Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Cannes 2015 Dzień 8: recenzujemy „Youth”, nowy film Paola Sorrentina

Autor: Radek Folta
21 maja 2015

youth2 2

Ma niecałe pięćdziesiąt lat na karku, Oscara w dorobku i opowiada mądre historie z perspektywy bohaterów u schyłku życia, niczym stary wyjadacz. „Youth” Paola Sorrentina jest nie tyle apoteozą młodości, co życia w ogóle. Z wielkimi nazwiskami w obsadzie i zagrany w języku angielskim tytuł ma niemal murowaną dystrybucję na międzynarodowym rynku.

Luksusowe sanatorium w szwajcarskich Alpach. Dwóch przyjaciół, artystów u schyłku kariery i życia, próbuje podsumować swój dorobek. Fred Ballinger (Michael Caine w świetnej formie) wydaje się nie mieć już nic do powiedzenia. Uznany kompozytor, który przyjaźnił się ze Strawińskim, nie ma ochoty ani dyrygować, ani pisać muzyki. Tak przynajmniej mówi wysłannikowi Jej Królewskiej Mości, który prosi w imieniu brytyjskiej królowej o dyrygowanie orkiestrą podczas wykonania „Simple Songs”. Orkiestra BBC miałaby zagrać jego najsłynniejszą kompozycję z okazji urodzin Księcia Filipa. Kompozytor odmawia „z powodów osobistych”, które jasne staną się w połowie filmu. Mick Boyle (Harvey Keitel), z pomocą czwórki młodych scenopisarzy, przygotowuje swój ostatni film, podsumowanie jego reżyserskiej kariery. Obok tych dwóch głównych postaci mamy młodego, amerykańskiego aktora Jimmiego (Paul Dano), przeklinającego swoją sławę, jaką przyniosła mu rola robota w blockbusterze „Mr Q”; córkę Freda, Lenę (Rachel Weisz), porzuconą przez męża przed wyjazdem na wakacje dla gwiazdy pop, Palomy Faith; piękną niczym nimfa Miss Universum (Madalina Ghenea); Diego Maradonę bardzo daleko od formy, którą znaliśmy z boiska; parę, która nie zamienia ze sobą ani słowa; młodą masażystkę, tańczącą zawzięcie wieczorami przed Xboxem.

youth5 2

Nie ma ciała, które Sorrentino wstydziłby pokazać się w swoim filmie. Są ciała stare, młode, pomarszczone, jędrne, zgarbione, zgrabne, kościste, tłuste, delikatne i wydepilowane, szorstkie i owłosione. We wszechświecie reżysera „Wielkiego piękna” wszystko jest wystylizowane i piękne na swój sposób. Twórcy przy pomocy kamery malują dzieła renesansowe, ze świętymi (Marek Kozelek wygląda niczym święty Piotr), boginiami z antyku (Miss Uniwersum) czy barokowymi zabawami światłem w stylu Carravagia, po surrealistyczne sceny rodem z Antonioniego, jak Caine dyrygujący krowami i naturą, Dano jedzący śniadanie w pełnym kostiumie i makijażu z nowego filmu czy Maradona podbijający szaleńczo piłkę tenisową. Obok wyśmienitej, momentami oszałamiającej warstwy obrazowej, która nieustannie płynie i zachwyca, nieodłącznym spoiwem filmów Sorrentina jest muzyka. Od otwierającego coveru „You’ve Got The Love” Florence & The Machine reżyser, niczym kompozytor, buduje atmosferę swojego obrazu piosenkami pop i klasycznymi dziełami. Mieszanka warstwy dźwiękowej i obrazu stwarza niezapomniany, na wpół oniryczny klimat „Youth” i jest potwierdzeniem tego, jak genialnym i świadomym twórcą jest Włoch, może i czerpiący garściami z Felliniego („8 i 1/2”), ale nigdy nie będący zwykłym naśladowcą.

youth3

Nie trudno się domyśleć, o czym opowiada „Youth”. Podsumowanie życia, uporanie się z przeszłością, pogodzenie się z własnymi niedoskonałościami i porażkami. Ten duży temat przerósł trochę Sorrentino, bo skończyło się na frazesach. Tak niestety brzmią niektóre wypowiedzi padające z ust bohaterów. Co najpiękniejsze w tym filmie, to drobne obserwacje, małe żarty trzymające ten metaforyczny film blisko rzeczywistości oraz wątki poboczne. Jak choćby dyskusje o tym, czy udało im się przespać z pewną kobietą, jak byli młodzi, co pamiętają z młodości czy krótkie, podszyte czarnym humorem wzmianki na temat zdrowia.

Trzeba przyznać, że łatwo ulec czarowi i lekkości, z jaką reżyser, niczym doświadczony kompozytor, aranżuje całą opowieść, upstrzoną cudownymi obrazami i muzyką, wielowymiarowymi postaciami i ciętym humorem. Niektóre sceny oraz ujęcia to arcydzieła same w sobie. Jednak pod tą nienaganną powłoką znalazł się niedopracowany tok myślowy, z okazyjnymi przebłyskami geniuszu. W „Wielkim pięknie” Sorrentino pokazał go znacznie więcej.

Ocena Movies Room: 70/100.

youth1

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.