Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Styks - recenzja ważnego niemieckiego głosu w debacie o kryzysie migracyjnym

Autor: Katarzyna Skrzynecka
20 listopada 2018
Styks - recenzja ważnego niemieckiego głosu w debacie o kryzysie migracyjnym

Gdy myślimy o kryzysie migracyjnym w Europie, na myśl przychodzą nam Niemcy, którzy przyjęli rekordową ilość uchodźców do swojego kraju. Pojawiły się oczywiście liczne głosy zarówno za jak i przeciw tej decyzji Cały ten dyskurs społeczny widoczny jest także w kulturze, a dobrym tego odzwierciedleniem jest najnowszy film Wolfganga Fischera pod tytułem Styks, wyświetlany w ramach Tygodnia Filmu Niemieckiego we wrocławskim kinie Nowe Horyzonty.

Główną bohaterką filmu jest lekarka Rieke, którą poznajemy w momencie ratowania życia ofierze wypadku samochodowego. Oddana swojej pracy decyduje się jednak na dłuższy urlop i z wybrzeży Gibraltaru wybiera się na mało znaną Wyspę Wniebowstąpienia. Samotna żeglarka pewnego dnia widzi stary kuter rybacki wypełniony uchodźcami, którzy wymagają natychmiastowej pomocy. Wzywa natychmiast straż przybrzeżną, ale jej prośby pozostają ignorowane kłamliwym twierdzeniem: ekipa ratunkowa jest już w drodze. Rieke otacza opieką chłopca, który do niej przypłynął i wciąż walczy o uratowanie słabnących ludzi.
Fot: kadr z filmu Styks

Zobacz również: Witamy u Hartmanów - recenzja niemieckiej komedii

Fischer bardzo subtelnie podszedł do kwestii uchodźców. Kompozycyjnie pierwsza scena, gdzie do lekkomyślnej ofiary wypadku samochodowego przyjeżdża straż pożarna i pogotowie ratunkowe,  znakomicie łączy się z ostatnimi scenami, gdy widzimy niechęć do udzielenia pomocy uchodźcom. Czy życie ludzi ze statku jest mnie warte od życia innych? Co może zrobić samotna jednostka, aby ich uratować? Te i inne pytania powstają już w trakcie seansu, a argumenty do dyskusji nad nimi znajdziemy w poszczególnych scenach. Widzimy cierpienie Kingleya, chłopca uratowanego przez Rieke i jego zachowanie wynikające z desperacji i bezsilności. Bohater topi butelki z wodą, wymawiając przy tym imiona współtowarzyszy ze statku, co jednoznacznie kojarzy się z bezsensownością ich przypuszczalnej śmierci. Niezwykle poruszające jest pojawienie się Rieke na kutrze uchodźców, pełnym ofiar biedy i cierpienia. Meldunki o licznych statkach z uciekinierami pokazują ogrom omawianego problemu. Zakończenie filmu od strony kunsztu kinematografii jest przewidywalne niestety, ale zgodne z rzeczywistością. Jeśli spytacie się także, czy jest to film stricte politycznie opowiadający się za pomocą dla nich, to odpowiedź będzie twierdząca. Choć nie jest to film stworzony dla bohaterów, tylko dla politycznych pytań odpowiedzi, boli jednak fakt budowania centralnych postaci produkcji. Rieke to niezłomna i odważna kobieta, ale nie dowiadujemy się o niej praktycznie niczego, a warto by poznać szczerzy kontekst jej działań (nie tylko z zawodowych pobudek). Gra aktorska wydaje się być przeciętna, choć może to wynikać ze scenariusza. Mimo wszystko pozostawia to spory niedosyt. Kompletnie nie rozumiem również, dlaczego tylko w momencie kłótni z Kingsleyem lekarka przeszła na język niemiecki. Dobre jest natomiast przedstawienie Rieke jako bohaterki antycznej tragedii, która stoi przed niewyobrażalnie trudnym wyborem, a każda z jej decyzji będzie miała ogromny wpływ na jej dalsze życie.
Fot: Zeit
Ujęcia w filmie są tak piękne, że National Geographic mógłby twórcom pozazdrościć. Poznajemy florę i faunę prawdopodobnie okolic Gibraltaru oraz wieczne piękno morza. To świetny, poetycki zabieg pozwalający dozować emocje w tej niełatwej produkcji. Te sceny dodają magii i to bardzo pomaga przetrwać pierwszą połowę filmu, która nie jest zbyt ciekawa i ociera się o brak dynamizmu. Poszczególne momenty są zbyt rozwleczone, tak jak niepotrzebne przygotowania Rieke do podróży. Styks jest filmem potrzebnym i dzięki dobremu przedstawieniu problemu wydaje się być ważnym głosem w niemieckiej debacie o kryzysie migracyjnym. Gdyby jeszcze poprawić parę elementów, otrzymalibyśmy jeden z najlepszych obrazów roku kina światowego. Może nawet zaistniałby w walce o Oscara za najlepszy film nieanglojęzyczny? Kto wie. Ogólnie produkcja wypada nieźle i zdecydowanie warto ją obejrzeć. Ilustracja wprowadzenia: The Digital Fix
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Interesuję się literaturą i filmem. Sięgam po różnorodne gatunki, najczęściej po skandynawskie kryminały (Kurt Wallander, Harry Hole). Fanka Harry'ego Pottera i Sherlocka Holmesa.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.