Szesnastoletni Karl Rossmann wyrusza do USA. Młokos wpadł w sidła miłości starszej od niego służącej, która zaszła z nim w ciążę. I choć dzisiaj nie byłby to skandal, a raczej skomplikowana sprawa dla sądu rodzinnego, to w tamtej epoce wyjazd po takim incydencie był społeczną koniecznością. Myślicie więc, że w kraju hamburgerów, rewolwerów i braku ubezpieczeń społecznych Karl rozpocznie swój amerykański sen? Nic bardziej mylnego. Witajcie w kafkowskim amerykańskim koszmarze.
Kilka słów o samym bohaterze. Rossmann to naiwniak. Daje się wodzić za nos praktycznie każdemu. Chętnym panienkom, podejrzanym typom i całemu systemowi, który tylko czeka, by zmielić kogoś takiego jak on. Momentami bohater wydaje się irracjonalnie pozbawiony instynktu samozachowawczego i pamiętam, że jeszcze czytając Amerykę jako niemal jego równolatek, nie mogłem pojąć jego decyzji. Z czasem zrozumiałem, że racjonalność w prozie Franza Kafki nie jest najważniejsza. Pisarz sam widział świat przez smoliście czarne szkła, więc rzutowało to na jego prezentację świata, a i sam preferował metaforyczność niż dosłowność. Piotr Dumała uchwycił tu sedno Ameryki, ale jego komiks jest jednocześnie lżejszy, choć bardziej zimny i bezlitosny.
W komiksie zewsząd wieje chłodem, ale nie takim popkulturowo okiełznanym. Karl nie jest stworem nocy, Batmanem czy innym Geraltem i w mroku to on jest ofiarą. A tak się złożyło, że NY Kafki/Dumały to metropolia straszna. Posiadłość możnego wuja bohatera czy renomowany hotel, w którym chłopak się zatrudnia, to miejsca niebezpieczne, mimo swego blichtru. W każdej lokacji bohater traci grunt pod nogami, a jego los to nieustanny rollercoaster. W komiksie Ameryka słychać echa Procesu, choć Rossmann jest bardziej bezbronny niż Józef K. Dumała nie odchodzi od oryginału. On nadaje mu nieco innego kolorytu
Amerykę przeczytałem jako ktoś, kto widział w USA kraj płynący dolarami i możliwościami. Kafka nie miał takich rojeń i nawet Statua Wolności, widoczna zresztą na okładce, dzierży miecz, zamiast przyświecać nowo przybyłym. Wszystko ma swoją cenę, każdy fałszywy ruch spotyka się z bolesną i natychmiastową karą, a kusicielska Klara i dwaj uliczni łotrzykowie - Robinson i Delamarche - to zwiastuny kłopotów. W całej tej matni pojawiają się też postaci pozytywne, jak Teresa, ale to jedynie ogniki w gęstym mroku. Dumała uchwycił to wszystko w rysunkach, nieco odejmując przy okazji ciężaru narracji Kafki.
Nowy Jork w Ameryce według Dumały to szara, oniryczna struktura miejska. Okrutna w swojej postaci, począwszy od hotelu Continental, aż po slums Bruneldy. A skoro o niej mowa, to autor po mistrzowsku ukazuje poszczególnych bohaterów. Starszy kelner ze swoją szczwaną, podłą gębą. Delamarche i Robinson, których oblicza morfują w drapieżny sposób, gdy tylko ich natura wychodzi na jaw. I znów powraca dobro w postaci Teresy i najważniejszego, ale i zagadkowego wydarzenia w finale Ameryki. Niektórzy odczytują je jako symboliczną śmierć Rossmanna. Inni jako nową szansę. Dumała nie jest tu jednoznaczny i pozostawia pole do interpretacji i po raz pierwszy spotkałem się z tak pełnym ujęciem niedokończonej historii.
Ameryka w adaptacji Piotra Dumały zachowuje chłód i mrok oryginału. Forma komiksu przynosi jednak pewną lekkość narracji, co wcale nie oznacza, że odbiór jest łatwy i przyjemny. Kafka był autorem skomplikowanym, trawionym własnymi demonami. Dumała doskonale to rozumie i nawet urwany finał historii jest tu satysfakcjonujący. Dawno też nie spotkałem się z tak dobrą wizualizacją prozy. Nagle Comics oferuje niespodziewanie ciekawe pozycje z polskiego rynku komiksowego, a Ameryka Piotra Dumały powinna być sztandarowym przykładem na to, że nawet tacy klasycy jak Kafka mogą być wiernie interpretowani i zrozumiani przez mniej literackiego odbiorcę.
Scenariusz: Franz Kafka, Piotr Dumała
Rysunki: Piotr Dumała
Wydawca: Nagle Comics 2025
Liczba stron: 224
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.