Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Destroy All Humans 2: Reprobed – recenzja gry. Crypto po raz drugi

Autor: Mateusz Chrzczonowski
8 września 2022
Destroy All Humans 2: Reprobed – recenzja gry. Crypto po raz drugi

Remake remakiem remake pogania – można by rzec. Trochę już przyzwyczailiśmy się, że nostalgia jest w cenie, więc będziemy oglądać kolejne odświeżone gry sprzed lat. Czasami decyzję o wskrzeszeniu jakiegoś klasyka doskonale rozumiem – Final Fantasy VII Remake to złoto – ale już inne trochę trudno jest mi sobie wytłumaczyć. The Last of Us Part I za pełną cenę? Okej, pewnie chętni się znajdą. Niestety niekoniecznie będzie tak w przypadku recenzowanego Destroy All Humans 2: Reprobed, bo to gra, która powinna pozostać w swoich czasach.

Dwa lata temu mogliśmy sprawdzić remake pierwszej odsłony Destroy All Humans z 2005 roku, a teraz premierę ma odświeżona wersja jej kontynuacji z roku 2006. Dostajemy więc remake gry sprzed 16 lat. Kluczowa była tu decyzja twórców ze studia Black Forest Game, którzy postanowili pozostawić gameplay bez zmian, a stworzyć od nowa tylko oprawę graficzną na Unreal Engine 4. Czy był to dobry pomysł? Ja niestety mam co do tego duże wątpliwości, ale po kolei.
Destroy All Humans 2: Reprobed
Fot. Screen z gry Destroy All Humans 2: Reprobed

Zobacz również: Soul Hackers 2 – recenzja gry

W drugiej odsłonie ponownie kierujemy Crypto, tym razem jednak to wersja Cryptosporidium-138, bo 137 zginął na koniec jedynki. Śmierć dla rasy Furonów nie jest jednak problemem, bo zawsze mogą zostać podmienieni swoim klonem, co ma właśnie tu miejsce. Na początku przygody widzimy knowania KGB, które przyczyniają się do zniszczenia statku-matki Furanów. Od tego momentu jako Crypto staramy się pozbierać do kupy maszynę, a także przeciwstawić się planom KGB. I tak – zostajemy tu prezydentem USA. Niestety, fabuła raczej nikogo nie porwie – jest prosta i przewidywalna. Sam zamysł wydaje się jednak nader ciekawy. Wcielamy się bowiem w śmiesznego ufoludka, który może przejmować ludzkie ciała, by tym samym pozostać anonimowym i sprawiać różne psikusy. Do naszej dyspozycji zostaje oddany też pokaźny arsenał broni i umiejętności pozaziemskiego przybysza. Możemy korzystać z telekinezy, by rzucać wrogami jak szmacianym lalkami. Możemy czytać w myślach, by odkryć lokalizację naszego celu, czy też w każdej chwili możemy wsiąść do naszego spodku i ostrzelać całe miasto. Crypto ma za pazuchą również sporo wymyślnych pukawek. Dzięki nim da się na przykład razić prądem czy wprawiać wrogów w ruch przypominający odpijanie kauczukowej piłeczki. To naprawdę potrafi bawić.
Destroy All Humans 2: Reprobed
Fot. Screen z gry Destroy All Humans 2: Reprobed

Zobacz również: The Last of Us – Part 1 – recenzja gry. To jeszcze nie koniec!

Niestety, jest to fajna zabawa tylko na chwilę. Potem bardzo szybko w znaki daje się konstrukcja misji zaprezentowana w Destroy All Humans 2: Reprobed. Doskonale widać, że to gra z początku lat 2000, bo nikt tu się nie wysilał, by zabawić gracza. Misje opierają się głównie na przejściu z punktu A do puntu B. Po drodze musimy oczywiści wybić masę wrogów, by na końcu odpalić krótki przerywnik filmowy. I to tyle. Kolejne misje to powtórka z rozrywki. Czasem zdarzają się odstępstwa – typu zniszczenie wrogich celów przy pomocy naszego UFO – ale to bardzo rzadko. Gdzieś to trochę ratuje rubaszny humor Crypto, który może wydawać się dziś nie na miejscu – ciągłe uwagi o biuście jednej z bohaterek i tym podobne – jednak jest to jakaś miła i nostalgiczna odmiana wśród nowych gier (kto nie lubił przygód podrywacza Larry’ego z przygodówki Larry 7: Miłość na Fali). Ciekawe są też realia, w końcu obracamy się wśród hipisów lat 60. Niestety całościowo ten nudny gameplay wszystko przekreśla. Gra za to jest naprawdę dobrym remakiem, jeśli weźmiemy pod uwagę kwestie techniczne. Rebelię Crypto ogląda się z naprawdę dużą przyjemnością. Jest kolorowo, kreskówkowo i zwyczajnie ładnie. Tutaj nie można mówić o lekkiej modyfikacji względem oryginału – grafika została bowiem wykonana od zera. Gdzieś trochę w oczy kłuły tylko powtarzające się modele NPC-tów. To akurat można było zmienić. Twórcy nie zapomnieli jednak o stworzeniu nowego interfejsu użytkownika oraz dopracowaniu sterowania, bo do tego nie można mieć większych zarzutów. https://www.youtube.com/watch?v=OJubOcZqfvs

Zobacz również: Cult of the Lamb – recenzja gry. Baranek nie-Boży

Destroy All Humans 2: Reprobed zostało przygotowane dla konkretnego odbiorcy. Będą to głównie fani oryginału, którzy chcą jeszcze raz zanurzyć się w tym zwariowanym uniwersum. Nowi gracze mogą od produkcji dość brutalnie się odbić, bo to tytuł mocno osadzony korzeniami w początkach lat 2000. Gameplay jest powtarzalny do bólu i tylko humor może tu pomóc dotrwać do końca gry. Jedyne dla miłośników tego typu rozgrywki. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.