Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Cannes 2018 - dzień 9: Tajemnica Silver Lake i Burning

Autor: Radek Folta
17 maja 2018

Historie o domorosłych detektywach nie mogą chyba różnić się bardziej od siebie, niż te dwa filmy zrealizowane przez twórców z różnych zakątków świata. Pierwszy, kinofilska przyjemność, zanurzony bardziej w historii kina niż w rzeczywistości, jest drugą produkcją utalentowanego, amerykańskiego reżysera. Drugi, realistyczny do bólu, to głębokie, psychologiczne kino spod ręki Koreańczyka o wyrobionym nazwisku. Obydwa tytuły na swój sposób fascynujące i bardzo udane.

Konkurs główny

tajemnica silver lake 05 

Tajemnica Silver Lake (Under The Silver Lake)

reż. David Robert Mitchell

Wrzućmy do blendera odrobinę Alfreda Hitchcocka (ze wskazaniem na Okno na podwórze), dodajmy Romana Polańskiego z Chinatown i Lokatora, do tego szczypta Davida Lyncha (Mulholland Drive) i psychodeliczny sos P.T. Andersona (Wada ukryta). Wyjdzie nam mniej więcej Tajemnica Silver Lake, drugi film twórcy świetnego horroru Coś za mną chodzi. Rozgrywająca się w Los Angeles historia to przesycona kolorami pop-artu wariacja na kino noir, czerpiąca garściami od klasyków gatunku, miksująca z tego całkiem smaczny, choć przyciężkawy koktajl.

Zobacz również: Tajemnica Silver Lake - zwiastun nowego filmu twórcy Coś za mną chodzi

Stojący w kolejce po kawę Sam (Andrew Garfield) przygląda się, jak ktoś usiłuje usunąć z szyby graffiti: "Strzeżcie się zabójcy psów". W LA bowiem dzieje się coś dziwnego. Znikają czworonogi wyprowadzane na spacery, bez śladu giną bogaci milionerzy. Zniknie też piękna blondynka, która mieszka w kompleksie z basenem razem z bohaterem. Sarah (Riley Keough) zauroczy Sama, wypali z nim jointa, a potem rozpłynie się we mgle. Opustoszałe w nocy mieszkanie po kobiecie i tajemniczy znak na ścianie będą wystarczająco intrygujące, by bezrobotny, bez grosza przy duszy mężczyzna zaczął bawić się w prywatnego detektywa. Wydaje mu się, że nic nie ma sensu. Dlaczego ktoś znika bez śladu w środku nocy? Co z tym wspólnego mają trzy dziewczyny i facet z przepaską na oku? Czy to przypadek, że wszędzie, gdzie Sam nie pójdzie, przewija się zespół Jesus and Brides of Dracula? Co wie autor niszowego komiksu, który pisze w nim o pewnym spisku w Hollywood? I najważniejsze: co stara się powiedzieć papuga sąsiadki? Pytań jest więcej niż odpowiedzi, a z każdym krokiem Sam coraz głębiej wchodzi w króliczą norę.

tajemnica silver lake 03

Na ekranie bohater stara się rozwiązywać zagadki, rewidować teorie spiskowe, spotka dziwnych ludzi, starych znajomych, byłe dziewczyny, bezdomnych. Raz dostaje się do podziemi, innym razem - do zamku na wzgórzu rodem z Czarnoksiężnika z Oz. Wyjmuje mapę z pudełka po płatkach śniadaniowych, stara się odsłuchać jakąś płytę od tyłu. Być może część tych tropów nie prowadzi nigdzie, są zwykłą zmyłką. Tracący pieniądze i grunt pod nogami Sam chwyta się każdego śladu. Z rozpaczy jest gotów zamordować ojca swojego młodzieżowego, kulturowego buntu, a potem przespać się z symbolizującą matkę hipiską. Przypomina to najczarniejsze kino detektywistyczne, w którym teorie spiskowe często sięgają tak daleko, że wszystko wydaje się bez sensu. Czasem rozwiązanie jest zwyczajnie rozczarowujące.

Widz obcujący z Tajemnicą Silver Lake wydaje się być w podobnej sytuacji. Przed oczyma jego rozgrywa się pewna historia, utkana wskazówkami i odniesieniami do kultury popularnej, których podejmowaniu nie można się oprzeć. Gdzie tu zacząć? Muzyka rodem z Hitchcocka. Bohaterki gwiazdy złotego wieku Hollywood. Obcowanie z czymś niewytłumaczonym, niczym w Coś za mną chodzi. Plakaty na ścianie mieszkania, z obowiązkowym Potworem z Czarnej Laguny. Mama nagrywająca bohaterowi film Anioł ulicy z Janet Gaynor. Sam w pewnym momencie przeskoczy przez grób Hitchocka, a następnego dnia obudzi się pod nagrobkiem Gaynor właśnie. Pod koniec odniesień jest już tyle, że robi się bardzo ciężko. Dlatego po rozwiązaniu zagadki oczekujemy czegoś wstrząsającego, ale to nigdy nie nadchodzi. Natomiast finalna scena całkiem mnie kupiła. Nie psując niczego powiem tylko, że pobrzmiewa w niej nasz Polański.

Tajemnicą Silver Lake to filmowa rozpusta, jeden z kandydatów do miana filmu kultowego, który oglądać można raz za razem. Jest osiągnięcie niebagatelne, bo takich produkcji niewiele się już robi. Mimo pewnych słabostek Mitchell zostawił mnie z filmem, o którym będę długo myślał i wracał do niego z uśmiechem.

Ocena: 85/100

 burning 02

Boe-ning (Burning)

reż. Chang-Dong Lee

Reżyser trzeci raz obecny w Cannes, wyjechał już stąd ze Złotą Palmą za scenariusz do filmu Poezja. Burning też ma zakusy na nagrody, bo ta intrygująca, wciągająca historia, urzekła wielu widzów. Choć pewnie tyluż również wynudziła, bo dwu i pół godzinny seans nie należy do najłatwiejszych. Za to czekająca na końcu satysfakcja jest tego warta.

Jongsoo (Ah In Yoo) to pochodzący ze wsi chłopak, który pewnego dnia napotyka dawną koleżankę ze szkoły - Hae-mi (Jong-seo Jun). Dziewczyna jest żywym ogniem, nic dziwnego zatem, że dość szybko zbliża się do niego, zaprasza do siebie i uprawiają seks. On obiecuje zająć się jej mieszkaniem gdy ona spędzi wakacje w Afryce. Chce na własne oczy zobaczyć taniec "małego głodu" i "dużego głodu". Ten pierwszy powodowany jest przez brak jedzenia, ten drugi - przez potrzebę smakowania życia. Dziewczyna bez wątpienia ma ogromny apetyt. Z wyjazdu wraca z Benem (Steven Yeun z The Walking Dead) - bogatym, starszym od obojga mężczyzną, który jednocześnie irytuje swoją pretensjonalnościa, ale i fascynuje. Dla Jongsoo jest to prawdziwy policzek i rysa na jego dumie, bo Hae-mi wybiera towarzystwo krezusa mieszkającego w ekskluzywnej dzielnicy Seulu - Gangnam, jeżdżącego Porsche, a nie starą ciężarówką. Ale wiejski, nieśmiały chłopak zostaje w ich towarzystwie, tworząc dziwną dynamikę, przyglądając się wszystkiemu z zewnątrz. Do momentu, gdy Hae-mi nie zniknie bez śladu.

burning 03

Reżyser pieczołowicie buduje napięcie, stopniuje tajemnicę i rozwija psychologiczny rysunek postaci. Każdy z bohaterów ma pewne ciemne strony. Jongsoo ma ojca, którego duma nie pozwala na przeproszenie za brutalne zachowanie i najpewniej spędzi czas w więzieniu. Jego matka opuściła ich z tego powodu czternaście lat temu, ale teraz wydzwania, bo ma problemy z pieniędzmi. Chłopak jest pozornie przeciwieństwem ojca, ale widać, że gniew powoli się w nim gromadzi i być może doprowadzi do eksplozji, niczym dobrze wstrząśnięty napój z gazem. Hae-mi to pozornie frywolna dusza z dużą tajemnicą, zdająca się wymyślać wiele historii z przeszłości. Jej łaknienie lepszego życia wydaje się ją równocześnie dławić, bo nie wie dokładnie, jak do tego doprowadzić. Oczytany, dobrze wychowany Ben, oprócz uwielbienia sztuki i jazzu jest też podpalaczem, lubującym się w puszczaniu z dymem szklarni ogrodowych. A tak się składa, że w okolic, w której mieszka Jongsoo, jest ich od groma.

burning 01

Po zniknięciu dziewczyny mieszkający na wsi przy granicy z Koreą Północną chłopak zaczyna prowadzić śledztwo, jeździ za Benem licząc na to, że czegoś się dowie o losie Hae-mi. Ta obsesja w końcu prawie prowadzi go do obłędu, powoduje koszmary i nie pozwala zapomnieć. Cokolwiek wydarzy się w filmie jest doskonale umotywowane. Dramatyczny finał wisi w powietrzu.

Kapitalne zdjęcia, długie ujęcia, nastrojowe oświetlenie oraz wiarygodne aktorstwo nie pozwoliły mi oderwać od ekranu oczu. Burning zasługuje na seans i odrobinę cierpliwości, nawet jeżeli akcja nie toczy się tak szybko, jakbyśmy tego oczekiwali.

Ocena: 80/100

Zobacz pozostałe artykuły z 71. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Cannes.

Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.