Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Cinema City

Sackboy: Wielka Przygoda (PC) - recenzja gry. Mario Odyssey od Sony

Autor: Kamil Witkowski
20 listopada 2022
Sackboy: Wielka Przygoda (PC) - recenzja gry. Mario Odyssey od Sony

Little Big Planet. Mówi Ci to coś? Pewnie tak, ale dla tych, co żyją pod kamieniem, powiem, że jest to seria ekskluzywnych gier na konsole od Sony. Wcielamy się tam w szmaciankę. Taką właśnie szmacianą zabawkę nazywamy Sackboyem. Jego postać urosła na tyle, że dostał nową grę Sackboy: Wielka Przygoda.

W tym tytule wcielamy się właśnie w niego. Sackboy: Wielka Przygoda to gra, która początkowo dostępna była tylko na PlayStation. Jak to zwykle jednak bywa teraz, możemy ją ograć także na komputerach osobistych. Co ciekawe, gra ma trochę inny styl rozgrywki niż wspomniane już Little Big Planet. Graficznie jest dosyć podobnie, jednak większy nacisk położony jest raczej na styl platformówki. Biegamy tutaj po poziomach, klepiemy przeciwników, zbieramy znajdźki i poznajemy kolejne elementy fabuły. Czysta platformówka, no nie? No tak! Jednak zanim przejdę do dalszej części recenzji, muszę zwrócić uwagę na bardzo duży błąd, którzy twórcy popełnili na Steamie. Tam znajdziemy bowiem informacje, które są prawdą, czyli fakt, że gra posiada pełną polską lokalizację, że można grać solo lub w co-opie przez internet, czy taką, że gra w pełni wspiera obsługę kontrolerów. To, czego jednak nie znajdziemy, to informacja, że gra posiada również funkcję lokalnej kooperacji. Jak dla mnie, to jest strzał w kolano. Kiedy dostałem grę od wydawcy do recenzji wszedłem na jej stronę w sklepie, aby zobaczyć, czy mogę pograć z dziewczyną. Okazało się, że nie, więc odpaliłem sobie streamka dla wspierających z YouTube na Discordzie. Wyobraź sobie, jak bardzo się zdziwiłem w momencie, gdy odpaliłem drugi kontroler, a na ekranie pojawiła się druga postać. Postanowiłem zatem pograć ze swoją dziewczyną. Ona niespecjalnie lubi gry, ale o dziwo spodobało jej się. Mało tego! Następnego dnia pierwszy raz w życiu usłyszałem od Niej pytanie: „gramy dzisiaj?”  To taka zajawka tego, co nadchodzi w tym materiale. Z góry mogę bowiem powiedzieć, że tytuł jest niezwykle przyjemny, grywalny i łatwy do ogarnięcia dla nowych graczy. No, ale dobra. Wypadałoby zatem, żeby opowiedzieć co nieco o detalach, prawda? No tak. Od czego by tutaj zatem zacząć? Myślę, że zacznę od oprawy audiowizualnej. To jest bowiem to, co pierwsze rzuca się w oczy.

Zobacz również: Gotham Knights kolejnym regresem gier

Od razu widać, że Sackboy: Wielka Przygoda jest spin-offem serii Little Big Planet. Tylko znacznie ładniejsze. Nie mówię, że poprzednie gry były brzydkie. Po prostu czuję, że twórcy świetnie wykorzystują możliwości sprzętu oraz silnika, na którym tworzą. Tytuł jest pastelowy, zabawkowy i przede wszystkim naprawdę ładny. Taka grafika idealnie sprawdzi się zarówno dla nowych graczy, dla dzieci oraz dla osób, które potrzebują trochę odpocząć od gier, które silą się na realizm. W erze God of Wara czy The Chant czasem trzeba się wychillować. Omawiana gra zdecydowanie się do tego nada. Dźwiękowo jest równie dobrze. Zarówno muzyka, efekty czy dubbing. Tak jak już wspomniałem, gra posiada pełną polską wersję językową. Muzyka w każdym etapie jest inna i zachęca do gry. Wprowadza unikalny klimat do każdego poziomu. Uderzanie, skoki, biegi, czy łapanie przedmiotów także są dobrze udźwiękowione. Najbardziej jednak podoba mi się właśnie dubbing. Usłyszymy go tylko w cutscenkach, ale warto czekać. https://www.youtube.com/watch?v=ZOk3fj5ujNM&ab_channel=PlayStation

Zobacz także: God of War Ragnarok – recenzja gry. W imię ojca i syna

No, ale warto by było coś opowiedzieć o rozgrywce. Od razu mówię, że fabuły nie będę przedstawiał. Jest ona bardzo prosta i wygląda to tak, jakby wprowadzono ją do gry tylko po to, abyśmy mieli większą motywację do przechodzenia kolejnych poziomów i zbierania dodatkowych znajdziek. I bardzo, kurka, dobrze! Nie potrzebuję kolejnego tytułu, w którym znajdę głębię, ukryty przekaz i gdzie wymaganym jest, aby słuchać postaci. Ta gra obroniłaby się zapewne nawet, gdyby tych przerywników fabularnych w ogóle nie było. Nie oznacza to jednak, że one przeszkadzają. Absolutnie nie! Działają tak, jak już powiedziałem: dają mi motywację, aby przechodzić grę dalej i powtarzać ukończone już poziomy w poszukiwaniu rzeczy, których nie znalazłem za pierwszym razem oraz wykonywać dodatkowe cele, jak na przykład przechodzenie poziomów bez umierania. Dzięki takim małym rzeczom tytuł jest bardzo dobrze przystosowany do spędzania przy nim wielu godzin. No, a poza tym dostarcza masę naprawdę dobrej zabawy. Odkąd zorientowałem się, że można grać w kanapową kooperację, grałem już tylko w ten sposób. Wiele frajdy dostarcza fakt, że można bić się z drugim graczem i uniknąć konsekwencji w realu. Do tego w tytule znajdziemy nawet specjalne poziomy, których nie ukończymy sami. W nich jest wręcz wymagane, abyśmy grali z kimś. W tych etapach są bowiem momenty, gdzie nie doskoczymy, czy nie otworzymy czegoś bez pomocy drugiego gracza. No i super! Z jednej strony oczywiście nie, bo co, gdybym nie miał z kim grać, tak jak przy Gotham Knights? No, ale z drugiej strony takie właśnie poziomy znacznie poprawiają jakość współpracy i myślenia także o drugim graczu, a nie biegnięcia przed siebie, jak ze sraczką. Nie możesz gdzieś doskoczyć? Podnieś drugiego gracza i wrzuć go na półkę. Nie masz gdzie wskoczyć? No to drugi gracz powinien otworzyć Ci przejście za pomocą bardzo widocznej dźwigni. Co jeszcze bardzo mi się podoba to fakt, że kolejne poziomy robią się coraz trudniejsze. Musimy bardziej pomyśleć, rozejrzeć się i walczyć z nowymi rodzajami przeciwników. Natrafimy na zwykłe stworki, które wystarczy raz uderzyć, kręcących się przeciwników, potrafiących przyjąć dwa uderzenia czy nawet byczki, które są prawie nietykalne w momencie, gdy na nas szarżują. Czekaj, czekaj. Prawie nietykalne? No tak, bo jeśli uda nam się go na przykład zajść od tyłu, a tym samym uniknąć rogów, możemy go zdzielić. Sprawia to, że musimy szlifować swoje umiejętności, aby móc przechodzić kolejne poziomy. Tym bardziej sprawia to, że nowi gracze się tutaj odnajdą. Jak można się bowiem domyślić, pierwsze poziomy są tymi najprostszymi. W nich nauczymy się podstaw poruszania się, mechanik i działania świata przedstawionego. Gdybym obecnie miał zaczynać swoją przygodę z grami od zera, prawdopodobnie zacząłbym właśnie od tej gry. Jak już wspomniałem, nawet moja dziewczyna, która nie lubi gier, przy tej bawi się bardzo dobrze. https://www.youtube.com/watch?v=MAaEqyE_Hfg&ab_channel=PlayStation

Zobacz także: Marvel Snap – recenzja gry. O taką karciankę nic nie robiłem!

Kilka razy mówiłem też o znajdźkach. No to co takiego znajdziemy w tym tytule? Przede wszystkim trzeba powiedzieć o kulach światła. Te właśnie zbieramy po to, aby móc popchnąć fabułę do przodu. Dowiadujemy się bowiem, że to właśnie dzięki nim możemy pokonać Vexa, czyli głównego złego. Znajdziemy również części strojów, które możemy założyć na siebie przed każdym poziomem. Gdy zaczynamy kolejną mapkę, od razu pojawia nam się menu wyboru strojów, co bardzo mi się podoba. Nie muszę gdzieś biegać, żeby się przebrać. Wystarczy, że wybiorę sobie strój przed rozpoczęciem poziomu. I zmieniałem swój wygląd przy każdym możliwym etapie gry. Stroje możemy także kupić w sklepie u Zom Zoma za dzwoneczki, które również zbieramy w trakcie rozgrywki. Ostatnim rodzajem znajdziek są bańki. One dodają nam tylko punktów do wyniku. Na końcu każdego etapu dostajemy bowiem podsumowanie punktacji, a gracz, który zdobył najwięcej punktów otrzymuje złoty puchar, z którym może sobie zapozować.

Zobacz recenzję na YouTube!

Krótko mówiąc, Sackboy: Wielka Przygoda jest genialną rozrywką zarówno dla nowych, jak i doświadczonych graczy. Przyciąga ładną grafiką, udźwiękowieniem, prostymi mechanikami, różnymi etapami wypełnionymi po brzegi przedmiotami do znalezienia i możliwością grania w kooperacji zarówno przez internet, jak i lokalnie. Nie uświadczymy podzielonego ekranu, jednak nie jest on potrzebny. Poziomy są bowiem całkiem niewielkie, a jeśli gramy z kimś, to i tak ważniejsza jest współpraca od przechodzenia etapów na wyścigi. Co prawda klucz do tytułu dostałem od wydawcy, ale nie miał on żadnego wpływu na moją ocenę końcową. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Przede wszystkim gracz i miłośnik kina. Zakochany w MARVELu, a najbardziej w Spider-Manie. Prowadzi swój kanał YouTube, streamuje na Twitchu, montuje filmy i zbiera figurki. Takie duże dziecko.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.