Okazuje się, że Marvel był bardzo oszczędny gdy współpracował z Netflixem. Ted Sarandos (CEO giganta streamingowego) chłodno wspomina współpracę z gigantem blockbusterowym przy uniwersum Defenders.
Marvel to uniwersum, które nie ma sobie równych. Oczywiście ostatnimi czasy było kiepsko, niemniej jednak mając tak rozległą bibliotekę trudno, by wszystko było na równym poziomie. Tak czy inaczej, mimo ogromnych box office'owych hitów byli bardzo oszczędni, gdy współpracowali z Netflixem. Tak przynajmniej podaje Ted Sarandos.
Mimo iż tworzyli hity, tak byli chciwi. Ted Sarandos, CEO Netflixa, twierdzi, że współpraca z Marvelem w czasach ich wspólnych produkcji (takich jak np. Daredevil, Luke Cage czy Jessica Jones) była trudna, ponieważ Marvel TV był zbyt oszczędny. Jego zdaniem Netflix chciał tworzyć świetne seriale, a Marvel koncentrował się na cięciu kosztów i zarabianiu. Sarandos zaznacza, że budżety były problemem – dla porównania: pierwszy sezon Daredevila kosztował ok. 56 mln dolarów, podczas gdy budżet Daredevil: Odrodzenie od Disney+ sięga 200 mln dolarów. Mówi też, że każde staranie Netflixa o zwiększenie budżetu kończyło się walką z Marvelem, który oszczędzał, bo mógł zatrzymać zaoszczędzone środki. Finalnie doszło do tego, że Netflix stracił ze swojej biblioteki tytułu Marvela, a Marvel usunął serial oryginalny Netflixa z czołówek.
W telewizyjnej serii Marvela „Daredevil: Odrodzenie” Matt Murdock (Charlie Cox), niewidomy prawnik o niezwykłych umiejętnościach, prowadzi kancelarię, walcząc o sprawiedliwość, podczas gdy były szef mafii Wilson Fisk (Vincent d'Onofrio) angażuje się w karierę polityczną. Ale od przeszłości nie da się uciec i wkrótce dochodzi między nimi do konfrontacji.
Źródło: joblo.com / ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.