Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

#Cannes2017 - dzień 1: Ismael's Ghosts i Sea Sorrow

Autor: Radek Folta
17 maja 2017

Jest jeden widok, który mówi więcej o rozpoczynającym się festiwalu w Cannes, niż cokolwiek innego. To czerwone dywany rozkładane praktycznie w każdym miejscu kurortu i Złote Palmy zdobiące wystawy sklepowe, butiki, samochody i budynki. Jeżeli do tego dodamy panujący wszędzie ścisk, korki na drogach, upał oraz ogólne poczucie eksytacji, wiemy na pewno - machina filmowego święta właśnie została wprawiona w ruch.

Ismaels Ghosts 01

W tym roku wieczór otwarcia należeć będzie do Francuzów. Na 70. rocznicę imprezy nie wypadało wybrać produkcji z innego kraju. Arnaud Desplechin zaliczył swój debiut właśnie na Lazurowym Wybrzeżu dwadzieścia pięć lat temu. Jego najnowszy film spodobać się powinien głównie zwolennikom talentu reżysera, ale przyciągnąć do kin może także obsada - w Ismaël's Ghosts (Les fantômes d'Ismaël) występują najbardziej rozchwytywani francuscy aktorzy młodego i średniego pokolenia.

Zobacz również: Cannes 2017: Twin Peaks, Polański, Haneke, Coppola i nie tylko

Desplechin od samego początku kołuje i dezorientuje widza. Rozpoczyna swój film niczym polityczny dreszczowiec, w którym śledzić będziemy niejakiego Ivana (Louis Garrel), który otrzymuje pracę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Kiedy tylko robi się intrygująco, twórcy obnażają ten fragment, który powraca potem kilkukrotnie, jako scenariusz, nad którym pracuje Ismaël (Mathieu Amalric), reżyser przechodzący kryzys twórczy. Powoli poznajmy kolejne osoby z otoczenia bohatera - cierpiącego na depresję ojca jego byłej żony (László Szabó) i kochankę Sylvię (Charlotte Gainsbourg). Stosując retrospekcje, twórca pozwala nam się przyjrzeć początkowi znajomości kobiety i Ismaëla, ale szybko dorzuca do tej dwójki element wstrząsający. Oto nagle, zupełnie znikąd, po dwudziestu latach nieobecności, w życiu ekranowego reżysera zjawia się jego była żona Carlotta (Marion Cotillard). Kobieta zdaje się być tytułowym duchem, ale jest jak najbardziej osobą z krwi i kości. Powstały w ten sposób trójkąt nieustannie zmienia dynamikę pomiędzy postaciami.

Ismaels Ghosts 02

Francuski twórca kilkukrotnie odwołuje się do koszmarów, które męczą prawie wszystkie postacie. To chyba najlepszy klucz, by interpretować ten obraz. Sny są w filmie Desplechina sferą niepożądaną, nad którą nie ma kontroli. Ismaël łyka kolejne tabletki, żeby spać tak mocno, by nie śnić. Ivan, bohater jego scenariusza, unika mar nocnych wspomagając się chemią. W filmie niczym w logice snu wątki przeplatają się ze sobą, przeszłość miesza się z teraźniejszością, pozorny spokój za chwilę kończy się cierpieniem. Zazdrość i kłamstwa bolą równie mocno co momenty prawdziwej miłości i erotyczne uniesienia. Postacie ewoluują i zmienią się - nikt do końca nie jest tym, za kogo go uważaliśmy. Gatunkowo obraz zmienia ton, od melodramatycznego po komediowy, jakby reżyser chciał jeszcze bardziej podkreślić synkretyzm swojej produkcji.

Zobacz również: Top10 Marion Cotillard - najlepsze role

Niełatwy w odbiorze film często wprawia widza w irytację i sprawia, że oglądanie go jest dużym wyzwaniem. Aktorzy wypadają naprawdę dobrze, szczególnie Amalric świetnie sprawdza się w roli cierpiącego twórcy. Ta propozycja, na rozpoczęcie festiwalu, jest jednak miłą odmianą od niezobowiązujących filmów w stylu Cafe Society czy Księżna Monaco, które w otwierały imprezę w ostatnich latach.

sea sorrow 01

Sea Sorrow

reż. Vanessa Redgrave

Brytyjska aktorka i aktywistka, walcząca o prawa człowieka, sygnuje swoim nazwiskiem dokument portretujący kryzys uchodźców, z którym nie radzi sobie w ostatnich latach Europa. Film otwierają opowieści młodych ludzi, którzy przebyli niebezpieczną drogę z Afganistanu i Afryki, nierzadko tracąc całe rodziny. Towarzyszące temu ujęcia zarejestrowane przez ekipy ratunkowe, jak choćby tonąca łódź pontonowa wypełniona po brzegi ludźmi, sprawiają, że włos jeży się na głowie. Te zdjęcia są wystarczająco mocne, by przekonać każdego sceptyka.

sea sorrow 02

Niestety, stopniowo Redgrave traci panowanie nad materiałem i zamiast wyzywającego dzieła w stylu Fuocoammare. Ogień na morzu, otrzymujemy irytujący nieporadnością interwencyjny dokument telewizyjny. Aktorka wspaniale opowiada o czasach, kiedy Wielka Brytania, bombardowana przez faszystowskie Niemcy, doświadczyła fal wewnętrznej emigracji na własnej skórze, albo pokazuje wstrząsający materiał filmowy z dżungli w Calais, ale bardzo często na siłę gra na emocjach widzach. Taki szantaż emocjonalny, jak samotne i płaczące dzieci, w moim przypadku osiąga efekt inny od zamierzonego. Niepotrzebne nauczanie płynące z ekranu, kiedy kolejne "gadające głowy" wypełniają kadr, nuży. Wpleciony w fabułę recytacje fragmentów dramatów Szekspira, poza tym, że pokazują aktualność jego słów, odrobinę drażnią sztucznością. Całość trąci myszką i wydaję się być niezamierzenie zbyt retro.

Doceniam potrzebę stworzenia Sea Sorrow jako filmu opisującego nasze czasy. To temat ważny i nie powinniśmy o nim przestać mówić. Szkoda tylko, że realizacja pozostawia wiele do życzenia.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.