Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Wielka rozrywka w SkyShowtime!

Brian Herbert, Kevin J. Anderson - Piaski Diuny - recenzja książki

Autor: Tomasz Drozdowski
4 marca 2024
Brian Herbert, Kevin J. Anderson - Piaski Diuny - recenzja książki

Uniwersum Diuny to coś więcej niż bój Atrydów i Harkonnenów. Choć konflikt ten zajmuje sporo miejsca w tym wszechświecie, to przez tysiące lat trwania całej znanej akcji jest tylko jednym z jego elementów, sprawcą punktów przełomu, a nie absolutną całością. Piaski Diuny to antologia zbierająca opowieści z różnych okresów trwania świata Franka Herberta, gdzie pojawiają się znane motywy, ale i te ledwie wspomniane przez genialnego twórcę.

Zacznę może chronologicznie. Dżihad Butleriański/Butlerowski miał miejsce sporo przed Diuną. W skrócie była to wojna o wielkiej skali, z myślącymi maszynami, które w człowieku widziały mniej więcej tyle, co bardziej podli ludzie widzą w zwierzętach. Zasób, chodzące mięso i coś, na czym można sobie poeksperymentować. Nic dziwnego więc, że homo sapiens podniósł rękę na maszynowych okrutników i pokazał, że małpy razem silne. To tu też ma miejsce pierwszy zgrzyt na linii Atrydzi-Harkonnenowie, który rozjaśnia nieco wydarzenia z Diuny.

No i coś, co fani Diuny polubią najbardziej, czyli opowieści z dobrze znanymi bohaterami. Pierwsza z nich opowiada o Gurneyu Hellecku i jego losach po upadku Atrydów. Mężczyzna wraz z atrydzkimi niedobitkami współpracuje z przemytnikami przyprawy, szykując się jednak do czegoś więcej. Wymierzonego oczywiście w Harkonnenów. Kolejna historia osadzona jest w czasie, gdy książę Leto Atryda był o krok od zawarcia małżeństwa z przedstawicielką rodu Ekazów. Mamy młodego Paula i jego relacje z rodzicami. Mimo politycznego napięcia, w porównaniu z wydarzeniami z głównej historii jest to familijna sielanka, przyjemna i niezobowiązująca. Jak większość rzeczy, które tworzy autorski duet. Mamy też opowieść osadzoną w erze oddalonej o tysiące lat od czasów Paula, gdy wszystkim władał niejaki boski Leto II Atryda. Ale tu już więcej nie zdradzę...

Problem z dziełami Briana Herberta i Kevina J. Andersona jest prosty. Panowie boją się wstrząsnąć światem Diuny, jednocześnie dopisując do niego w ekspresowym tempie kolejne rozdziały. Jestem w tej kwestii mocno nieobiektywny, bo zwyczajnie lubię to uniwersum, ale też widzę, że czasem jest to robione po łebkach. Panowie porywają się na wielkie zagadnienia, jak wspomniany Dżihad Butleriański, które nie trafiają do wyznawców prozy Herberta seniora. Są napisane ciekawie, ale bez indywidualnej iskry, jakby twórcy bali się naruszyć konstrukcję dzieła twórcy tego uniwersum. Co nie przeszkadza im mnożyć kolejnych wątków. Piaski Diuny w swojej złożoności są znacznie lżejsze i przyznam, że pochłonąłem z apetytem samego barona Harkonnena. I może to jest jakaś droga dla twórców, by nie nadwyrężyć cierpliwości fanów, a dodać do tego świata coś od siebie.

Piaski Diuny to lektura lepsza niż niektóre długogrające historie spod pióra Briana Herberta i Kevina J. Andersona. Otrzymujemy przekrój opowieści osadzonych na przestrzeni wielu tysiącleci, który pozwala zrozumieć ogrom tego świata i jego niuanse. Jest co nieco z początków kształtowania się Imperium Corrinów, pojawiają się opowieści równoległe do Diuny, ale i przenosimy się w czasy bliższe późnym rządom Boga Imperatora Leto II Atrydy. Czekam na to, co panowie napiszą dalej, bo filmowe sukcesy sprawiają, że fraza „Diuna” jest gorąca jak powierzchnia Arrakis i cenniejsza niż przyprawa. Czekam na więcej, byle jakość górowała nad ilością.


Okładka książki Piaski Diuny

Tytuł oryginalny: Sands of Dune

Autor: Brian Herbert, Kevin J. Anderson 

Tłumaczenie: Andrzej Jankowski, Maciej Szymański

Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2024

Stron : 272

Ocena: 75/100 


 

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.