Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
14 listopada 2025
Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo - recenzja komiksu

Ileż to już razy widzieliśmy Batmana powalonego na kolana? Jak na człowieka, który rzekomo ma sposób na całą Ligę Sprawiedliwości, stanowczo zbyt często. Bane w Knightfall. Wielokrotnie Joker. Trybunał Sów. Nie wspominając już o Ostatnim kryzysie i Darkseidzie. Cóż jednak z tego, skoro za każdym raz Gacek podnosił się, poprawiał pelerynę i robił dalej swoje? W Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo Mroczny Rycerz zmierza na swą publiczną egzekucje. Ale czy w ogóle da się zabić Batmana?

Strona komiksu Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo

Rodzinie Orghamów udało się zawładnąć Gotham. W sposób nie spektakularny, ale potwornie skuteczny. Maszyna rzeczywistości, obywatele poprzemieniani w Azmerów i najważniejszy punkt ich władzy - pokonany Batman. Heros został opętany i osłabiony, a ponura familia szykuje na niego stryczek. I to taki dosłowny. Wciąż jeszcze w Gotham znajdują się jednak ludzie, dla których Batman jest ważny, a kocia miłość wydaje się być nieskończona.

Ram V i Dan Watters od początku swego panowania w Batman – Detective Comics wykazują podejście zgoła inne niż dotąd przyzwyczajono nas w mainstreamowych seriach. Panowie dość często pozwalają sobie na drobne odskocznie od Gacka, ukazując pomniejsze postaci. Ot Orghamowie. Z jednej strony są przepotężni. Odwiecznie niepokonani. Ale z drugiej to familia dość kanibalistyczna, zatracająca ludzką twarz. W kontraście do nich mamy Kotkę i jej sojuszników. Nie klasyczną Bat-rodzinkę, a zbieraninę outsiderów drugiej klasy, acz przedstawionych ciekawie. I nie są to bezsensowne wtrącenia, a elementy większej układanki. I chyba coś mi to przypomina...

Strona komiksu Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo

Gdzieś w całym zamieszaniu z Orghamami pojawia się posmak historii z lat 90.. Bo czyż Gotham pogrążone w chaosie nie ma czegoś z ruin z Ziemi niczyjej? A sam Batman nie przypomina siebie samego po spotkaniu z Bane'm? Dosłowną inspiracją jest pojawienie się Azraela w stroju z czasów Knightfall. Jest jednak zasadnicza różnica między Gothamskim nokturnem, a wielkimi story arcami z przeszłości. Nie wszystko wybrzmiewa tu w pełni. Pewne wątki są upraszczane i skracane tak, aby te istotniejsze odpowiednio wyglądały. Może w tych słowach jest trochę przesady, ale gdyby dać Ramowi V i Wattersowi więcej czasu i miejsca, może powstałoby coś, co zapamiętalibyśmy na długo?

Autorzy są jednak konsekwentni w tym, co robią. Batman nie jest kimś, kto lekką ręką zmiata z planszy Orghamów czy po pierwszym nokaucie podnosi się i po batmanowemu rozbija im nosy. Stryczek to wymowna oznaka porażki Gacka. Familia, parafrazując Bareję, obwieszcza, że powiesi tego misia na szubienicy przez nich zbudowanej i to nie jest ich ostatnie słowo! A mówiąc jaśniej- chcą zabić nie tyle człowieka, co symbol. Oznaczyć Gotham jako swoje. Ale, ale... Pamiętacie, co pisałem na początku? Batman to koleżka, którego nawet promienie omega władcy Apokolips nie zdołały zabić, a łamiące spotkanie z Bane'm potraktował jako kolejną pozycję na liście licznych kontuzji. Cała pokazówka Orghamów jest więc jedynie świadectwem mocarności Mrocznego Rycerza, która, co ważne, nie tkwi tylko w nim samym.

Strona komiksu Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo

Rysunki w czterech tomach Batman – Detective Comics: Gothamski nokturn to coś, na co nie mogę narzekać. Charakter historii wymaga innego stylu wizualnej narracji. To nie Batman-heros, a Batman-wojownik, walczący o przetrwanie ostatkiem sił, złamany i ocierający się co chwila o śmierć. Ukazując Gacka Jason Shawn Alexander tworzy postać jakby z pogranicza snu i jawy. Symbol, nie człowieka. Jest w tym pewien duch McKeana i Sienkiewicza, ale też i autorów preferujących mniej metafizyczne, a bardziej rynsztokowo-uliczne nastroje. Pozostali twórcy wspierają głównego rysownika, sprawiając, że atmosfera Gotham Orghamów naprawdę mrozi krew w żyłach. Cieszy chwilowy powrót Bat-Azraela i rola Grundy'ego. 

Batman – Detective Comics tom 4: Gothamski nokturn: Intermezzo to niezłe, posępne dzieło z Gotham w roli głównej. W centrum nadal jest Batman, ale w dość biernej roli, ale akcję napędzają jednostki tworzące miasto. Nie tylko Catwoman i Gordon, ale między innymi Grundy czy Dent. Dobrze, że na takim etapie serii twórcy utrzymali mroczny fason i nie kusi ich tanie superbohaterstwo. Odnoszę jednak wrażenie, że Ram V i Dan Watters nie do końca rozwinęli skrzydła i zamknięcie ich wizji w obrębie jednego tytułu nieco ogranicza jej potencjał. Szczególnie, że pozostałe bat-serie nie lśnią geniuszem... Czekam na finał historii i mam nadzieję, że wydarzenia te zapiszą się choćby śladowo w historii Gotham.


Tytuł oryginalny: Batman: Detective Comics Vol.4: Gotham Nocturne: Intermezzo
Scenariusz: Ram V, Dan Watters 
Rysunki: Jason Shawn Alexander, Christopher Mitten, Liam Sharp, Mike Perkins, Caspar Wijngaard, Juan Ferreyra 
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 180
Ocena


 [UsW1]Tu chyba czegoś brakuje

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.