Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Dead Space Remake - recenzja gry. Isaac Clarke powraca!

Autor: Kamil Witkowski
27 lutego 2023
Dead Space Remake - recenzja gry. Isaac Clarke powraca!

Dead Space to jedna z tych produkcji, do których podchodziłem wielokrotnie, ale nigdy nie udało mi się jej ukończyć. Nie wiem, czy to przez brak czasu, chęci, czy przez znużenie robieniem wciąż tego samego. Niemniej jednak zawsze o tej grze myślałem i żałowałem, że jej nie poznałem. W końcu jest to już kultowa seria składająca się z trzech części. Ja niestety nie poznałem do końca żadnej z nich. Sytuacja jednak całkowicie odmieniła się przy premierze nowej wersji tytułu, czyli Dead Space Remake. Co zatem wpłynęło na to, że tym razem udało mi się poznać tę historię od początku do końca? Zanim jednak odpowiem na to pytanie, standardowo powiem, że mimo faktu, iż klucz do tytułu dostałem od wydawcy, to tekst nie został przez wydawcę zmoderowany i należy tylko do mnie.

Czym jednak Dead Space jest? W tytule wcielamy się w Isaaca Clarke'a. Jest to inżynier, który wraz z załogą małego statku został wysłany na potężny łamacz planet, którym jest USG Ishimura. Podczas wydobywania minerałów z jednej z nich, jego pracownicy natknęli się na jakiś pradawny artefakt. Tuż po jego odkryciu i wydobyciu kontakt z Ishimurą się urwał. Dla Isaaca kluczowym jest, aby zostać częścią załogi statku, ponieważ jednym z lekarzy była tam jego żona - Nicole. Dostajemy się w końcu na Ishimurę i zauważamy, że nikogo tam nie ma. Wszyscy ludzie zniknęli, a na ich miejsce pojawiły się dziwne stwory. Niby przypominają one ludzi, ale coś jest nie tak. Zamiast dłoni mają ostrza, są dziwnie wyrośnięte i chcą tylko jednego: pozabijać wszystkich ludzi. Z czasem dowiadujemy się, że stwory te nazywane są nekromorfami, a walcząc z nimi nie wskóramy zbyt wiele. Szukamy zatem broni, które ułatwią nam rozczłonkowywanie stworzeń. Okazuje się bowiem, że są one niezwykle wytrzymałe na wszelkiego rodzaju obrażenia, zatem najlepszym sposobem na pozbycie się ich jest właśnie obcinanie ich kończyn. To jednak nie gwarantuje automatycznego zgonu. Kiedy bowiem pozbędziemy się ich nóg, one dalej mogą się czołgać w naszą stronę. Nawet jeśli pozbawimy je głów, te nadal dążą w naszą stronę, aby się nas pozbyć. Potyczki zatem wymagają od nas sprawności, dobrego celowania i orientowania się w terenie.

Zobacz również: Fire Emblem: Engage – recenzja gry. Władca pierścieni

Poza zwykłym pistoletem zrobionym z piły plazmowej, do dyspozycji mamy również karabin pulsacyjny, pistolet linowy, miotacz ognia, rozpruwacz, laser stykowy i strzelbę energetyczną. Każda z tych broni poza podstawowym atakiem ma również atak specjalny, aktywowany osobnym przyciskiem. Oczywiście łatwo się domyślić, że wszystkie bronie, które zbieramy mają różne zastosowania. Przykładowo piła plazmowa czy pistolet linowy świetnie sprawdzają się na średni dystans i umożliwiają całkiem precyzyjne usuwanie kończyn wrogów. Strzelba energetyczna, miotacz ognia i rozpruwacz to bronie krótkodystansowe. Ta pierwsza bardzo skutecznie odpycha wrogów. Przydaje się zatem, gdy jesteśmy osaczeni. Płomienie nie zadają zbyt dużych obrażeń, ale bardzo dobrze sprawdzają się, gdy w naszą stronę zmierza chmara małych stworów chcących wdrapać się na głównego bohatera. Rozpruwacz natomiast zadaje całkiem spore obrażenia na krótki dystans. Jego najważniejszym elementem jest kręcące się ostrze piły tarczowej. Za jego pomocą łatwo odetniemy rękę, nogę czy głowę każdego przeciwnika, który postanowi się do nas zbliżyć. Jest jeszcze karabin pulsacyjny oraz laser stykowy. Obie te bronie najlepiej sprawdzają się na daleki dystans. Ta druga jednak zadaje dużo większe obrażenia. Każdą z wymienionych broni możemy znaleźć leżącą w świecie gry. Trzeba się jednak wystarczająco dobrze rozglądać. Możemy bowiem zboczyć z głównej ścieżki, aby eksplorować poboczne pomieszczenia. W nich znajdujemy właśnie bronie, amunicję, apteczki, kredyty, węzły czy misje poboczne. Za chwilę rozwinę te wątki. Zanim jednak do tego przejdę, muszę przyznać, że eksploracja jest w tym tytule niezwykle przyjemna. Dzięki mapie oraz linii prowadzącej nas do celu nie zgubimy się i łatwo zorientujemy się, gdzie możemy zboczyć, aby coś znaleźć, a w którą stronę należy się udać, aby popchnąć dalej wątek fabularny. https://www.youtube.com/watch?v=cTDJNZ9cK1w&t=1s&ab_channel=DeadSpace

Zobacz także: Journey to the Savage Planet – recenzja gry. Nudno, ale wciąga

Historia w odświeżonej wersji gry Dead Space jest bowiem dużo ciekawsza niż w oryginale. Pewnie, baza jest taka sama, jednak nie ukrywam, że o ile w oryginale pamiętałem tylko, że był jakiś wątek żony i walka z potworami, o tyle tutaj to wszystko jest bardzo rozwinięte. Relacje między bohaterami, audiologi, kreacja pomieszczeń, hologramy pokazujące nam wydarzenia, które miały miejsce na Ishimurze czy zapisy tekstowe mocno zarysowują nam nie tylko cały świat przedstawiony, ale również to, czego w grze nie zobaczyliśmy. Mam tu na myśli to, jak się to wszystko zaczęło. Dlaczego po statku chodzą potwory, co zrobić, aby się ich pozbyć i co kierowało niektórymi ludźmi. Warto też śledzić misje poboczne, ponieważ z nich dowiadujemy się jeszcze więcej, niż z samej głównej fabuły. Bardzo w remake’u Dead Space podoba mi się fakt, że gra jest w pełnej polskiej wersji językowej. Nie mamy tutaj tylko napisów, ale także dubbing. O ile same napisy już byłyby moim zdaniem wystarczające, o tyle dubbing niezwykle ułatwił mi wczucie się w świat przedstawiony i kurczowo mnie złapał i przyciągał coraz bardziej do tej gry. Jest on wykonany na najwyższym poziomie i jedyne, co mogę powiedzieć, to poprosić o jeszcze więcej dubbingu w grach. Jak już mówię o udźwiękowieniu, to przy okazji powiem trochę o tym, jak brzmi cała Ishimura. Wielokrotnie bowiem łapałem się na tym, że mimo tego, że statek jest opustoszały, to tak naprawdę jest pełen życia. Tylko nie takiego, jak bym chciał. Przechodząc pustymi korytarzami, niejednokrotnie słyszałem jakieś mlaskanie, jakby nekromorf był tuż za mną. Kiedy jednak się odwracałem, okazywało się, że dźwięk ten wydobywał się zza jakiejś ściany czy z wentylacji. Oczywiście nie odwracałem się od nich od razu, ponieważ czasem coś mogło stamtąd wyskoczyć. Innymi razy natomiast wentylacja zaczynała hałasować i nie wiadomo było, czy się zepsuła, czy może coś tam się na mnie czai. Ogólnie udźwiękowienie w tej grze niezwykle mocno buduje klimat. Nie mówię tu tylko o tych pojedynczych dźwiękach, ale również o muzyce. Czasem może się bowiem wydawać, że przy narastającej muzyce coś na nas wyskoczy, a ostatecznie tak się nie dzieje. Podobnie jest z biciem serca głównego bohatera. Kiedy możemy je usłyszeć, oznacza to zwykle, że coś się nagle wydarzy, a tu nic. Innymi razy natomiast obrócimy się, aby zobaczyć, że w naszą stronę po cichu skradał się jeden z wrogów. Czymże jednak byłaby oprawa audiowizualna bez wizualiów właśnie? No i tutaj muszę powiedzieć, że również jestem pod ogromnym wrażeniem. Mimo że mój sprzęt jest już dość mocno przestarzały, to na średnich ustawieniach graficznych tytuł działa i wygląda naprawdę dobrze. Bardzo duży nacisk jest położony jednak na mrok. Wielokrotnie bowiem przechodząc ciemnymi korytarzami, musiałem wycelować bronią, aby włączyć latarkę. Bez niej bowiem nie byłbym w stanie trafić gdziekolwiek. Remake Dead Space jest naprawdę ciemnym tytułem. Ponadto twórcy doskonale wiedzą, jak zagrać światłem i cieniem, aby zbudować napięcie. Niejednokrotnie bowiem korytarzem przemknął jakiś cień, którego źródła nigdy później nie byłem w stanie zlokalizować. Nekromorfy krążą po korytarzach, po wentylacji, nad nami obok nas i pod nami, aby zaskoczyć głównego bohatera i zranić go. https://www.youtube.com/watch?v=ctQl9wa3ydE&ab_channel=DeadSpace

Zobacz także: Hogwarts Legacy – recenzja gry. Przyleciał list z Hogwartu!

Wspomniałem wcześniej, że w tytule zbieramy kredyty i ogniwa. Te pierwsze przydadzą nam się w sklepach, a drugie przy stołach, dzięki którym możemy ulepszyć nasze bronie czy skafander. Ogniwa niestety są bardzo rzadkie. Możemy jednak na szczęście kupić je również w sklepie, jednak tutaj są bardzo drogie. Stajemy zatem przed wyborem, co jest dla nas ważniejsze? Ulepszenia, amunicja czy apteczka? Ja stawiałem na ulepszenia, ponieważ w całej grze jest masa porozrzucanej amunicji i apteczek. Wystarczy po prostu dość sprawnie operować ekwipunkiem i zmieniać bronie, do których nie mamy już amunicji. Przychodzi to dosyć łatwo, ponieważ ekwipunek naszej postaci jest dość spory i jest w stanie pomieścić wszystko, czego tylko możemy potrzebować. Aby jednak tak się stało, należy ulepszyć skafander głównego bohatera. Ten ma na sobie wszystko to, co mogłoby się znajdować w HUDzie gry. Na plecach widzimy pasek zdrowia, staty, a do tego podświetla nam się ikonka magnesu, ilekroć wycelujemy w coś, co możemy podnieść. Ponadto ekwipunek, mapa, zadania i kolekcja wyświetla się nie w formie menu gry, a w formie tego, co widzi nasz bohater. Menu jest skierowane trochę do boku, a to niezwykle zwiększa immersję. Nie ukrywam, że podoba mi się ten zabieg i życzyłbym sobie, aby takich rzeczy było w grach więcej.

Zobacz film na YouTube!

Remake gry Dead Space wyszedł twórcom bardzo dobrze. Gra zdecydowanie bardziej wciąga, historia rozgałęzia się i pozwala na odkrycie wątków pobocznych na własną rękę, a oprawa audiowizualna niezwykle dobrze buduje klimat produkcji. Mnogość wrogów, broni i sposobów na walkę sprawia, że tytuł się nie nudzi. Polski dubbing niezwykle zwiększa immersję. Tak samo jak HUD zintegrowany ze światem przedstawionym. Tytuł miał na początku parę błędów, ale to tylko dlatego, że zamiast na dysku SSD zainstalowałem go na HDD. Po zmianie lokalizacji plików, wszystko było już w jak najlepszym porządku. To co? Teraz czekamy na remake Dead Space 2, tak? Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.