W Wenecji odbyła się światowa premiera najnowszego filmu Małgorzaty Szumowskiej i Michała Englerta. Tytuł znalazł się w konkursie głównym 77. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego i walczy o Złotego Lwa. Twórcy opowiadali o Śniegu już nigdy nie będzie podczas konferencji prasowej.
Film jest historią pochodzącego z Ukrainy Żeni (Alec Utgoff), który pracuje jako masażysta na luksusowym osiedlu pod Warszawą. Oprócz dostarczania swoim klientom fizycznej rehabilitacji, młody mężczyzna posiada też pewne zdolności mistyczne. Staje się również powiernikiem ich wielu sekretów.
“We współczesnym społeczeństwie, nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie, wyższa średnia klasa, która radzi sobie dobrze finansowo, tęskni za czymś bardziej głębokim, ma jakąś pustkę w duszy” - mówiła reżyserka filmu Małgorzata Szumowska. “Pustka ta w poprzednich dekadach była wypełniania przez Kościół, a teraz klasa średnia jest od niego odcięta. Ludzie szukają więc duchowych elementów w innych miejscach”.
Szumowska wspominała, jak w czasach jej młodości pewien uzdrowiciel gromadził w Krakowie prawdziwe tłumy. “Ustawiali się do niego nawet najbardziej inteligentni ludzie, którzy chcieli poczuć od niego energię. Nasze społeczeństwo naprawdę odczuwa głód na kogoś takiego, kto będzie ich uzdrowicielem”.
fot. Lava Films, Match Factory Productions
Tu pojawiła się przyczyna, dlaczego twórcy zdecydowali się na powierzeniu roli Alecowi, który zagrał głównego bohatera. “Na początku rolę masażysty miał grać polski aktor. Ale razem z Michałem [Englertem] uznaliśmy, że ciekawsze będzie spojrzenie na naszą wyższą klasę średnią z perspektywy obcokrajowca. Polacy ciągle pracują za granicami, choćby w Wielkiej Brytanii, gdzie są przyjezdnymi. Teraz w Polsce ludzie z innych krajów pracują na podobnych pozycjach, jak choćby Ukraińcy. Postanowiliśmy zapytać, czy może my nie traktujemy innych narodowości tak dobrze, jak nam się wydaje, a jak sami chcielibyśmy być traktowani” - mówiła Szumowska. “Inna sprawa to sentyment do języka rosyjskiego, który został nam z przeszłości. Znamy dość dobrze rosyjską kulturę, a melodia tego języka ma w sobie coś, co przypomina o bezpiecznym dzieciństwie” (…)“Żenia daje naszym postaciom momenty wolności, pomaga im odpłynąć w przeszłość, do czegoś, co utracili, a za czym tęsknią. Jest to coś mistycznego, jak ten las z przeszłości, odrobinę mroczny, ale zmysłowy, magiczny, organiczny”.
Pojawił się również wątek usytuowania Polski pomiędzy Wschodem i Zachodem oraz kompleksów naszego społeczeństwa. “Ludzie żyjący w takich osiedlach, jak to z naszego filmu, którzy są lepiej usytuowani i mają więcej pieniędzy, nie postrzegają siebie jako obywatele Wschodu. Oni chcą należeć do Zachodu” - mówiła Szumowska dodając, jak szkodliwe jest istnienie takich odizolowanych od reszty społeczeństwa osiedli. “Kreują one jeszcze większe podziały. W mojej młogdziści wszystkie dzieci bawiły się razem, chodziły do tych samych szkół. Teraz bogaci ludzie posyłają swoje pociechy do prywatnych szkół, gdzie nie mają oni kontaktu z mniej uprzywilejowanymi rówieśnikami.”
“Współczesne społeczeństwa mają problem z tożsamością” - wtórował Szumowskiej współreżyser i operator Michał Englert. “Wszyscy chcą należeć do jakiejś grupy, być akceptowanym. Niestety, ludzie unikają za wszelką cenę zadawania pytań samym sobie, a stawienie twarzy swoim problemom jest podstawą do osiągnięcia harmonii”.
fot. Lava Films, Match Factory Productions
Utgoff opowiadał o pracy z dwojgiem reżyserów: “Małgorzata jest bardzo intuicyjna, zmienia składniki niczym wyborny kucharz, ale wynik jest zawsze świetny. Jej ton przypominał mi ton mojej mamy, działał bardzo kojąco. Ona od razu zapewniła mnie, że pojedziemy z tym filmem do Wenecji” śmiał się aktor znany z serialu
Stranger Things. “Kiedy Małgorzata była stanowcza, Michał dodawał tej delikatności. Oboje działali jako bardzo sprawny duet, niemal jak dobry i zły glina. Michał dbał też o to, żeby wszystko wyglądało seksy” - dodał rozbawiony aktor.
Na końcu dowiedzieliśmy się trochę więcej o wizualnym stylu filmu, który zawdzięcza wiele edukacji obojga reżyserów w Polskiej Szkole Filmowej w Łodzi oraz ich dokumentalnym korzeniom. “Nasz styl pisania jest bardzo zwarty - niemalże jedna linijka teksu przekłada się na jedno ujęcie” - mówił Englert. “Tworzenie wizualnego stylu zawsze wpisane jest w scenariusz. Wiemy też, że nie mamy nieograniczonego budżetu i musimy pracować bardzo ekonomicznie”. Szumowska wspominała też Wojciecha Jerzego Hasa, który zwykł mawiać, że “jeżeli chcesz zrobić film, musisz go najpierw zobaczyć”. “Wiele scen z naszego filmu jest wynikiem obserwacji rzeczywistości, z tego też wypływają nasze doświadczenia”.
Śniegu już nigdy nie będzie jest
polskim kandydatem do Oscara w kategorii Najlepszy Pełnometrażowy Film Międzynarodowy. Nie ma jeszcze ustalonej daty polskiej premiery filmu.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".