Mistrz japońskiego kina powraca. Tym razem z pełną krwawych scen akcji, zaskakujących intryg i czarnego humoru ekranizacją swojej powieści inspirowanej tym, co wydarzyło się w kraju kwitnącej wiśni w XVI wieku. Już 24 stycznia do polskich kin trafi film Kubi w reżyserii Takeshiego Kitano – zdobywcy Złotego Lwa i Europejskiej Nagrody Filmowej. Polska będzie drugim po Japonii krajem, który wprowadzi tę produkcję do regularnej dystrybucji. Na wielkim ekranie zobaczymy plejadę japońskich gwiazd, w tym Tadanobu Asano – aktora, który za rolę w hitowym „Szogunie” nagrodzony został Złotym Globem.
Japonia, XVI w. Okrutny lord Oda Nobunaga chce się zemścić. Jego wasal zbuntował się, wszczął rebelię i… zniknął jak kamfora. Nobunaga obiecuję mianować na swojego następcę tego, kto pierwszy przyniesie głowę zdrajcy. Morderstwa, bitwy, intrygi, fortele, oszustwa i seks stają się bronią w wyścigu o głowę, która z każdego uczyni lorda.
Tak w skrócie można opisać fabułę najnowszego filmu Takeshiego Kitano – mistrza japońskiego kina. Reżyser po kilku latach przerwy wraca w wielkim stylu. „Kubi” to ekranizacja jego bestsellerowej powieści o tym samym tytule. Łączy ona w sobie to, co najlepsze w kinie historycznym i filmach akcji. Produkcja premierowo pokazywana była na festiwalu w Cannes, gdzie spotkała się ze świetnym przyjęciem. Zdobyła też aż sześć nominacji do nagród Japońskiej Akademii Filmowej. O tym, ile z nich otrzyma, przekonamy się na początku marca.
W obsadzie nowej produkcji Kitano znalazła się plejada japońskich gwiazd. A wśród nich jeden z najpopularniejszych obecnie japońskich aktorów – Tadanobu Asano, który za rolę w „Ostatnim życiu we wszechświecie” otrzymał nagrodę na MFF w Wenecji, a niedawno uhonorowany został Złotym Globem za rolę w „Szogunie”.
Takeshi Kitano, mimo upływu lat, wciąż uznawany jest za jednego z najciekawszych reżyserów na świecie. W Japonii jest ikoną, a za granicą – twarzą Japonii. Jego filmy od lat wzbudzają duże emocje i spotykają się ze świetnymi recenzjami. Nie inaczej jest w przypadku jego najnowszego działa. Nie bez przyczyny mówi się, że „Kubi” to jedna z najważniejszych japońskich premier ostatnich lat.
Co ciekawe, Kitano wcale nie planował podboju światowej kinematografii. Miał zostać inżynierem, ale wyrzucono go ze studiów. Został więc komikiem i dorabiał sobie jako windziarz w klubie dla dorosłych. Kiedy zachorował zakontraktowany na wieczór komik, Kitano wszedł na scenę zamiast niego i dał show. Wraz z kolegą stworzył duet komediowy „Two Beats” i przebojem wdarł się do serc japońskiej widowni. Regularnie gościł na ekranach telewizorów, do momentu kiedy zabroniono mu przekraczać próg japońskiej telewizji za… obnażenie się w jednym z programów. Wtedy zaczął grywać w filmach. A kiedy reżyser „Brutalnego gliny” popadł z nim konflikt, a następnie zrezygnował z pracy nad tą produkcją, Kitano zajął jego miejsce, przepisał scenariusz i zrobił film, który do dziś jest klasykiem światowego kina gangsterskiego. Potem jego kariera filmowa potoczyła się już lawinowo: „Punkt Wrzenia”, „Sonatine” oraz “Hana-bi”. Ten ostatni przyniósł mu Złotego Lwa na festiwalu w Wenecji i sprawił, że zaczęto go traktować jako prawdziwego reżysera, a nie komika bawiącego się w kino. Dziś Takeshi Kitano jest reżyserem, scenarzysta, montażystą, pisarzem, aktorem, producentem, a po wypadku na skuterze, który sparaliżował mu część twarzy został również malarzem. Dziś wystawy jego prac organizowane są na całym świecie.
Źródło: informacja prasowa / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.