Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Berlinale 2018, dzień 6: Pig, My Brother's Name Is Robert, Unasane i Becoming Astrid

Autor: Radek Folta
21 lutego 2018

Jesteśmy już za półmetkiem berlińskiej imprezy i coraz więcej się wyjaśnia, jeżeli chodzi o faworytów w wyścigu o Złotego Niedźwiedzia. Z dwóch ubiegających się o nagrodę tytułów żaden niestety nie jest w gronie faworytów. Co wcale nie oznacza, że jury nie spłata nam jakiegoś figla.

Konkurs główny

pig 1

Khook (Pig)

reż. Mani Haghighi (Iran)

Reżyser Hasan Kasmai (Hasan Majuni) kipi ze złości - nic w jego życiu nie układa się tak, jakby tego chciał. Od dwóch lat nie pracował nad pełnometrażowym filmem, co jest wynikiem umieszczenia go na czarnej liście przez reżimowe władze Iranu. Pozostaje mu dorabianie przy reklamamach oraz wystawy z grafiką. Jego żona i córka oddalają się od niego, matka wydaje się tracić zmysły, a jego muza - aktorka Shiva Mohajer (Leila Hatami) zdecydowała się na współpracę z innym reżyserem, którym Hasan pogardza. A najgorsze jest to, że w mieście szaleje tajemniczy morderca - z jego ręki zginęło już trzech innych reżyserów, którym ucięto głowy, a na czole wycięto słowo "świnia". Oczywiście Kasami powinien martwić się o swoje życie, ale przejmuje go co innego: dlaczego zabójca nie przyszedł jeszcze po niego, skoro to on, w swoim mniemaniu, jest najlepszym reżyserem z nich wszystkich.

Autotematyczność kina to jeden z ulubionych motywów Maniego Haghighiego (Bez entuzjazmu, Wejście smoka!). Khook oczywiście penetruje zgrabnie te tematy, które współistnieją obok politycznych restrykcji panujących w Iranie. Film jest po trochu czarną komedią, trochę kryminałem, trochę studium psychologicznym i satyrą społeczną na media społecznościowe. Może tych tropów jest za dużo i gatunkowym eklektyzm rozbija trochę jedność produkcji. Reżyser nie sili się też na głębsze wnioski. Tak, jego bohater jest dużym dzieckiem, działającym często pod wpływem impulsów. Tak, ludzie często wydają wyroki na Twitterze i Instagramie, zanim zrozumieją, o co chodzi. I zgadza się też to, że władza uśmierca twórczość kina irańskiego.

Khook to przyjemny w oglądaniu film, z kilkoma zabawnymi scenami oraz autentyczną uwagą do detali. Łatwe do polubienia kino, trudniej zapamiętać je na dłużej.

Ocena: 60/100

 my brother robert 1

Mein Bruder heißt Robert und ist ein Idiot (My Brother's Name is Robert and He is an Idiot)

reż. Philip Gröning (Niemcy / Francja / Szwajcaria)

Drugi co do czasu trwania film w tegorocznym konkursie festiwalu to prawie trzygodzinny, kolejny w dorobku obraz niemieckiego reżysera Philipa Gröninga. Ci, którzy zetknęli się z jego twórczością wcześniej (Wielka cisza, Żona policjanta) wiedzą, że nic z pozoru na ekranie się nie dzieje aż do końcowych minut. Tutaj jest podobnie - przez ponad dwie godziny obserwujemy leniwe popołudnia brata i siostry bliźniaków: Roberta (Josef Mattes) i Elenę Julia Zange. Siedzą w trawie nieopodal stacji benzynowej, czytając filozoficzne dzieła o istocie czasu (ona przygotowuje się do jakiegoś egzaminu). Para tworzy prawdziwy mikrokosmos, nie oddalają się od siebie na chwilę, co chwila kłócąc się głośno lub czule dotykając. Elena rzuci wyzwanie - przed egzaminem prześpi się z kimś, a jeżeli przegra, jej brat dostanie jej VW Golfa. W ciągu dwóch dni niepokój potęgowany przez chęć wygrania zakładu będzie stopniowo wzrastać. Ostatni akt filmu przynosi ujście budowanego napięcia. Plastikowy pistolet na wodę zostanie zastąpiony przez prawdziwą broń, a ta, jak wiadomo z Czechowa, musi zostać użyta.

Zarówno pozbawiona większych punktów zwrotnych - do ostatniej godziny - narracja oraz niezwykle pobieżny konstrukt bohaterów uniemożliwiają pełną empatię z postaciami. Co z tego, że reżyser funduje nam finałową jazdę bez trzymanki, skoro tak naprawdę nie obchodzi nas czy komuś coś się stanie (co więcej - naprawdę chcemy, żeby tak było). Filozoficzne dywagacje o istocie czasu, przeszłości, przyszłości i braku teraźniejszości, oraz powracające stwierdzenie, że "podstawą czasu jest nadzieja" brzmią przyciężko i nawet dopasowanie ich do przesłania filmu interpretowane będzie jako teoretyczna dywagacja. Nie wątpię w to, że Mein Bruder heißt Robert trafi na festiwale filmowe, ale pojawienie się go w dystrybucji uważam za mało prawdopodobne.

Ocena: 40/100

Poza konkursem

unsane 1

Unsane

reż. Steven Soderbergh (USA)

Dobre kino gatunku zrobione jakby od niechcenia, przy małym budżecie i za pomocą smartfona - Soderbergh nie może oderwać się od reżyserii, co deklarował kilka lat temu, ale powracanie ze średniej jakości produktem jakoś nie przemawia do mnie jako odpowiednia motywacja. Nie znaczy to wcale, że Unsane jest filmem złym - miłośnicy thrillerów nie przejdą obok tego tytułu obojętnie.

Zobacz również: Unsane - nowy film Soderbergha nakręcony za pośrednictwem iPhone'a

Sawyer Valentini (Claire Foy) usiłuje wieść normalne życie po tym, jak zmuszona była wyjechać z rodzinnego miasta, by uwolnić się od prześladującego ją mężczyzny (Joshua Leonard). Ma nową pracę, nowy krąg znajomych, ale ciągle wydaje się jej, że dręczyciel depcze jej po piętach. Udaje się do kliniki medycznej, by zapisać się na terapię, ale wbrew swojej woli zostaje zamknięta, ponieważ stanowi zagrożenia dla życia swojego i innych. Początkowo tylko na 24 godziny, ale przez wybuchy złości zostać ma tam spędzić siedem dni. Jak wyjaśnia jej inny pacjent, Nate (Jay Pharoah), prywatne ośrodki medyczne przetrzymują w ten sposób pacjentów, by wyłudzić pieniądze z ubezpieczenia medycznego. Tylko czy Sawyer jest tak naprawdę zdrowa, skoro teraz wydaje jej się, że prześladowca podążył za nią do szpitala?

unsane 3

Akcja Unsane może potoczyć się w dwóch kierunkach: albo twórcy budują ciągłą wątpliwość w zdrowie psychiczne bohaterki, albo decydują się przedstawić prawdziwą wersję wydarzeń. Ze względu na spoilery nie będę zdradzał, którą opcję wybrał Soderbergh, ale robi to konsekwentnie i z dużym taktem. Części widzów ten wybór może nie przypaść do gustu. Film ma dobrą dynamikę, niezłe aktorstwo i ciekawą otoczkę, krytykującą amerykański system zdrowia oparty na prywatnych firmach. Kamera telefonu stosująca dość dziwne kąty widzenia (zbliżenia, żabia perspektywa) nadaje niepokoju obrazowi, co z dość "ziarnistą" fakturą wzmaga wrażenie szorstkości przestawionego świata. Zwartość i krótki czas trwania zdają się sugerować, że docelowym odbiorcą produkcji będzie widownia platform takich jak Netflix, choć zważając na nazwisko reżysera, film trafić może także do kin.

Ocena: 60/100

Berlinale Special

becoming astrid 2

Unga Astrid (Becoming Astrid)

reż. Pernille Fischer Christensen (Szwecja / Niemcy / Dania)

Przedstawienie na ekranie życia Astrid Lindgren, kochanej na całym świecie autorki książek dla dzieci (Dzieci z Bullerbyn, Pippi Pończoszanka), powinno być łatwe i przyjemne. Pisarka otrzymywała przecież tony listów od dzieci ze Skandynawii na każde urodziny - co widzimy w spajającej klamrą film Unga Astrid sekwencji. Na szczęście Pernille Fischer Christensen nie idzie drogą stawiania pomników i łatwej nagrody. Jej film to próba pokazania niełatwych początków młodej kobiety w purytańskiej Szwecji na początku XX wieku. Próba na tyle udana, że niosąca bardzo pozytywne feministyczne przesłanie produkcja spodobać się powinna masowej publiczności w całej Europie.

becoming astrid 3

Szesnastoletnie Astrid (Alba August) jest drugą z czworga rodzeństwa Ericssonów, chłopskiej rodziny mieszkającej w Vimmerby. Dziewczyna wybija się ponadprzeciętnym talentem i ciągłą kontestancją zastanego systemu, krytykując rodziców za to, że nie pozwalają jej zostać na potańcówce dłużej niż bratu bo jest kobietą, oraz - ku rozpaczy matki - podśmiewającej się z Kościoła. Napięcie w rodzinie jeszcze się pogarsza, gdy podczas pracy jako sekretarka w lokalnej gazecie, której wydawca dostrzegł jej pisarski talent, wplątuje się w romans ze starszym od siebie mężczyzną i zachodzi w ciążę. Aby nie przysporzyć rodzinie wstydu, Astrid zostaje wysłana na kurs stenotypistki do Sztokholmu, a ze względów prawnych będzie musiała urodzić w Kopenhadze. Tam również zostanie jej syn, którym zajmie się matka zastępcza Marie (Trine Dyrholm). Bohaterka nie decyduje się również na ślub z ojcem dziecka i odważnie jak na tamte czasy chce próbować żyć jako samotna, pracująca matka.

becoming astrid 1

Film delikatnie tylko dotyka aspektów pisarskich Astrid, pokazując jej wyobraźnię, talent do opowiadania, rzetelność i dokładność przy redagowaniu tekstów. Ale tak naprawdę lwia cześć Unga Astrid dotyczy kształtowania jej charakteru, jej doświadczeń życiowych oraz tego, co chciała przekazać w swoich najsłynniejszych postaciach. Trafne rysy psychologiczne wykreowanych przez nią bohaterów mają swoje źródło w niełatwym życiu, którego najbardziej dramatycznym momentem była rozłąka z synem, tracenie z nim kontaktu oraz walka o jego odzyskanie. Sceny z małym Lasse, który nie traktuje rodzonej matki jako mamy, zwyczajnie łamią serce. Można oczywiście zarzucić reżyserce, że niektóre motywy są bardzo ckliwe, a ratujący bohaterkę z opresji w pracy Sture Lindgren jest nieskazitelnym księciem w lśniącej zbroi. To jednak tak, jakby zarzucać komedii, że jest zabawna. Film Christensen znakomicie spełnia swoje zadanie, nawet jeżeli momentami wydaje się tylko dobrze wykonanym rzemiosłem. Alba August gra doskonale i pewnie niedłguo zobaczymy ją znowu na dużym ekranie.

Ocena: 70/100

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.