W uniwersum Marvela grupa X-Men zajmuje szczególne miejsce. Z jednej strony jest pełnoprawnym superbohaterskim zespołem, który niejednokrotnie obok Avengers zapobiegał światowym kryzysom. Z drugiej jednak strony w opinii publicznej nie cieszą się oni nawet połową chwały grupy Kapitana Ameryki, pozostając outsiderami, uważanymi przez wielu bardziej za zagrożenie, niż za pełnoprawnych herosów. Właśnie to odrzucenie sprawia, że X-Men cieszą się taką popularnością. Pozbawieni superbohaterskiej egzaltacji, będący mniejszością, a przy tym umiejący dokonać czynów równych herosom, stanowią jeden z najistotniejszych filarów Domu Pomysłów. Pierwszy raz pojawili się w X-Men vol. 1 #1 w roku 1963, a ich autorami byli Stan Lee i Jack Kirby. Przez kilka dekad komiksy z ich udziałem i składy grupy zmieniały się diametralnie, a wydarzenia, w których brali udział, wpłynêły nie tylko na Ziemię, ale i na cały wszechświat. Oto subiektywny przegląd najważniejszych z nich. UWAGA! Artykuł zawiera spoilery z komiksów!
Tytuł oryginalny: Avengers Vs. X- Men: Part 1
Scenariusz: Jason Aaron, Brian Michael Bendis, Ed Brubaker, Matt Fraction, Jonathan Hickman
Rysunki: Frank Cho, John Romita Jr
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Hachette Polska 2017
Liczba stron: 192
Jeden z najgłośniejszych eventów Marvela ostatnich lat, chociaż przez wielu czytelników uważany za słaby i sztucznie napompowany. Oto dwie sztandarowe grupy wydawnictwa ścierają się w bratobójczej wojnie, a we wszystko zamieszana jest istota znana jako Phoenix. Tym razem do życia nie powraca jednak Jean Grey - wybrańcem kosmicznego bytu staje się Hope Summers, pierwsza mutantka urodzona po Dniu M. A co właściwie była przyczyną konfliktu między grupami? Avengers uważali moc Phoenix za ogromne zagrożenie, z kolei X-Men- wprost przeciwnie. Cyclops i podlegli mu mutanci upatrywali w nim szansy na odrodzenie swego gatunku. Twarde postawy obu zespołów nieuchronnie prowadziły do konfrontacji, lecz dalsze wydarzenia sprawiły, że część mutantów zaczęła wątpić w zbawienne skutki ponownego przybycia Phoenixa.
Konsekwencje tej historii są niebagatelne - śmierć Charlesa Xaviera, odrodzenie gatunku homo superior i pogłębienie podziału wśród mutantów. Mimo iż efekty M-Day zostały zniwelowane, a sprawa związana z Phoenixem, przynajmniej teoretycznie, została rozwiązana, przed homo superior miał być ciężki okres, a początek Marvel NOW! nie przyniósł dla nich czasu prosperity.
Tytuł oryginalny: X- Men: Deadly Genesis
Scenariusz: Ed Brubaker
Rysunki: Trevor Hairsine
Tłumaczenie: Kamil Śmiałkowski
Wydawca: Egmont 2017
Liczba stron: 204
M-Day radykalnie przesiał nację mutantów i wydawać by się mogło, że ta garstka, która została, będzie pilnowała się wzajemnie na tyle, aby nie narażać się ludzkiej społeczności i przede wszystkim dążyć do rozwiązania kryzysu, w jakim się znaleźli. Demony przeszłości jednak nie śpią i potrafią upomnieć się nawet o tych, którzy pozornie są bez skazy.
Wszyscy znają pierwsze dwa składy X-Men. Oryginalna piątka i międzynarodowa ekipa z Loganem, Storm i Nightcrawlerem w składzie są już bowiem ikonami dla fanów komiksu. Ed Brubaker zmienił wszystko, wyciągając trupa, a raczej trupy z szafy. Pacyfistyczny profesor Charles Xavier jeszcze przed rekrutacją Wolverine'a i spółki wytrenował inną grupę mutantów - Gabriela Summersa- Vulcana, Sway, Darwina i Petre. Kwartet ten został wysłany na wyspę Krakoa, gdy pierwszy skład został na niej uwięziony. Batalia z żyjącą wyspą, która później również okazała się być mutantem, nie skończyła się dla nich najlepiej. Najmłodszy Summers i pozostała trójka ponieśli śmierć, a Profesor X w żaden sposób nie poinformował pozostałych X-Men o istnieniu pechowej ekipy ratunkowej. Pikanterii dodaje też fakt, iż Gabriel Summers to młodszy brat Scotta i Alexa, dodatkowo mający dość silne powiązania z Imperium Shi'ar. Nic więc dziwnego, że po swoistym powrocie do żywych zespół ten nie pałał do swego mentora miłością.
Mordercza Geneza pokazała, że Charles Xavier to nie chodzący ideał, a persona dość skutecznie ukrywająca swoje grzechy. Historia ta skutecznie odarła, niekiedy aż do bólu politycznie poprawnego, dyrektora tajemniczej szkoły w Westchester z otoczki dobrotliwego lidera i opiekuna zagubionych mutantów. Do zatajenia, a raczej celowego zapomnienia przez niego nieznanego dotąd składu X-Men dochodzi fakt, iż Xavier stał się jedną z wielu ofiar M-Day. Stracił więc pozycję nie tylko światłego nauczyciela, ale też najpotężniejszego telepaty. Komiks scenariusza Brubakera przewrócił jeden z filarów świata Dzieci Atomu, który okazał być się przewróconą kostką domina, doprowadzającą do dalszych upadków.
Zobacz również: Konkurs: Wygraj komiks X-Men - Mordercza geneza!
Tytuł oryginalny:New X Men:E is for Extinction
Scenariusz: Grant Morrison
Rysunki: Frank Quitely,
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Hachette Polska 2013
Liczba stron: 112
Grant Morrison to jeden z przedstawicieli tak zwanej Brytyjskiej Inwazji - grupy twórców wywodzących się ze Zjednoczonego Królestwa, którzy odcisnęli silne piętno na amerykańskim i światowym komiksie. Gdy run serii X-Men scenariusza szkockiego twórcy ruszył, wiadomym było, iż namiesza on w świecie Dzieci Atomu. Początek Morrisona był mocny - kolejna mutacja Beasta, budząca kontrowersje wśród fanów zmiana strojów grupy, a przede wszystkim - zagłada Genoshy, wyspy znajdującej się pod kuratelą Magneto, będącej azylem i praktycznie niepodległą republiką dla gatunku homo superior. Należy tu uczciwie przyznać - mimo swej terrorystycznej przeszłości, Mistrz Magnetyzmu stworzył sprawnie funkcjonujące państwo, w którym odnaleźć mogli się mutanci nie tylko obdarzeni nadnaturalnymi zdolnościami, dającymi im członkostwo w różnorakich X-grupach. Idylla nie trwała jednak długo, na arenę wkroczyła bowiem Cassandra Nova, siostra bliźniaczka Charlesa Xaviera, która w przeciwieństwie do swego brata nie przejawiała skłonności pacyfistycznych. Morrison w jej przypadku pozwolił sobie na krok do przodu - Nova była kolejnym etapem ewolucji po homo superior, za którymi zresztą, delikatnie powiedziawszy, nie przepadała, a do tego dysponowała nowymi Sentinelami, przy których te dotąd pokazywane są niczym plastikowe zabawki. To właśnie one z jej polecenia dokonały spustoszenia Genoshy, niemal do nogi wybijając jej populację, w tym samego Magneto. Siostra Xaviera nie poprzestała na tym, lecz ludobójstwo było szczytem jej zbrodni i jedną z największych tragedii dla mutantów. Zdarzenie to jeszcze bardziej podkreśliło pozycję mutantów jako narodu przeklętego.
Za rysunki odpowiada, znany już wcześniej ze współpracy z Grantem Morrisonem, Frank Quitely i wspominam o nim nieprzypadkowo. Pozornie kosmetyczny zabieg, jakim była zmiana kostiumów, nadał serii New X-Men, adekwatnie do tytułu, powiewu świeżości i dojrzałości. Neonowo-odblaskowe barwy wyróżniały grupę z ubranych w trykoty i peleryny herosów.
Tytuł oryginalny: Uncany X- Men: The Dark Phoenix Saga
Scenariusz: Chris Claremont
Rysunki: John Byrne
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Hachette Polska 2013
Liczba stron: 192
Mroczna Phoenix to najstarsza opowieść w tym zestawieniu, ale nie znaczy to, że pozostająca w tyle za bardziej współczesnymi historiami. Duet Chris Claremont i John Byrne, na kilka lat przed powstaniem epokowych dzieł Moore'a i Millera, stworzyli komiks wyprzedzający swoją epokę, który na dodatek nie zestarzał się do dziś. Oto X-Men wracają z kosmicznych wojaży, podczas których u telepatki Jean Grey ujawniła się potężna moc Phoenixa, która za sprawą potyczki z Hellfire Club odsłania swą mroczną stronę. Okazuje się bowiem, że Phoenix sam sobie jest panem, a próby oporu panny Jean Grey nie są dla niego przeszkodą. Od tej pory stanowi on zagrożenie nie tylko dla X-Men, ale i dla sporej części galaktyki, co niepokoi Imperium Shi'ar. Finał historii to niezapomniana bitwa między podopiecznymi Xaviera a Gwardią Imperialną cesarzowej Lilandry i rzecz jasna - jej dramatyczne konsekwencje. Jeśli miałbym wskazać jeden, najlepszy skład X-Men, wybrałbym ten sprzed pojawienia się Phoenixa. Komiks ten to powrót do klasycznych historii, bez odczuwania zmęczenia specyfiką epoki, w której powstał.
Późniejsze rozwiązania fabularne, związane z Jean Grey, pozostawię indywidualnej ocenie. Niemniej jednak Mroczna Phoenix pokazuje do dziś, że komiks sprzed rewolucji Alana Moore'a i Franka Millera potrafi być ponadczasowy.
Tytuł oryginalny: House of M
Scenariusz: Brian Michael Bendis
Rysunki: Mike Mayhew, Olivier Coipel
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Mucha Comics 2012
Liczba stron: 208
Współczesny komiks superbohaterski charakteryzuje się dość częstymi perturbacjami, a to w postaci crossoverów, a to niekiedy nawet resetów całego uniwersum. Od czasu Rodu M Bendisa i Coipela, w Marvelu wydarzyło się wiele, ale to właśnie M-Day był wydarzeniem, które zostanie zapamiętane na zawsze przez fanów Dzieci Atomu. A wszystko zaczęło się jeszcze w Avengers: Upadek Avengers, gdzie miało miejsce pierwsze brzemienne w skutkach załamanie psychiczne Scarlet Witch, potężnej mutantki, córki samego Magneto, umiejącej realnie wpływać na rzeczywistość, czego zresztą dokonała, doprowadzając do rozwiązania Mścicieli. Jak się okazało, nie był to koniec kłopotów z nią związanych. Po tych wydarzeniach mutantka wraz z najbliższymi i Charlesem Xavierem udaje się do ruin Genoshy, gdzie ma szansę na odrobinę wyciszenia. O wszystkim jednak dowiadują się członkowie odbudowanego Avengers i z własną wizją rozwiązania sprawy Scarlet Witch udają się na wyspę. Córka Magneto wysiłkiem woli tworzy nowy świat, który bliski jest ideałowi jej ojca. Świat zdominowany przez rasę homo superior, gdzie zwykli ludzie są pogardzani, a posiadanie nadnaturalnych zdolności nie jest uważane za zagrożenie, a talent. Lecz jak to zwykle bywa z iluzjami, bańka mydlana pęka i wszystko wraca do normy. Oprócz mutantów.
Ponad 99% ich populacji zostaje pozbawiona mocy - część z nich staje się zwykłymi ludźmi, część kalekami z powodu niezwykłej fizjonomii, wynikającej z pozbawienia ich nagle efektów mutacji, pewien odsetek homo superior po prostu umiera. Wszystko za sprawą kilku słynnych słów Scarlet Witch - nigdy więcej mutantów. Kilka sylab córki Magneto na lata odmieniło cały świat Marvela, a Ród M, oprócz wrażeń związanych z obcowaniem z niesamowitą historią, zadaje dość niejednoznaczne pytanie- co się stanie, jeśli spełnią się nasze marzenia?
To oczywiście subiektywny, autorski wybór najważniejszych historii z X-Men w roli głównej. Koniecznie dajcie znać w komentarzach, jakie opowieści o mutantach widzielibyście jeszcze na naszej liście!
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.