Po wydarzeniach z poprzedniego tomu tytułowy bohater zmuszony został zmienić ciało. I los sprawił, że to ciało kobiety, na dodatek uwikłanej w aferę z udziałem poważanego senatora. Shade więc też była kobietą. „Była”, bo Milligan prędko sprawia, że przybysz z planety Meta przechodzi kolejną metamorfozę. I kolejną śmierć. Polubiliście rudowłosego wrażliwca o wrażliwej i nieco melancholijnej naturze? Zapomnijcie o nim.
Peter Milligan zastępuje go sarkastycznym, nieco złośliwym i szalonym osobnikiem, do tego nieprzewidywalnym. Ale czyż Shade nie jest właśnie człowiekiem przemiany? Zmiany nie dotyczą zresztą jego samego. Shade - Człowiek przemiany tom 3 to odejście od dyskursu na temat mitów współczesnej Ameryki na rzecz mroczniejszej tematyki rodem z Hellblazera czy Sandmana. Na scenę wkraczają Aniołowie i choć nie są to ci sami skrzydlaci, co we wspomnianych dziełach, dzierżą podobną moc, przy której nawet Moc Szaleństwa bywa bezsilna. Równie wielkim problemem są komplikujące się relacje między trojgiem głównych bohaterów. W czasie niemal już stałych absencji Shade'a, jego ukochaną połączyła namiętna relacja z Lenny, a jego powrót w nowym wydaniu dodatkowo wszystko skomplikował.
Komiksy z Vertigo miały dość luźno zarysowaną główną oś fabuły. Peter Milligan idzie tą samą drogą co Moore i Gaiman, nie tylko pozwalając sobie na rozmaite przystanki w stałej narracji, ale też mgliście kreśląc cel całej hecy. W tym tomie pojawia się Jim Morrison, choć nie taki, jakiego znamy z czasów The Doors. Dostajemy też śmiałą interpretację mitu o Pandorze, a swoje pięć minut otrzymują nawet James Joyce i Ernest Hemingway. Nie mówiąc już o tym, że autor w pewnym sensie sam pojawił się na kartach komiksu. Widowisko należy jednak do Shade'a i jego kompanek, którzy co prawda na chwilę zatrzymali się w swej szalonej podróży, ale wyłącznie po to, by zaznać jeszcze więcej obłędu. A dokąd to wszystko zmierza? Nie wiadomo. Trafniej zapytać - czy na tym etapie dokądkolwiek musi? Zwłaszcza, że fabuła nadal wciąga.
Chrisowi Bachalo w tym tomie towarzyszy kilkoro rysowników, wśród których znaleźli się Coleen Doran, Glyn Ennis i Scot Eaton. Nie spodziewajcie się jednak gwałtownych rewolucji wizualnych czy sinusoidy poziomu rysunków. Różnorodność w kadrach dobrze wpływa na treść komiksu. Raz wieje niepokojem, innym razem porywa nas psychodelia, a czasem zabierani jesteśmy w bardziej kameralną podróż. Shade - Człowiek przemiany tom 3 jest tym samym, czym były inne dzieła z Vertigo tamtych czasów. Okazją do artystycznych eksperymentów, które trzymały się jednak pewnych reguł i nigdy nie zawodziły.
Shade - Człowiek przemiany tom 3 to kolejny etap serii Petera Milligana, w którym autor pozwala sobie nieco namieszać. Na rdzeniu poprzednich dwóch albumów mógł co prawda zbudować fabuły kilku kolejnych, ale zabełtanie w kotle szaleństwa sprawiło, że tytuł stał się jeszcze ciekawszy. I gdy się nad tym głębiej zastanowić, wcale nie odchodzi on skrajnie od głównej linii fabularnej. To nadal podróż kosmity po USA, gdzie wraz z towarzyszkami spotyka on rozmaite lokalne aberracje, choć już w nieco inny sposób. To lektura złożona, ale zaskakująco wciągająca, oferująca dobrze znany z poprzednich tomów amalgamat szaleństwa, grozy i opowieści drogi. A biorąc pod uwagę finał - być może zupełnie nowej drogi.
Tytuł oryginalny: Shade, The Changing Man vol. 3
Scenariusz: Peter Milligan
Rysunki: Chris Bachalo, Glyn Ennis, Scot Eaton, Coleen Doran i inni
Tłumaczenie: Jacek Żuławnik
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 400
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.