Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Stranger Things: Po drugiej stronie - recenzja gry planszowej

Autor: Tomasz Drozdowski
2 października 2024
Stranger Things: Po drugiej stronie - recenzja gry planszowej

Pierwszy sezon Stranger Things odnowił moją miłość do ejtisowych dreszczowców, zwłaszcza tych skierowanych do młodzieży. Drugi sezon szedł tą samą ścieżką, ale już kolejne skręcały w inne strony, wszak czas upływa i niewinność małolatów ulatuje na rzecz globalnych i znacznie większych niebezpieczeństw. Stranger Things: Po drugiej stronie to gra planszowa osadzona w realiach właśnie tych bardziej nostalgicznych sezonów niewinności, gdy jeszcze Hawkins wydawało się spokojnym miasteczkiem, a Mike i spółka przemierzali je wzdłuż i wszerz na swych rowerach.

Elementy gry Stranger Things: Po drugiej stronie

Stranger Things: Po drugiej stronie to gra kooperacyjna przeznaczona dla 2-4 graczy. Jako że rozciąga się ona na dwa serialowe sezony, cele gry też są dwa. Pierwszy z nich to uwolnienie Willa Bayersa z innego wymiaru. Drugi, zgodnie z oryginalną fabułą, zamknięcie Bramy do równoległego świata. Naprzeciw bohaterów, wśród których znajdziemy między innymi Jima Hoppera, Mike'a czy Dustina, stają Demogorgon i jego psi kuzynowie. Nie wspominając już o złowrogich furgonetkach patrolujących ulice miasteczka w poszukiwaniu Jedenastki... Szala sił nie jest jednak jednostronna.

Bohaterowie różnią się możliwościami wykonywania ruchu po polach i dodatkowymi umiejętnościami, często subtelnie powiązanymi z fabułą serialu. Podstawą gry są jednak Karty Akcji, po pięć na rękę. Ich wartość wynosi od 1-3, a dodatkowe wspomaganie zapewnia między innymi Ikona Przyjaciół. Niejako jej przeciwieństwem jest Ikona Zagrożenia, zmuszająca do dobrania Kart Scen. Ale o nich za chwilę. Z pomocą przychodzą Karty Przedmiotów i Karty Sojuszników (wśród których znajdziecie nieodżałowanych Boba i Barb). Wyzwania na różnych etapach gry oznaczone są Żetonami Trudności. Widnieją na nich konkretne wartości (1-5 + żeton Demogorgona) i aby przejść wyzwanie, liczba na Kartach Akcji musi być większa lub taka sama.

Elementy gry Stranger Things: Po drugiej stronie

Przebieg gry skupić można w czterech kolejnych czynnościach: ruchu, wykonywaniu Akcji, dobraniu kart i postępu Fabuły. Do tego ostatniego służą wspomniane Karty Scen, a ich dobranie zależy od numeru Aktu. Niesie to ze sobą konsekwencje, ale to my decydujemy o poziomie Akcji. Te bezpieczne są - jak łatwo się domyślić, wyjściem najłatwiejszym. Ryzykowne to cięższy kaliber. Pokonanie stosu powiązanego z daną Akcją może być odczuwalne na Torze Strachu.

Stranger Things to wyważona groza. A czymże byłaby groza bez strachu? Temu ulegają postaci, co oznacza się na odpowiednim torze. Gdy jednak osiągnie on poziom Zgrozy, to mamy finał historii. Zejście z planszy jednego z bohaterów oznacza porażkę pozostałych. Tu z pomocą przychodzi jednak Jedenastka, potrafiąca zminimalizować poziom na Torze Strachu. Nie liczcie jednak, że da się nią aktywnie zagrać - jest jedynie figurą na Torze Aktów, oznaczającą ich postęp, wspierającą i kooperującą z graczami. Co odrobinę kompensuje jej brak grywalności.

Elementy gry Stranger Things: Po drugiej stronie

Coś, o czym lubię pisać najbardziej, to elementy składające się na grę. Po pierwsze - figurki. Dostajemy bohaterów z okresu pierwszego sezonu, czyli tych najbardziej generycznych, pełnych młodocianej werwy. W opozycji są oczywiście stwory z innego wymiaru - Demogorgon i jego pso-podobne odpowiedniki. Do czeredy przeciwników dochodzą wspomniane laboratoryjne furgonetki, niestety te już tylko w formie znacznika. Poza tym jest kilka talii kart pełniących określone funkcje, a na dodatkową pochwałę zasługuje plansza dzieląca miejsce akcji pomiędzy dwa światy. Lubię klimat Stranger Things, gdzie groza była odczuwalna, lecz bez pędu w stronę stania się dziełem typowym dla dorosłego odbiorcy.

Stranger Things: Po drugiej stronie na pewno spodoba się fanom serialu. Nie sztuką jest zrobić grę na podstawie udanej franczyzy. Sztuką jest zachować jej klimat i detale. A w tej kwestii Rob Davian spisał się po mistrzowsku. Znajomość serialu nie jest konieczna, ale preferowana. Zresztą, nawet jeśli go nie znacie, to z pewnością do niego zasiądziecie już po jednej sesji. Szkoda, że zabrakło pewnego RPG-owego ducha, tak silnego w serialu, ale stosunkowo prosta rozgrywka sprawia, że być może Stranger Things: Po drugiej stronie skłoni nie tylko do poznania pierwowzoru, ale i w ogóle świata gier planszowych.




 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.