Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

rytuał

Task – recenzja serialu. Po pierwszym odcinku zapowiada się wspaniale

Autor: Jakub Jabłoński
8 września 2025
Task – recenzja serialu. Po pierwszym odcinku zapowiada się wspaniale

Brad Ingelsby, a więc twórca Mare z Easttown powraca z nowym projektem. Czy Task obroni się jako kolejny wielki hit platformy HBO MAX? Mark Ruffalo jako typowy śledczy nie radzący sobie z życiem. Po przeciwnej stronie równie rozbity bandyta. Tytułowa grupa zadaniowa złożona z przeciętniaków. Wolno, lecz konsekwentnie rozwijająca się akcja i sceneria zdegradowanych przedmieść wielkiego miasta. Czego chcieć więcej?

Zagraj to jeszcze raz Mark

Wydawać by się mogło, że temat upadłego policjanta, alkoholika, mającego rodzinne problemy jest oklepany i nie może już w żaden sposób zaciekawić widza. Sam Mark Ruffalo grał już podobne postaci, a jako, że jest naprawdę wielkim aktorem za każdym razem potrafi doskonale to sprzedać. Nie inaczej jest przy okazji serialu Task. Widać doskonale zobrazowany upadek głównego bohatera. To jak bardzo z niczym sobie nie radzi. Na jego twarzy rysuje się zrezygnowanie, wszystko co robi, okraszone jest miną cierpiącego, zdruzgotanego mężczyzny. Szybko odkrywamy zalążek jego problemów, agent FBI z synem mordercą. To ciekawy i oryginalny smaczek, który w przyszłych odcinkach na pewno będzie mocno rozwijany o to co wydarzyło się w przeszłości, chociażby z żoną naszego bohatera.

Widać ogromny potencjał na rozwój postaci granej przez Ruffalo. Póki co widzimy co najmniej trzy jego twarze. Pierwsza to twarz skrupulatnego, doświadczonego śledczego, który zna się na swojej robocie i mimo wszystko chce ją wykonywać jak najlepiej. Druga twarz to właśnie ten upadający alkoholik nie widzący sensu, kwestionujący istnieje boga, rozczulający się na sobą. I trzecia twarz, spokojnego ogrodnika i ornitologa, pasjonata przyrody, ciszy i spokoju, melancholika z pasją. Ten skomplikowany obraz sprawia, że Task wchodzi na wysoki poziom opowieści. Tak barwna i wielowątkowa główna postać musi wzbudzać zainteresowanie, musi przyciągać widzów. Charyzma Marka Ruffalo pozwala mi przypuszczać, że Task będzie naprawdę godnym serialem.

Słaby ojciec, lepszy mściciel

Po przeciwnej stronie do postaci granej przez Ruffalo znajduje się niejaki Robbie, w którego wciela się Tom Pelphrey (dla mnie znany przede wszystkim z doskonałego serialu Banshee). Mężczyzna także ma skomplikowane życie rodzinne, odeszła od niego żona, ma kiepską pracę, a także cały czas nie może pogodzić się ze śmiercią ukochanego brata. Żyje raczej biednie z dwójką dzieci i dorosłą bratanicą, która stara się być gospodynią domu. To kolejny ciekawy, ładnie namalowany, szczegółowy obraz wpisujący się w całą przedstawioną przez twórców okolicę. Przedmieścia wielkiego miasta to kraina ruder, śmieci i dojmującej beznadziei. Tym światem rządzą dilerzy narkotyków, którym to Robbie wypowiada partyzancką wojnę.

Sceny napadów są dynamiczne, złowieszcze i przepełnione napięciem. Właśnie czegoś takiego oczekuje się po tego typu serialach. Emocji, przemocy, efektownej brutalności. Tego wszystkiego Task dostarcza już od pierwszego odcinka. Robby jako mściciel jest przekonujący, a dodatkowo w wersji domowej, w ogóle nie przejawia swojego drugiego oblicza. Wręcz przeciwnie, jest jakby odrobinę niezdarny, ciapowaty, absolutnie niepewny siebie. I ten właśnie rozstrzał to kolejny mocny punkt świetnie napisanego scenariusza. Podobnie jak cała mająca ścigać Robbiego grupa zadaniowa. Przypominająca nieco amerykańskie Kulawe Konie z innego wyśmienitego serialu, tyle, że bez wszechobecnego brytyjskiego humoru. Troje podkomendnych (jednego z nich gra znany z roli Cristona Cole'a w Rodzie Smoka Fabien Frankel) śledczego granego przez Ruffalo to nie są żadne orły, raczej nie najostrzejsze kredki w tym federalnym piórniku. Zobaczymy czy mimo to pokażą na co ich naprawdę stać, póki co zaintrygowali, dali zwiastun tego kim są jak się zachowują.

Muzyka przedmieść

Chyba najmocniejszym punktem pierwszego odcinka serialu Task, była muzyka. Świetnie dobrane, rytmiczne, wpadające w ucho kawałki doskonale oddawały klimat panujący na ekranie. Ścieżka dźwiękowa idealnie pasowała do tego co czują bohaterowie, jak w danej chwili się zachowują. Połączenie melodii i testu z obrazem przedstawianym przez twórców stworzyło intrygującą całość, która sprawiła, że godzinny odcinek ani przez chwilę się nie dłużył. Wręcz przeciwnie minął bardzo szybko i pozostawił wrażenie, że nie znalazła się w nim ani jedna zbędna, zbyt rozwleczona scena.

Wydaje się, że Task to będzie serial opowiadający o życiu na marginesie, że biedzie przedmieść, o patologii, o próbie radzenia sobie z trudnościami stawianymi przez życie. O kartonowych, brudnych, zbyt małych do normalnego funkcjonowania domach, o śledztwie prowadzonym w skandalicznych warunkach, przy żenująco niskim budżecie, o chęci zmiany. Mam wrażenie, że bardziej niż na zbrodniach scenariusz skupi się na psychologicznej kondycji ludzi jej popełniających oraz ludzi próbujących im przeszkodzić. To będzie raczej opowieść o złamanych, pękniętych, podeptanych duszach, a dopiero w drugiej kolejności o zabawie w policjantów i złodziei tyle, że na powaznie.

Twórca Mare z Easttown powraca więc z nowym elektryzującym, oryginalnym projektem, który warto śledzić tydzień po tygodniu na HBO MAX.

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Jakub Jabłoński

Dziennikarz

Absolwent dziennikarstwa, pochłaniacz filmów i seriali w ilościach hurtowych. Wielki fan fantastyki, zwłaszcza twórczości Brandona Sandersona

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.