Trochę musieliśmy czekać na wydanie konsolowe czwartej odsłony Syberii. Ale w końcu jest, co niezmiernie mnie cieszy, gdyż gra zbierała świetne oceny na PC. Teraz sam mogę potwierdzić, że Syberia: The World Before to kontynuacja godna pierwszych części przygód Kate Walker.
Dużo się mówi, że klasyczne przygodówki point and click wyginęły, i pewnie trochę jest w tym prawdy. Nowych propozycji dobrze znanym graczom klikanek praktycznie już nie dostajemy. Najciekawszy ostatni przykład to oczywiście nowa odsłona przygód Guybrusha, czyli
Return to Monkey Island. Poza tym to tylko właśnie Syberia nawiązuje jeszcze do point and clików. Tylko że akurat
Syberia: The World Before nie zostaje w tyle i daje nam całkiem nowoczesne doznanie związane z grami przygodowymi. Oczywiście wiele elementów zostało – i dobrze – a produkcja dzięki temu ma szansę przyciągnąć nowych graczy. Zwłaszcza że, choć to już czwarta cześć serii, w tytuł można zagrać na spokojnie bez znajomości poprzednich gier. Dlatego nie ma na co czekać.
Materiały prasowe / Syberia: The World Before
Syberia: The World Before to nadal jednak bezpośrednia kontynuacja – a przynajmniej w jednym wątku. Przez całą grę będziemy bowiem śledzić losy dwóch bohaterek w różnych liniach czasowych. Ciekawy zabieg, który wraz z postępem w historii tylko zyskuje. Po pierwsze ponownie wcielamy się w postać amerykańskiej prawniczki. Ta w 2002 roku przybyła do Europy, by nadzorować sprzedaż fabryki mechanicznych zabawek, a jak się potoczyła się jej dalsza przygoda, fani serii Syberia na pewno dobrze wiedzą. W czwartej odsłonie zastajemy ją w dość nieprzyjemnej sytuacji – została zamknięta w celi gdzieś daleko na syberyjskiej tajdze, gdzie jest zmuszana do ciężkiej pracy w kopalni soli. Trudy dnia dzieli tam z Katiuszą. Gdy pewnego dnia kobiety podczas pracy trafiają na jaskinię z wrakiem pociągu z drugiej wojny światowej, Kate odnajduje tam tajemniczy portret. Dziewczyna na nim łudząco przypomina ją samą. Od tego momentu nasza bohaterka podejmuję próbę odkrycia jej historii.
Wspomnianą postać z portretu poznajemy jeszcze na początku gry, gdy zostajemy przeniesieni do przeszłości, a dokładniej do roku 1937. To właśnie wtedy młoda Dana Roze zamieszkuje w Vaghen – w malowniczym miasteczku, gdzie również dane nam jest spotkać mechaniczne cuda spod ręki Hansa Voralberga. Danę poznajemy, gdy w ramach wyróżnienia ta dostępuje zaszczytu zagrania na organach mechanicznych znajdujących się placu miejskim. To wtedy mamy możliwość usłyszenia pierwszego fantastycznego utworu przygotowanego przez kompozytora Inon Zura. A przez całą grę muzycznie będziemy dopieszczani jeszcze wiele razy. Wracając – 17-letnia dziewczyna właśnie kończy szkołę i chce wykorzystać lato, aby odłożyć coś na studia. Gdy jej przyszłość zaczyna malować w kolorowych barwach, dziewczyna musi zmierzyć się z coraz śmielej poczynającym w regionie Brązowym Cieniem, czyli organizacją mocno przypominającą niemieckich nazistów.
Materiały prasowe / Syberia: The World Before
Fabuła w
Syberia: The World Before to najmocniejszy punkt programu omawianej dziś gry. Dwa wątki – ten z 2005 roku oraz ten z 1937 roku – świetnie się przeplatają, dając całościowo historię naprawdę spójną. Zwyczajnie fantastycznie odkrywa się tu historię miasta, jego trudną przeszłość, a także poznaje konsekwencje tychże wydarzeń. A to wszystko z dwóch różnych perspektyw. Dzięki temu nie są to tylko te odległe czasy, które nikogo już nie interesują. Widzimy bowiem też Dane i jej namacalną opowieść, pełną pozytywnych zdarzeń, ale też tych bolesnych. Duża tu również zasłucha kreacji świata, który wygląda jak żywy. Dzieje się tu dużo, w postacie można uwierzyć od ich pierwszych słów, a na każdym kroku jesteśmy wręcz bombardowani dźwiękami otoczenia – stukot maszyn, śpiew ptaków, hałasujące samochody, gwar tłumu. To wszystko wypada wręcz fantastycznie. No i jeszcze mocno pochwalić trzeba perfekcyjny polski dubbing– czemu obecność polskich głosów to nadal takie zaskoczenie?
Nowa
Sybieria nie tylko brzmi super, ale też wygląda niezwykle zjawiskowo. Choć na początku po pierwszych materiałach marketingowych kompletnie bym tego nie powiedział. Wtedy głównie zwracałem uwagę na modele postaci prezentujące się jedynie okej. Brakowało tam zdecydowanie więcej szczegółów. I finalnie nadal mogę utrzymać to stanowisko. Jednak cała reszta jest piękna. Znów – są gry ładniejsze, to na pewno, ale mało która produkcja może się poszczycić tak klimatyczną oprawą, bo inaczej tego nazwać nie potrafię. Sama konstrukcja Vaghen robi wrażenie. Oko przykuwają budynki, ulice, szyldy i tak dalej. Co więcej, gdy wyjedziemy kawałek za miasto, dosłownie chwilę później znajdujemy się w malowniczych górach. Oprawa w grze zdecydowanie może się podobać, bo praktycznie każdy screen wygląda niepowtarzalnie.
Materiały prasowe / Syberia: The World Before
Czy można się jednak do czegoś w grze przyczepić? Na pewno do sposobu poruszania i kamery. Chodzenie naszymi bohaterkami bowiem nie należy do najprzyjemniejszego elementu gry. Postacie reagują bowiem bardzo ociężale, skręcanie chwilę im zajmuje, a i zaciąć się w randomowym miejscu zdarzy się nie raz. Ogólnie jest bardzo drętwo. Nie pomaga w tym również kamera. Ta jest na stałe przytwierdzona do konkretnego punktu, więc nie możemy obracać jej swobodnie. To akurat nie musiałoby przeszkadzać, gdyby działało bezbłędnie. Niestety wielokrotnie musiałem kręcić się bohaterką, aby w końcu załączyło przełączanie na drugą kamerę. Tutaj można było zrobić to lepiej.
Te bolączki na szczęście nie wpływają znacząco na przyjemność z przechodzenia gry. Do chodzenia i specyficznej kamery da się bowiem szybko przyzwyczaić. Najważniej, że tytuł w kwestii gameplayu ma bardzo dużo dobrego od zaoferowania. W
Syberii najwięcej będziemy rozmawiać oraz szperać po każdym interaktywnym obiekcie – czyli wszystko to, za co kochamy przygodówki. Postacie niezależne mają tu naprawdę dużo do powiedzenia, a ja zwyczajnie uwielbiałem wypytywać je o wszystko. No i przedmioty – tu zawsze jest co robić. W każdym pomieszczeniu czy lokacji możemy klikać jak szaleni i dowiadywać się tony ciekawostek, tym samym poszerzając naszą wiedzę o świecie. A ja osobiście najbardziej polubiłem łamigłówki, których doświadczymy na każdym kroku w grze. Czasami bywają banalne, ale częściej wymagają od nas myślenia czy zapamiętywania. Co ważne, te są bardzo zróżnicowane, więc praktycznie cały czas jesteśmy czymś zaskakiwani. Bardzo szanuję.
https://www.youtube.com/watch?v=L4CIrBygieg
Czy warto było czekać na
Syberia: The World Before? Oj, zdecydowanie tak. Choć trójce brakowało sporo do perfekcji, to czwarta odsłona ponownie zachwyca. Tym bardziej cieszy, że twórcy chcieli nadal rozwijać markę. Fantastyczna jest tu dwuliniowa, przeplatająca się fabuła, perfekcyjnie wypada udźwiękowianie oraz niepowtarzalna oprawa graficzna. Drobne bolączki oczywiście się znalazły – jak niewygodne poruszanie – ale to nic przy niezwykle angażującym gameplayu. Klikanie we wszystko co się świeci dawno nie sprawiało mi tyle przyjemności. Benoît Sokal dał nam piękny prezent pożegnalny.
Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni.
|
[email protected]