomnienia przyprószone są nostalgią. Scott Pilgrim pod tym względem ma się nieźle. Miłostki tu są chwilowe, głupiutkie, ale „na całe życie”. Sama konkurencja Pilgrima z eks ukochanej jest niedojrzała, ale ekscytująca. O'Malley przedstawia całe spektrum różnych związków miłosnych i chyba każdy znajdzie w tym coś dla siebie. Bądź co gorsza - zobaczy sam siebie i nie będzie to miłe, sentymentalne wspomnienie, a uświadomienie sobie swej szczenięcej głupoty podlanej hormonami...
Bryan Lee O’Malley to zdolny rysownik, ale z niszy tych artystów wyspecjalizowanych w kreskówkowym stylu. Sądziłem więc, że biel i czerń wystarczą w jego historii. Do czasu, gdy ujrzałem kilka stron w kolorze, znacznie podnoszących jakość wizualną całej historii. Wielka szkoda, że całość nie ocieka barwami, ale monochromatyczność nie jest tu zła. Choć pewnie już zawsze będzie mi czegoś brakować.
Jest lepiej, a nawet - jest dobrze. Scott Pilgrim z serii dryfującej w bliżej nieokreśloną stronę, kieruje się bardziej przejrzystym kursem. Ciąg humoru zawieszonego w próżni zastępuje klarowna fabuła nim wzbogacona. Nawet związek Ramony i Scotta przestaje przypominać relację typu „to skomplikowane”. Kształtów nabiera również tło głównego wątku. Postaci drugoplanowe z konsystencji półpłynnej przybierają formę stałą, a wszystko spina się dużo lepiej niż dotądPozostaje się jedynie cieszyć i liczyć na kontynuację wzrostowego trendu.
Tytuł oryginalny: Scott Pilgrim 04: Scott Pilgrim Gets It Together
Scenariusz: Bryan Lee O'Malley
Rysunki: Bryan Lee O'Malley
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Nagle Comics 2024
Liczba stron: 200
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.