Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Kino Świat

Morbid: The Seven Acolytes - recenzja gry. Czy to nowe Dark Souls?

Autor: Tymoteusz Wójcik
21 grudnia 2020
Morbid: The Seven Acolytes - recenzja gry. Czy to nowe Dark Souls?

Otrzymaliśmy do recenzji produkcję RPG opowiadającą o świecie przejętym przez demoniczne bóstwa. Czy to następca Dark Souls? Statystyki Xbox'a mówią, że grę ukończyło mniej niż 10% graczy. Sprawdźmy, czy dzieło było naprawdę tak ciężkostrawne. O to recenzja Morbid: The Seven Acolytes!

Gra, którą dzisiaj mam przyjemność recenzować, została stworzona przez studio Still Running. Przedstawiona perspektywa produkcji to trzecioplanowy widok z góry. Grafika nawiązuje do starych gier pikselowych. Dzieło opowiada o świecie zwanym Mornia, który to kiedyś był piękny i bogaty. Został on jednak zawładnięty przez złowrogie bóstwa określane jako Gahars. Żyją one dzięki pewnego rodzaju nosicielom, którzy nazywani są Wielkimi Akolitami. Kiedy złe moce zapanowały nad Mornią, grupa rebeliantów uciekła na małą wyspę Dibrom. Tam ocalali postanowili szkolić wojowników, którzy mieli kiedyś powrócić na opętane ziemie i odbić je z rąk Akolitów. Niestety wszyscy z nich zawiedli, a ostatni bastion rebeliantów - Wyspa Dibrom - upadł. Wydawało się, że już wszystko stracone. Przeżyła jednak jedna osoba, ostatni wojownik z Dibrom. W niego to właśnie wciela się gracz.

Siedmiu akolitów

Pierwszym z akolitów był Vulgus Calia. Jest on wcieleniem czystego Terroru, jako jedyny z całej siódemki nie opętał żadnego nosiciela. Reszta głównych przeciwników to ludzie, którzy w wyniku własnych modlitw bądź czynów zostali opętani przez złowrogie bóstwa. Akolici ci reprezentują różne profesje i zamiłowania, łączy ich jedno - użyteczność, z której skorzystali Gahars. Wśród nich możemy znaleźć między innymi wirtuoza fortepianu, inkwizytora, kapitana statku i wielu innych.
fot. kadr z gry Morbid: The Seven Acolytes

Gdzie ta mapa?

Jedną z funkcji, której brakowało mi podczas rozgrywki, była mapa. Teren gry czasami był nieskończonym labiryntem, w którym ciężko znaleźć było cel wędrówki. Obszar gry był bardzo rozległy i różnorodny. Kiedy rozpoczynałem fabułę, myślałem, że cały czas towarzyszyć mi będzie sceneria lasów, wiosek i modnego dla fantastyki klimatu. W środku fabuły jednak odnalazłem między innymi pewnego rodzaju laboratorium szalonego doktorka. Pod koniec gry natomiast styl zmienił się z fantastyki na steampunk. Były to bardzo ciekawe zaskoczenia i zmiany. Wyróżniły one zdecydowanie grę w moich oczach. [gallery ids="136825,136826,136827,136828"]

Błogosławieństwa Magratheusa

Podczas rozgrywki gracz dostaje możliwość ulepszania umiejętności. Fabularnie są to błogosławieństwa Magratheusa, wszechobecnej siły, która nie ma woli, ani celu. Jest to swego rodzaju przeciwieństwo antagonistów produkcji. Mieszkańcy krainy służyli, przed przybyciem bogów, tej właśnie sile. Na całym obszarze rozgrywki rozstawione zostały tajemnicze Rozmodlone Posągi, po których zniszczeniu gracz otrzymuje nowe rodzaje ulepszeń, błogosławieństw. W statuach tych zaklęta została wiedza zdobyta przez mnichów, którzy to badali tę tajemniczą siłę.  Po pokonaniu określonej ilości przeciwników, dostajemy nowe punkty umiejętności.  Możemy je potem wykorzystać ulepszając owe błogosławieństwa.
Karta błogosławieństw/fot. kadr z gry Morbid: The Seven Acolytes

Jaka jest ta Mornia?

Produkcja jest bardzo mroczna. Krew, która leje się strumieniami, bynajmniej nie zmniejsza tego efektu. Widać jednak kilka drobnych mrugnięć okiem do gracza, w niektórych bardziej groteskowych momentach fabuły. Mroczny charakter ulega również lekkiej przemianie, kiedy z ciemnych, bezkształtnych i niebezpiecznych lasów, ogrodów i jaskiń przechodzimy do regularnych uliczek miasta Yortael, stolicy Morni. Wiele rodzajów pomniejszych przeciwników powtarza się na całym obszarze rozgrywki. Gracz poprzez przechodzenie kolejnych etapów podróży poznaje coraz więcej ich słabych punktów. Na pomniejszych przeciwników składają się miedzy innymi zmutowane rośliny, przeklęci mieszkańcy świata, a także pokonani i opętani wojownicy z Dibrom. [gallery ids="136823,136824"]

Co tam masz w ekwipunku?

Podczas gry w formie różnych znajdziek (między innymi ciał wojowników z Dibrom) mamy do dyspozycji trzy klasy produktów (autorski podział): runy, ograniczone zdolności specjalne, regeneracja gracza. Do pierwszej z grup zaliczają się modyfikacje, którymi permanentnie wzmacniamy i ulepszamy bronie. Do następnej należą substancje, za pomocą których ulepszamy broń wyłącznie na określony czas. Ostatnia grupa różniąca się znacznie od poprzednich składa się z produktów, regenerujących życie, wytrzymałość i zdrowie psychiczne postaci. Podczas gry możemy walczyć zarówno bronią białą, jak i miotaną. Do dyspozycji gracza są strzelby i pistolety, miecze, włócznie i tak dalej, a także kilka innych wyjątkowych przedmiotów, które możemy dodać do arsenału.
Ekwipunek/fot. kadr z gry Morbid: The Seven Acolytes

Zobacz również: The Game Awards 2020 – oto wyniki! The Last of Us 2 grą roku!

Ciężkie życie wojownika

Kiedy bohater ginie, wszyscy pokonani wrogowie się odradzają (oprócz bossów), a gracz wraca do ostatniego odwiedzone ołtarza Magratheusa. Gra zapisuje się sama. Cechy te powodują, że produkcja porównywana jest do gry Dark Souls. Sterowanie jest dosyć ograniczone, tak samo jak funkcje i ustawienia. Produkcja ma jeden wysoki poziom trudności, co czasami sprawia problem. Podczas naszej drogi, napotykamy różnych mieszkańców krainy, którym możemy w jakiś sposób pomóc. Mają oni dla nas różne zadania, które to wykonując otrzymujemy dodatkowe bronie i przedmioty.
Ołtarz zapisania stanu gry/fot. kadr z gry Morbid: The Seven Acolytes
Morbid: The Seven Acolytes jest ciekawą produkcją pod względem fabuły jak i rozgrywki. Historia, mimo swojej zawiłości wciąga, a poziom trudności, pomimo tego, że często odpycha, zadowala po przejściu przygody.
Ilustracja wprowadzenia: Still Running
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Absolwent szkoły muzycznej I stopnia. Miłośnik kina i szeroko rozumianej popkultury. Korespondent z Festiwalu Filmowego w Cannes. Były zawodnik footballu amerykańskiego, a także Mistrz Polski Juniorów w tej dyscyplinie.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.