Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Bękart – recenzja filmu. Krew i kartofelki

Autor: Dominik Tracz
20 marca 2024
Bękart – recenzja filmu. Krew i kartofelki

Dramat historyczny z Madsem Mikkelsenem w roli głównej i pyrami w tle, czyli kolejna opowieść z rodzaju od zera do bohatera? Co tak naprawdę stara się przekazać Nikolaj Arcel w swoim najnowszym filmie? 

Bękart przedstawia historię Ludwiga Kahlena – duńskiego weterana wojennego, który podejmuje się zbudowania osady na jutlandzkich wrzosowiskach. Zadanie nie należy do najprostszych, wielu przed nim próbowało ujarzmić nieurodzajne i kamieniste ziemie – zawsze z marnym skutkiem. Na domiar złego, prawa do ugoru rości sobie mieszkający w pobliżu dziedzic, gotowy dopuścić się każdej zbrodni, by osiągnąć swój cel. 

W produkcji Arcela głos oddaje się dziwakom i odrzuconym. Na wrzosowiskach, również ziemiach drugiej kategorii, powstaje mikrorzeczywistość osób wykluczonych zarówno ze względu na kolor skóry, profesję, stan majątkowy, jak i sposób życia. Tworzą oni niby-rodzinę w niby-warunkach, choć w swojej wygnańczej naturze pozostają od siebie skrajnie różni. Nietrudno w tym odnaleźć siłę scenariusza stworzonego przez Arcela i A.T. Jensena. Sprzeczność tu wiąże, pieniądz więzi, a marzenie przytłacza. Za pomocą każdego z bohaterów opowiada się tutaj historię o miłości, upadku i zmianie. Jednocześnie wszystkie te opowieści, przypominające mini etiudy fabularne, składają się zarówno na obraz realiów XVIII-wiecznej Danii, jak i na portret głównego bohatera. 

fot. materiały prasowe

Mads Mikkelsen w roli Kahlena personifikuje otaczającą go rzeczywistości. Surowy jak nieurodzajna ziemia, dostojny jak weteran, poorany zmarszczkami jak człowiek, który w życiu poznał wartość pracy i pieniądza. Przemawia przez niego przeszłość i marzenie o przyszłości. Jedno i drugie tonące w goryczy i samotności, na które sam się skazuje. Choć w aktorskiej interpretacji bohatera nad ekspresją przeważa niuans, każda emocja i tak znajduje swoje uziemienie we wrażliwości odbiorcy. Mikkelsen wzrusza jak nigdy przedtem, oczami przekazując ładunek o sile bomby atomowej. Łącząc w sobie dwa prądy – ciepło ojcostwa i stereotyp męskiej dumy – pozwala nam na wielopoziomowe doznanie tragizmu jego postaci oraz uzasadnia w pewnym stopniu dziwaczne (zarówno naiwne, jak i przerażająco bezwzględne) decyzje, które podejmuje. 

Choć wątki w Bękarcie wprowadzane są pieczołowicie, a każde kluczowe wydarzenie reżyser wcześniej podbudowuje emocjonalnie, trzeci akt filmu potrafi zaskoczyć fabularnym rozgardiaszem. W pewnym momencie zauważamy, że historia ta odhacza kolejne przystanki, jakimi jest dopowiedzenie losów wszystkich bohaterów, przez co do narracji wkrada się kilka dłużyzn. Z perspektywy całości produkcji jednak są to momenty na tyle epizodyczne, że nie przekreślają wyjątkowej narracyjnej konsekwencji Arcela. W efekcie otrzymujemy składny kawał filmu, wzbogacony malarskimi kadrami Jutlandii i rewelacyjnym aktorstwem, w którym fabuła snuje się jak samo życie, a my z ogromną przyjemnością śledzimy wzloty i upadki ziemniaczanego potentata pracującego w pocie czoła gdzieś po środku niczego. 

fot. materiały prasowe

Bękart to kino historyczne, w którym pobrzmiewają zarówno echa tradycjonalistycznego dramatu pokoleniowego, pozytywistycznego kultu pracy, jak i współczesnej potrzeby empatii. Mimo zakorzenienia opowieści w bezwzględnych realiach osiemnastowiecznej prowincji, wciąż nietrudno znaleźć w niej uniwersalną prawdę o miejscu człowieka wobec tytułów i dziecięcych pragnień. Celowe osadzenie osi narracji pośród społecznych wyrzutków, kontrowanych nieustannie z wysoko postawionymi notablami, pozwala na wyciągnięcie z filmu ważnej lekcji, że spełnienie marzeń nie jest celem samym w sobie. One tylko nadają kierunek życiu, które toczy się własnym, nieoczekiwanym torem, z ważnymi dla nas ludźmi lub bez. Do tej myśli musi dojrzeć i główny bohater – człowiek skonfliktowany, głęboko skrzywdzony i zdeterminowany, czasami również ślepy na krzywdę wyrządzaną osobom, które mogą znaczyć dla niego najwięcej. Bękart jest historią o człowieku dla człowieka, która nie owija w bawełnę. Pokazuje pełnię życia, najeżoną rozczarowaniem, walką i powolną, burzliwą nadzieją zmiany. 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dominik Tracz

Dziennikarz

Nie polubiłem się od razu z Kubrickiem, przez długi czas nie znałem Coppoli, Lynch z początku wydał mi się dziwny. A jednak od małego kochałem film. Tą pasją dzielę się teraz na różne sposoby, choć oficjalnie studiuję prawo, a wyżej wymienionych staruszków traktuję dziś jak duchowych przewodników. Skontaktuj się ze mną! [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.