Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa - recenzja komiksu

Autor: Piotr Pocztarek
8 kwietnia 2020

Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni jest jedną z tych serii, która nie doczekała się kontynuacji. Przynajmniej na razie. Biorąc jednak pod uwagę fakt, iż Egmont przeskoczył kilka dobrych opowieści na rzecz kolejnego etapu z życia Hala Jordana, nie spodziewałbym się powrotu cyklu na nasz rynek. Czy jest czego żałować? Owszem, ale gdy zagłębicie się w Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa przymkniecie oko na niepełny run Roberta Vendittiego.

Strona komiksu Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa

Główne założenie serii Granta Morrisona jest klarowne. Hal Jordan to as wśród kosmicznych glin, którzy egzekwują prawo nie tylko w obliczu wielkich zagrożeń. Posiadacze zielonych pierścieni dają się we znaki rozmaitym rzezimieszkom, co nie przysparza im wcale popularności. Pewnego dnia członkowie Korpusu trafiają na coś, co okazuje się częścią jakiejś większej całości. I jest to coś zdecydowanie niepraworządnego. Od tej chwili nawet żywa legenda, jaką jest Hal, musi mieć się na baczności. Nie tylko jemu jednak oddałbym całą chwałę. Pojawiający się w Sadze o Potworze z Bagien Medphyll czy humanoidalny wulkan Volk, choć dostają znacznie mniejsze role, to nie dają o sobie zapomnieć. To samo tyczy się przeciwników Korpusu. Blackstars, kontroler Mu czy Pasterz to postaci interesujące, a przy tym nieprzekombinowane i nieidące w wymuszoną oryginalność.

Zwykle bardziej chwalę kosmiczny świat Marvela. Thanos, Strażnicy Galaktyki czy wielkie imperia to coś, co znacznie ubarwia to uniwersum, w którym przodują harcerzykowaci, dobrotliwi Avengers. Grant Morrison przypomina, że DC wcale nie stoi pod tym względem z tyłu. Pojawiający się w komiksie Mister Miracle Czwarty Świat to tego najlepszy przykład, ale esencją kosmosu DC są Korpusy Latarni. O ile Geoff Johns stawiał akcenty na heroicznych punktach, o tyle Morrison woli psychodeliczną space operę. Doskonale do tego założenia pasuje Adam Strange, pojawiający się w jednym z wątków, a którego postać radziłbym w najbliższym czasie głębiej przestudiować.

Strona komiksu Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa

Ilość elementów wprowadzonych przez autora w sześciu zeszytach jest naprawdę duża. Mniej doświadczony rysownik zapewne rozjechałby się niezgrabnie, tworząc przepakowane dziełko, zrozumiałe tylko dla fanów Green Lanterna. Morrison i owszem, wtłacza sporo odniesień do innych elementów świata DC, ale nie czyni tego z niezdrowym ekshibicjonizmem. Ot jakby od niechcenia wrzuca kolejne części mozaiki tworzącej jego kosmiczną wizję. Co najlepsze, niektóre elementy są całkiem zabawne, jak choćby rozmowa Hala z pewną pajęczycą czy z zachwyconymi darami fałszywego boga ludźmi.

Jak narysować przygody superbohatera, którego mocą jest kreowanie konstruktów siłą woli, a jedynym ograniczeniem jest jego wyobraźnia? Widziałem popisy wielu autorów, wśród których warto wspomnieć Ivana Reisa czy Jima Lee. Liam Sharp wchodzi na wyższy pułap, nie skupiając się na zielonych mocach Jordana a złożoności całego świata. Konstrukty pierścienia są wręcz ubogie w zestawieniu z pracami kolegów, ale w tej prostocie jest metoda. Szesnastonowy odważnik czy wielka piącha to niezwykle skuteczne argumenty i nawet jeśli nie przekonuje was ich efektywność, to rozejrzyjcie się po świecie narysowanym przez Sharpa. Kosmiczny targ niewolników sprzedawanych wraz z całymi planetami, postaci reprezentujące wiele gatunków i spora dawka irracjonalności sprawiają, że pozaziemskie realia w Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa są autentycznie niczym z innej planety.

Strona komiksu Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa

Run Granta Morrisona został niedawno przedłużony o kolejne dwanaście epizodów. Nic dziwnego, gdyż od czasów Geoffa Johnsa postać Hala Jordana nie była w pełni wykorzystana, a tytuł Hal Jordan i Korpus Zielonych Latarni, jak sama nazwa wskazuje, poświęcał sporo czasu pozostałym ziemskim latarnikom. Tym razem Hal Jordan otrzymał znacznie więcej przestrzeni, by pokazać, że to on jest najlepszy spośród Zielonych Latarni. A na pewno ma najciekawsze przygody. Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa to crème de la crème kosmicznych przygód tytułowego herosa.

PS: Obecnie Egmont wydaje nieco więcej DC niż Marvela i nie śmiem tego krytykować, zwłaszcza gdy chodzi o komiksy takie jak ten. Chciałoby się jednak, aby wydawca nie bał się przeskoczyć nieco chronologię Domu Pomysłów i zaoferować świeższe i przede wszystkim atrakcyjniejsze tytuły z tej stajni.


Okładka komiksu Green Lantern tom 1: Galaktyczny stróż prawa

Tytuł oryginalny: The Green Lantern Vol.1: Intergalactic Lawman Scenariusz: Grant Morrison Rysunki: Liam Sharp Tłumaczenie: Marek Starosta Wydawca: Egmont 2020 Liczba stron: 176 Ocena: 85/100

PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.