Słynna scena z Kevina samego w Nowym Jorku gdzie pojawia się Donald Trump od lat jest tematem dyskusji. Reżyser filmu przyznaje, że najchętniej chciałby ją usunąć.
Od lat mówi się, by usunąć scenę gdzie Donald Trump pojawia się w drugiej części kultowego Kevina. Obecny prezydent USA wystąpił w małej rólce w klasycznym filmie świątecznym, lecz ta mała rólka niesie za sobą spore konsekwencje, głównie przez dzisiejsze zachowanie Trumpa. Sam reżyser filmu przyznaje, że najchętniej pozbył się go z filmu. Ba, mówiło się że na Disney+ oraz w nowych emisjach telewizyjnych, scena ta miałaby być wycięta.
Chris Columbus, reżyser Kevin sam w Nowym Jorku, powiedział ostatnio, że Donald Trump w tym filmie jest jak klątwa. Columbus powiedział, że Trump wymusił swoją obecność w filmie, bo pozwolił ekipie kręcić w swoim hotelu pod warunkiem, że pojawi się w scenie. W tamtym czasie widzowie reagowali pozytywnie, lecz z biegiem lat, szczególnie po prezydenturze Trumpa, ta scena zaczęła ciążyć reżyserowi. Teraz mówi, że najchętniej by ją wyciął, ale obawia się konsekwencji – pół-żartem stwierdził, że zostaliby go wyrzucili z kraju. W wywiadzie dla San Francisco Chronicle Columbus powiedział:
To klątwa, która daje znać o sobie po czasie. Stała się czymś, czego chciałbym, żeby nie było. Nie mogę tego wyciąć. Jeśli to wytnę, prawdopodobnie zostanę wyrzucony z kraju. Uznają mnie za kogoś, kto nie nadaje się do życia w Stanach Zjednoczonych, więc będę musiał wrócić do Włoch lub coś w tym stylu.
Kevin przypadkowo trafia do Nowego Jorku, gdy jego rodzina leci do Florydy. Korzystając z taty karty kredytowej, zatrzymuje się w luksusowym hotelu. Na jego drodze znów stają dwaj złodzieje – Harry i Marv – którzy planują okraść sklep z zabawkami. Kevin zastawia na nich pułapki w opuszczonym domu i udaremnia napad.
Źródło: deadline.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.