Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Cannes 2018 - dzień 2: Donbass, Rafiki, One Day i Wildlife

Autor: Radek Folta
10 maja 2018

Po filmie otwarcia, który dotykał delikatnych relacji rodzinnych oraz skrywanych przez nią sekretów, drugiego już dnia festiwalu przyszło mi zobaczyć trzy inne tytuły biorące pod lupę rodzinę. Jedynym wyjątkiem była produkcja zza naszej wschodniej granicy, skupiająca się na trawiącym Ukrainę konflikcie z Rosją.

Zobacz również: Wszyscy wiedzą - recenzja filmu otwarcia Cannes 2018

Un Certain Regard

donbass 02

Donbass

reż. Sergiej Łoźnica

Ukraiński reżyser znany jest ze swojego mrocznego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Świat skąpany w czarnych barwach, groteska rysowana jest grubą kreską, a śmiech wywołują sytuacje raczej dramatyczne. Jego Łagodna pokazywana była w ubiegłym roku w konkursie głównym Cannes. Donbass znalazł się tym razem w selekcji pobocznej i jest filmem otwarcia Un Certain Regard.

Łoźnica przygląda się konfliktowi rosyjsko - ukraińskiemu w zachodniej części kraju. Jeżeli spodziewacie się po jego filmie jakiegoś wyjaśnienia, o co tam chodzi, czeka was spore rozczarowanie. Twórca od początku zaciera granice między fikcją i rzeczywistością, stosuje zabiegi paradokumentalne, używa formatu wiadomości telewizyjnych obok tradycyjnej fabuły, tworząc wrażenie dezinformacji. Donbass ma epizodyczną formę, a reżyser zabiera nas na wędrówkę po skalanym konfliktem rejonie. Zaczynamy od wizyty w charakteryzatorni, gdzie statyści przygotowują się do udziału w transmisji telewizyjnej, ukazującej okropności wojny. Coś, co na początku wygląda jak plan filmu, okazuje się prawdziwym miejscem, gdzie doszło do wybuchu. Za chwilę ktoś oblewa lokalnego polityka gnojówką, broniąc swojego dobrego imienia, zniszczonego przez władzę. Oglądamy niemieckiego reportera, który próbuje dociec, kto jest dowódcą rosyjskiej grupy paramilitarnej. Jakiś mężczyzna - a potem chłopiec - przeprowadzają nas przez bunkier, w którym żyją ludzie pozbawieni mieszkań na skutek wojny. Jesteśmy świadkami sceny linczu na ukraińskim bojowniku o wolność, nazywanych przez Rosjan faszystą.

Z oglądanego zlepku scen, które połączone są ze sobą niemalże niewidzialną nicią narracyjną, wyłania się dołujący obraz świata, w którym krzyżują się wpływy wojskowe, polityczne i religijne. Widzimy jak manipuluje się informacją, jak szantażuje się ludzi, jak wielką rolę propagandową odgrywa sukces oraz tożsamość skupiona wokół wojska. Jeżeli jest jakiś reżyser, który potrafi przeciągnąć publiczność przez bagno, osmagać ją kijem, a potem wypić z nią brudzia, to jest to tylko Łoźnica.

Ocena: 60/100

 rafiki 01

Rafiki (Friend)

reż. Wanuru Kahiu

Naiwnie opowiedziana, ale bardzo aktualna i urocza historia miłosna z Kenii, inspirowana odrobinę Szekspirem, a dziejąca się jak najbardziej współcześnie. Jeden z pierwszych, jeżeli nie pierwszy, film o tematyce LGBT w dodatku wyreżyserowany przez kobietę. Bohaterkami filmu są bowiem dwie młode dziewczyny, których ojcowie startują w lokalnych wyborach. Dwie rodziny po przeciwnej stronie barykady, do tego społeczność nie akceptująca "wynaturzeń" seksualnych to materiał na porządny, wstrząsający dramat. Wanuru Kahiu dodaje jednak historii wiele liryzmu, głównie przez użycie wspaniałych kolorów oraz zdjęć budujących intymność między postaciami. Reżyserka podważa stereotypowe role kobiet w społeczeństwie, gdzie dziewczyna ma wyjść za mąż, rodzić dzieci i gotować obiady. "Dobra kenijska dziewczyna staje się dobrą kenijską żoną" to motto, które Kena i Ziki wyrzucają do śmietnika. Feministyczny w wymowie film traci niestety poprzez słabe dialogi, amatorskie aktorstwo w rolach drugoplanowych i bardzo toporny sposób prowadzenia narracji.

Ocena: 50/100

 Zobacz również: Cannes 2018 - 15 filmów, które trzeba zobaczyć podczas festiwalu

Semain de la Critique

one day 01

Egy Nap (One Day)

reż. Zsófia Szilágyi

Węgierski dramat rodzinny rozgrywający się w czasie około 24 godzin. W centrum historii młode małżeństwo z trójką dzieci, starające się uporać z problemami finansowymi, zmęczeniem, brakiem wolnego czasu ale przede wszystkim z kryzysem w związku.

Anna biega od rana do wieczora, próbując upchnąć wiele zajęć w ciągu doby. Odwozi syna do żłobka, idzie do pracy uczyć włoskiego, odbiera drugiego syna by zabrać go na jeden trening, a potem zabiera córkę na lekcję baletu. W domu cieknie kran, na którego naprawy nie ma pieniędzy, samochód wymaga remontu, a jej mąż przestał odbierać telefon. Kobieta podejrzewa, że ten ją zdradza z dawną przyjaciółką.

Ile potrzeba, żeby ten kruchy, poddany ogromnej presji świat legł w gruzach? Reżyserka z doskonałą precyzją i naturalizmem przygląda się Annie i jej zachowaniom, stopniuje napięcie małymi detalami (złe buty córki przyjaciółki, niefortunnie zaparkowany samochód, budzący się co chwila chorujący syn). Film jest świetną analizą życia zapracowanych rodziców oraz związku wystawionego na próbę zwyczajnego życia. Egy Nap nie przemówi jednak do tych, którzy oczekują w filmu wielkich dramatów i rozdzierania szat.

Ocena: 60/100

 wildlife preview

Wildlife

reż. Paul Dano

Udany debiut reżyserski znakomitego aktora. Bez wielkiej pompy, efektów wizualnych czy powalających zdjęć, za to z genialnym duetem w rolach głównych. Jake Gyllenhaal i Carey Mulligan wcielają się w małżeństwo żyjące na początku lat 60. w Montanie. Po kilku przeprowadzkach Jerry w końcu odnajduje spełnienie w pracy na polu golfowym, ale dość szybko ją traci. Mężczyzna popada w marazm i przechodzi kryzys, zadając sobie sprawę z tego, że nie jest w stanie utrzymać rodziny. Zamiast zatrudnienia na miejscu wybiera gaszenie pożarów daleko od domu, zostawiając żonę i syna samych sobie. Jeanette znajduje pracę jako instruktorka pływania, ale w momencie, gdy jej mąż opuszcza dom, kobieta również zaczyna zachowywać się dziwnie. Z idealnej pani domu przeistacza się w znudzoną osobę szukającą rozrywek. W jej domu zaczyna gościć pan Miller (Bill Camp), rozwiedziony biznesmen w średnim wieku.

Historię rodzinnego kryzysu oglądamy oczami syna pary, Joe'egi (Ed Oxenbould), inteligentnego i spokojnego czternastolatka, starającego poradzić sobie z własnym życiem (częste zamiany nie wpływają na budowanie przyjaźni) oraz zrozumieć postępowanie rodziców. Z jego perspektywy widzimy, jak kruchym konstruktem jest rola ojca jak głowa rodziny i źródło przychodów, gdy tylko pieniądze znikają z horyzontu. Również obraz idealnej matki rozpada się na jego oczach, gdy Jeanette przestaje gotować, robić zakupy, zamyślona z papierosem spaceruje po podwórku, a potem jakby nigdy nic, zaczyna spotykać się kolejnym facetem. Mulligan w roli neurotycznej młodej matki jest znakomita, kolejny raz udowadniając, że aktorka ta może zagrać wszystko.

Wildlife oparty jest na książce Richarda Forda, a scenariusz napisali Dano i Zoe Kazan. Intymna, kameralna historia o dojrzewaniu i rozgrywającym się na oczach dziecka rozpadzie związku ma również podwójne dno. Jest nim kwestionowanie ról mężczyzn i kobiet w społeczeństwie amerykańskim, którego apogeum będzie zbliżające się powoli hipisowskie lato miłości. Film nasycony jest nostalgią, ale nie jest sentymentalny ani ckliwy. Dzięki świetnemu aktorstwu różne mielizny narracyjne udało się ładnie zatuszować prawdziwymi emocjami.

Ocena: 70/100

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.