Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

The Company Man – recenzja gry. Od korposzczura do dyrektora

Autor: Mateusz Chrzczonowski
2 marca 2022
The Company Man – recenzja gry. Od korposzczura do dyrektora

Życie korposzczura nie jest łatwe. Ale co, gdyby wziąć klawiaturę i trochę maili i wyciąć sobie nimi drogę na szczyt łańcucha pokarmowego korporacji? Że co? A no właśnie coś takiego robimy w tej naszpikowanej satyrą platformówce The Company Man.

Głównym bohaterem platformówki od niezależnego studia Forust jest Jim (nawiązań do kultowego The Office można znaleźć tu przynajmniej kilka). Chłopak już pierwszego dnia zalicza wpadkę, przez co zostaje zdegradowany na najniższy szczebel w hierarchii firmy, działu obsługi klienta. Wtedy postanawia, że zostanie CEO, ale żeby tego dokonać, musi przedrzeć się przez wszystkie działy i stanowiska poniżej. Tak też, zaczynając od działu obsługi klienta, przedzieramy się przez między innymi HR, dział rozwoju, sprzedaż, aż trafiamy w końcu na finałowego bossa, CEO firmy.

Zobacz również: Gran Turismo 7 – recenzja gry. Gaz do dechy!

https://www.youtube.com/watch?v=dQcP1qMg4EI Główne założenia gameplayowe są tu proste do bólu – jest to rasowy platformer 2D, gdzie przechodzimy przez kolejne etapy, a po drodze pokonujemy coraz to nowych i trudniejszych wrogów. Za naszą broń od początku służy klawiatura, która wymachujemy i kładziemy kolejnych omamionych przez korporację nieszczęśników. Potem dostajemy jeszcze blaster wystrzeliwujący maile – ten z czasem dostaje nowe ataki. Pod tym względem gra szczególnie się nie wyróżnia i niczym nie zaskakuje. Z czasem elementy platformowe robią się wręcz powtarzalne, mimo że gra to jakieś 4 godziny zabawy. O wiele ciekawiej wypadają miejscówki i przeciwnicy. Lokacje bezpośrednio nawiązują do etapu, który przechodzimy – na przykład w dziale obsługi klienta widzimy pozamykanych w klatkach niewolników, którzy są zmuszani do pracy. W dziale HR możemy spotkać agresywne księgowe, które zioną ogniem. Menadżerowie to często gnębiący stażystów tyrani, którzy wykorzystują ich jako mięso armatnie i tak dalej. Trzeba pochwalić za pomysł i sporą dozę humoru. [gallery ids="195157,195158,195160,195159"] The Company Man od początku przyciąga wzrok piękną oprawą graficzną, a na pierwsze miejsce wysuwają się ładnie rysowanie postacie oraz tła, które w zestawieniu z pomysłowością twórców robią spore wrażenie. Do tego dochodzą oszczędne, ale urzekające animacje, przywodzące na myśl klasyki gatunku platformówek czy przygodówek point and click – szczególnie podoba mi się sposób biegu głównego bohatera. Muzycznie raczej ciężko coś tu wyróżnić, bo głównie przygrywają nam powtarzające się, rytmiczne brzemienia, które mimo wszystko pasują przede wszystkich do wspomnianych animacji.

Zobacz również: Shadow Warrior 3 – recenzja gry. Ten cholerny smok

The Company Man
Fot. Screen z gry The Company Man / Nintendo Switch
The Company Man to prosta, ale urzekająca platformówka, a warto po nią sięgnąć zwłaszcza ze względu na pomysł niezależnych twórców oraz na wkład włożony w dopracowanie tej niezwykle przyjemnej dla oka oprawy graficznej. Cztery godziny zabawy za 90 zł na Switchu, myślę, że to całkiem dobra propozycja, szczególnie po obniżce przy okazji jakiejś promocji. Ilustracja wprowadzenia: materiały prasowe
Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Gra więcej, niż powinien. Od czasu do czasu obejrzy jakiś film, ale częściej sięgnie po serial w domowym zaciszu. Niepoprawny fanatyk wszystkiego, co pochodzi z Kraju Kwitnącej Wiśni. | [email protected]

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.