Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Venezia76 - Oficer i szpieg, The Perfect Cadidate i Seberg | SPRAWOZDANIE

Autor: Radek Folta
30 sierpnia 2019

Częściowy powrót Romana Polańskiego do reżyserskiej formy. Pierwszy film wyreżyserowany przez kobietę w Arabii Saudyjskiej. Kristen Stewart w roli aktorki podsłuchiwanej przez FBI w latach 60. i 70. Trzeciego dnia weneckiej imprezy zobaczyliśmy produkcje z trzech różnych bajek.

KONKURS GŁÓWNY

Oficer i szpieg (J’accuse), reż. Roman Polański Osoba Polańskiego wzbudza gorące dyskusje w mediach, ale nie z powodów filmowych. Przed rozpoczęciem imprezy w Wenecji prasa rozpisywała się o tym, że obecność oskarżonego o pedofilię reżysera w walce o Złotego Lwa jest wielce kontrowersyjna. Wczoraj przetoczyła się kolejna burza, wywołana przez szefową jury, Lucrecię Martel, która stwierdziła, że nie potrafi oddzielić osoby autora od jego dzieła i że zbojkotuje ona film nie uczestnicząc w premierze. Słowa te, ponoć przekręcone przez dziennikarzy, o mało nie doprowadziły do wycofania filmu z konkursu przez producenta Lucę Barbareschiego. Martel przeprosiła i wytłumaczyła, że została opacznie zrozumiana. Premiera się odbyła, choć bez obecności reżysera, który nie pojawił się w Wenecji ze względu na groźbę ekstradycji do USA, ale zły smak na pewno pozostaje.
Oficer i szpieg
Kadr z filmu Oficer i szpieg / fot. materiały prasowe
Jeżeli reżyser Dziewiątych wrót chciał wypowiedzieć się na temat swojej sytuacji i skierowanych do niego oskarżeń, nie mógł wybrać sobie lepszego tematu niż sprawa Alfreda Dreyfusa. Pod koniec XIX wieku ten młody i ambitny oficer (grany przez Louisa Garrela) zostaje skazany za szpiegostwo i zdradę stanu na dożywotnie więzienie. Wyrok odsiedzieć ma na Diabelskiej Wyspie, z dala od kraju i rodziny. Oparta na faktach historia pokazuje, jak nowy szef służb wywiadowczych - Georges Picquart (Jean Dujardin) - odkrywa nowe fakty w tej sprawie. Okazuje się, że wiele dowodów jest wątpliwej jakości, a niechęć do oficera jest podsycana przez wszechobecny antysemityzm. Picquart jest błyskotliwym i inteligentnym dowódcą, ale grzebanie w zamkniętej sprawie przysparza mu nowych wrogów. Oficer i szpieg rozpoczyna się od wymownej sceny, w której Dreyfus, na oczach całego garnizonu, najwyższych dowódców oraz zgromadzonych za płotem gapiów, pozbawiany jest oficerskiego stopnia i prestiżowych insygniów. Złamana szpada to ostatnie upokorzenie, zanim zostanie odeskortowany na wygnanie. Trudno nie odnieść się do faktu wyrzucenia Polańskiego z członkostwa w Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej, o co zresztą twórca ma zamiar walczyć. W swoim filmie jasno daje do zrozumienia, że fakty mogą zostać łatwo skonfabulowane tylko po to, żeby komuś zaszkodzić. I choć trudno oddzielić prywatne życie Polańskiego od treści jego filmu, można spróbować go wstępnie ocenić. Nie jestem miłośnikiem historycznych dramatów kostiumowych, ale Oficer i szpieg momentami wciąga i intryguje. Jest może trochę przydługi i brak mu jakiegoś błysku. Ale po dość powolnej pierwszej części robi się coraz bardziej dynamiczny, gdy Picquart, w błyskotliwy i komiczny sposób, odkrywa kolejne manipulacje ze strony najwyższych oficerów w wojsku. Detektywistyczna sztuka dedukcji robi wrażenie, jakby bohater zaczytywał się w powieściach o Sherloku Holmesie. Dochodzenie stopniowo zmienia się w fascynującą rozprawę sądową, podczas której wojskowi sięgają po każdą brudną zagrywkę, nie bojąc się kłamać w żywe oczy.

Zobacz również: Boże Ciało – fałszywy ksiądz i miejscowość, która skrywa tajemnicę w zwiastunie

Reżyser podejmuje dyskusje o wolności prasy, o granicach ingerencji władz w demokrację i prywatne życie obywateli. Jest też nawiązanie do antysemityzmu, toczącego kraj niczym choroba. Świetnie zrealizowany, ostry w swojej wymowie film Polańskiego jest chyba najlepszym filmem twórcy od czasu Autora widmo. Ocena: 70/100
Mila w Alzahrani w The Perfect Candidate
Mila w Alzahrani w The Perfect Candidate / fot. materiały prasowe
The Perfect Candidate, reż. Haifaa Al-Mansour Reżyserka znakomitej Dziewczyny w trampkach w końcu zrealizowała film w swoim rodzinnym kraju. Dzięki stopniowym zmianom w prawie Arabia Saudyjska staje się coraz bardziej otwarta i zaczyna respektować prawa kobiet, które mogą prowadzić samochody i głosować w wyborach. Jednak, jak pokazuje The Perfect Candidate, zmiany na papierze zachodzą o wiele szybciej, niż kumulowane przez wieki przyzwyczajenia. Maryam (Mila Al-Zahrani) jest młodą lekarką w prowincjonalnym szpitalu. Skupiona na pomocy pacjentom zaczyna się martwić jednym, ważnym szczególem. Droga dojazdowa do placówki została zalana przez pękniętą rurę. Nikt nie kwapi się, żeby ten problem rozwiązać, a w oczach pani doktor jest to sprawa, która zagraża życiu jej potencjalnym pacjentom. Apeluje do lokalnego przedstawiciela władz, który pozostaje głuchy na jej prośby. I zbiegiem okoliczności trafia do biura kuzyna, który myśli, że kobieta przyszła złożyć aplikację na kandydata w wyborach. Po krótkim namyśle Maryam decyduje się na ten krok. W końcu ktoś musi zająć się wykonaniem tej nieszczęsnej drogi.

Zobacz również: Historia małżeńska – recenzja mistrzowskiego dramatu rodzinnego Netflixa | Venezia76

Al-Mansour zręcznie łączy społeczno-polityczną analizę z komedią, ale nigdy nie stara się ośmieszyć ani ludzi, ani kultury, ani tym bardziej religii. Humor jest raczej pogodny i pobłażliwy. Wiele obserwacji będzie fascynujących dla widzów zachodnich, jak choćby potrzeba podróżowania kobiety z mężczyzną, niechęć ekstremistów do muzyki wykonywanej na żywo (ojciec bohaterki jest muzykiem) czy mężczyźni, którzy nie chcą być leczeni przez kobiety. Reżyserka z ciepłem prezentuje relacje kobiety z siostrami, ale jej więź z ojcem jest tylko zasygnalizowana, każąc nam domyślać się, dlaczego postać głowy rodziny dostaje tak dużo czasu na ekranie. W filmie - może i słusznie - brakuje jakiegoś dramatycznego wydarzenia, które pomogłoby wstrząsnąć widzami. Nie robi on z bohaterki ofiary, która ponosi za swoje poczynania jakąś ogromną cenę. Pozostawia jednak nadzieję na lepsze jutro. Ocena: 60/100

POZA KONKURSEM

Seberg, reż. Andrew Benedict Ikona kina francuskiej nowej fali, aktorka Jean Seberg, w latach sześćdziesiątych rozpoczęła niebezpieczny flirt z polityką. Po poznaniu aktywisty Hakima Jamala znalazła się pod obserwacją FBI ze względu na jego związki z Czarnymi Panterami. Podsłuchujący i obserwujący jej każdy krok agencja postanowiła zniszczyć jej karierę i życie prywatne, wypuszczając do obiegu publicznego informacje pokazujące ją w niekorzystnym świetlne. Wykorzystano jej romans z Jamalem, a atmosfera osaczenia i paranoi odbiła się na zdrowiu psychicznym kobiety, która próbowała popełnić samobójstwo. Jej śmierć w 1979 roku pozostaje do dziś niewyjaśniona.
Kristen Stewart w filmie Saberg
Kristen Stewart w filmie Seberg / Fot. materiały prasowe
Film Benedicta (Una) skupia się na okresie znajomości Seberg (Kristen Stewart) z Jamalem (Anthony Mackie) w latach 1968-71, których relacja jest pod pilnym okiem agentów FBI (Jack O’Connell i Vince Vaughn). Mamy niczego nieświadomą aktorkę, która chce zrobić coś dobrego dla ruchu walczącego o równość Afroamerykanów - choć nie do końca wiemy dlaczego: czy to jej przekonania, czy raczej uczucie, które zrodziło się między nią i ambitnym aktywistą. Oboje angażują się w romans mimo iż mają rodziny i są zupełnie nieświadomi tego, że gdy sprawa wyjdzie na jaw, zakończy się ona dużym skandalem. Między aktorami nie ma żadnej chemii i napięcia, a cała relacja wydaje się sfabrykowana niczym dowody FBI. Agenci federalni podzieleni zostali na dwa schematyczne obozy. Postać O’Connella to dobry, męczony przez wyrzuty sumienia młody człowiek, który po początkowej fascynacji Seberg widzi działania swojego biura jako niemoralne i bezprawne. Drugi - Vaughn - to nielubiący czarnych i hipisów brutal, który zrobi wszystko, żeby degeneraci tacy jak Jean nie kreowali kultury Ameryki, wpływając na dorastające dzieci (jego nastoletnia córka ma fryzurę wzorowaną na Seberg). Posiłkując się hollywoodzkimi stereotypami Benedict zaprzepaścił szansę na ambitny i ważny film, który podejmuje jakże aktualny temat inwigilacji. Historia wydaje się oderwana od rzeczywistości, a tragedia, która spotkała aktorkę, sprowadzona zostaje do smutnej anegdoty. Zakończenie jest jednym z dziwniejszych, jakie ostatnio widziałem. Stewart, choć bardzo się stara, nie ma za bardzo materiału do wykreowania postaci z krwi i kości. Jej popadanie w szaleństwo pokazano poprzez groteskowe przeszukiwanie mieszkania w poszukiwaniu podsłuchu i długie gapienie się w dal. Stereotypowe pytanie “kim jest Jean Seberg”, które zadaje bohaterce w filmie irytujący dziennikarz, pozostaje bez odpowiedzi. Miłośnicy historii kina dostają kilka ujęć prezentujących aktorkę pracującą na planie z Otto Premingerem (podczas zdjęć do Świętej Joanna została poparzona) czy kręcąc kiczowaty western Macho Callahan. Jest też kultowe ujęcie z Do utraty tchu, w którym Stewart wygląda… obco. Pojawiająca się w filmie scena z komiksem Kapitan Ameryka wygląda jak lokowanie produktu opłacone przez Disneya, w celu promocji nowego serialu The Falcon and The Winter Soldier. Innego wytłumaczenia dla tego zabiegu nie widzę. Ocena: 40/100 Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe

Dziennikarz filmowy i kulturalny, miłośnik kina i festiwali filmowych, obecnie mieszka w Londynie. Autor bloga "Film jak sen".

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.