Feric Jaggar po latach życia w podłej Borgovii wraca do kraju swych przodków - dumnego Heldonu. Już w pierwszych chwilach jest zszokowany tym, co widzi w swej ojczyźnie. Organy odpowiadające za kontrolę czystości rasowej okazują się być pod wpływem wrażych Dominatorów. Po ulicach kręcą się wszelkiej maści genetyczne pokraki, a system polityczno-społeczny prowadzi Heldon na skraj przepaści. A co za tym idzie – do upadku prawdziwego, czystego człowieka. Przeznaczenie sprawia jednak, że Jaggar znajduje się w odpowiednich okolicznościach i czasie, by na powrót uczynić Heldon wielkim.
Brzmi jak słaba pulpowa opowiastka z rasistowskim sznytem? I tak jest. Spinrad przedstawia Adolfa Hitlera, który w 1919 roku wyjechał do USA i tam rozpoczął karierę pisarską. Jego przełomowym dziełem okazała się powieść „Władcy swastyki”, gdzie bohaterem jest wyżej wspomniany Jaggar. Nie jest to dzieło wybitne, ale też nie taki był zamysł Spinrada. Dzieło domniemanego Hitlera to grafomańska opowiastka, będąca jednak doskonałym przekrojem ideologicznego i psychologicznego zwichrowania. Przyjrzyjmy się zatem bliżej Adolfowi, któremu nie wyszła kariera polityczna, ale spełnił się jako artysta.
Jeśli sądzicie, że zbrodniarz jest innym człowiekiem, bo wyemigrował i pisze SF, to jesteście w błędzie. To ten sam zakompleksiony, megalomański i ksenofobiczny człowiek, co widać w każdym akapicie jego powieści. Pompatyczna naiwność skręcona jest w ciasny sznur z ksenofobicznymi poglądami i czymś, czym mogliby się zainteresować psychoanalitycy. Spinrad, wcielając się w finale w rolę krytyka literackiego, przewrotnie demaskuje swojego Adolfa, uwypuklając między innymi jego seksualne kompleksy. I przy okazji lepiej ukazując świat przedstawiony, w którym III Rzesza nie powstała.
II wojna światowa była piekłem na ziemi, ale co by było, gdyby się nie wydarzyła? Nazistowski demon tu się nie narodził, ale skutecznie zastąpił go koszmar sowiecki. ZSRR i szeroko rozumiana zbrodnicza komuna urosły w siłę, rozlewając się niemal na cały świat jak zaraza. Przeciwko czerwonym stoją jedynie militarystyczne USA i Japonia. Spinrad poświęca stanowczo za mało miejsca na tę kwestię, podpierając nią jedynie działalność artystyczną Hitlera, ale to wystarczy, by nieco inaczej myśleć o zjawisku zwanym historią alternatywną. Powieść Spinrada jest nią dwutorowo. Jako świat, w którym Hitler jest pisarzyną SF, ale też uniwersum, w którym snuje swe ideolo, bliższe naszej rzeczywistości niż realia, w których faktycznie żyje. Genialna przewrotność.
Znajdą się pewnie jednak tacy, którym Żelazny sen będzie pachniał obrazą czci i pamięci ofiar II wojny światowej i nazizmu. Spinrad jednak kpi z ideologii narodowych socjalistów, aryjskiej supremacji i militaryzmu na wiele sposobów. Feric Jaggar może i jest niezwyciężonym wybrańcem, ale pod maską herosa chowa okrutne oblicze człowieka nienawistnego. Fikcyjny Hitler przelał swój mokry sen o samym sobie na karty swej powieści. Tak jak w Wielkiej Republice Heldonu widzimy przejaskrawione i wyidealizowane oblicze III Rzeszy, tak Jaggar to Adolf idealny. Ultimate Hitler, można by rzec.
Żelazny sen to nie tyle dobra powieść sama w sobie, a znakomita koncepcja literacka. Podszywający się pod pisarza Hitlera autor przedstawia jego alternatywne losy w innym świecie, analizując przy okazji symbolikę otaczającą nazistów, ich ideologię, sposób myślenia i to, jakim cudem tak zbrodniczy reżim mógł się narodzić. Czytając „Władców swastyki” bez oglądania się na przeszłość można dojść do wniosku, że to napompowane pulpowe SF. Jednak gdy do głowy przychodzi kontekst historyczny, cała idea powieści Spinrada urasta do większej rangi. To dzieło nie tylko dla miłośników ciekawych alternatyw historycznych i SF, ale i szerszych analiz naszego świata.
Tytuł oryginalny: The Iron Dream
Autor: Norman Spinrad
Tłumaczenie: Tomasz Jaworski
Wydawca: Wydawnictwo Rebis 2024
Stron : 352
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.