Norwegia kojarzy nam się z pięknymi krajobrazami, trollami oraz black metalem. Ta ostatnia, mroczna i plugawa muzyka w historii kraju odbiła niezapomniane piętno w postaci kontrowersyjnych kapel takich jak Mayhem, czy o zgrozo, Burzum. Poniekąd pokłosiem tych demonicznych wydarzeń związanych z wyżej wymienionymi zespołami jest film Odejdź!, który potrafi przykuć oko. Zwłaszcza fanom ciężkiego grania.
Odejdź! opowiada historię młodej Hunter White, która jako niemowlę została porzucona na cmentarzu w pewnym amerykańskim mieście. Pikanterii dodaje fakt, że owinięto ją w rzeczy związane z kultem Szatana. Po latach główna bohaterka odkrywa ten fakt i postanawia wyruszyć do Norwegii, by poznać swoją historię, lecz na miejscu znajduje nie to co chciałaby znaleźć.
Przez lata nie byłem zbyt zainteresowany filmami grozy, ponieważ wydawały mi się bardziej komiczne niż straszne. Nie potrafiłem odczuwać strachu, gdyż zawsze miałem na uwadze, że to tylko fikcja. Jednak z biegiem lat moje podejście do tego gatunku się zmieniło i teraz czerpię z niego ogromną przyjemność, zarówno pod względem estetyki, jak i atmosfery mroczności.
Odejdź! przoduje w mych gustach, ponieważ kiedyś interesowałem się tematyką satanizmu (bez obaw, nie zrobiłem nikomu krzywdy). Znam praktycznie na wylot audiobook
Biblii Satanistycznej, którą czyta Roman Kostrzewski, a prowokacyjne zespoły zawsze wywoływały we mnie pewne zainteresowanie. Ten film kładzie duży nacisk na wiarę i daje odpowiedzi na pytania, które w życiu wielu ludzi budzą wątpliwości dotyczące istnienia jakiegokolwiek boga. Dodatkowo, dla miłośników muzyki metalowej, film ma coś specjalnego. W trakcie rozwijającej się fabuły poznajemy postaci takie jak Anna i Kristian. Ów Kristian morduje Annę poprzez spalenie jej ciała w kościele. Jest to jawne odniesienie do Varga Vikernesa (który na imię miał Krystian) oraz jego słynnego palenia kościołów i zabicia Øysteina Aarsetha aka. Euronymousa.
W norweskiej produkcji filmowej możemy zobaczyć kilka znanych twarzy, które fani kina skandynawskiego powinni doskonale rozpoznać. Wyróżnia się przede wszystkim Alicia von Rittberg, która wciela się w postać Hunter - bohaterki, która desperacko pragnie poznać swoją historię i odnaleźć swoich biologicznych rodziców. Jej gra aktorska jest imponująca. Herman Tømmeraas również błyszczy w tej produkcji jako socjopatyczny i ponury Norweg, który nieustępliwie dąży do swoich celów. Jego postać jest niezwykle nieprzyjemna, trudno go polubić, ale aktor odnajduje się w tej roli doskonale. Chciałbym również wyróżnić Stiga R. Amdama, który wciela się w postać Torsteina. Jego tajemniczość i mrok dodają filmowi posępnego klimatu i budzą niepokój u widza.
Mimo wszystkich zalet, Odejdź! ma także kilka wad. Produkcja jest często przerywana time skipami, co zabiera sens oglądania i wprowadza pewne zamieszanie. Tytuł próbuje przekazać zbyt wiele treści w zbyt krótkim czasie, co niekorzystnie wpływa na ogólny klimat produkcji. Widzowie mogą odczuwać pewne zakłopotanie i niejasność co do przekazu. Moim zdaniem lepiej by się sprawdził jako miniserial składający się z kilku odcinków. Dodatkowo, w filmie bardzo wiele postaci mówi po angielsku, co powoduje wrażenie, że większość rdzennych Norwegów zapomniało ojczystego języka. Niemniej jednak, rozumiem że produkcja miała na celu przyciągnięcie widzów z rynku zachodniego, a amerykańskim widzom przecież nie chce się czytać napisów. Końcówka filmu również pozostawia wiele do życzenia, wydaje się nieco niezbalansowana i niepotrzebnie rozbudowana, a kolokwialnie mówiąc - jest nieco odklejona.
Odejdź! na pewno nie trafi do każdego, lecz mimo wszystko - tytuł jest godny uwagi. Warto się z nim zapoznać, bo ta okultystyczna otoczka bardzo dobrze wpisuje się w klimat, pasuje wręcz jak ulał. Nie jest to może horror na miarę dzieł Ariego Astera, Jordana Peela czy Roberta Eggersa. Mimo wszystko uważam, że warto mu dać szanse.
Geek i audiofil. Magister z dziennikarstwa. Naczelny fan X-Men i Elizabeth Olsen. Ogląda w kółko Marvela i stare filmy. Do tego dużo marudzi i słucha muzyki z lat 80.