Instytucja, jaką jest Departament prawdy, musi posiadać bogate akta spraw. Stąd powstanie niniejszego albumu, w którym Steve Foxe prezentuje tak zwane dzikie fikcje. Czym one są? To wszelkiej maści zjawiska nadnaturalne - od kryptyd, poprzez kosmitów, po istoty mityczne. Autor dzieli je na trzy kategorie, w zależności od stopnia zagrożenia, jakie stanowią. Wszystko w języku formalnym, ale z lekkim pazurem. Wszak nie da się pisać o Nightcrawlerach z Fresno czy Szarakach mową wyłącznie urzędową... Ale gdzie tu historia?
Departament prawdy: Dzikie fikcje - Kompletny spisek ciężko w ogóle nazwać komiksem. Mamy tu co prawda dwa zeszyty przedstawiające sprawę Wielkiej Stopy, ale pojawiły się one w jednym z poprzednich tomów i świeża treść to wyłącznie akta dzikich fikcji. Czy to wada? Absolutnie nie. Całość utrzymana jest w klimacie serii, znacząco ubogaca jej merytoryczną treść i jest swoistym bestiariuszem.
Stany Zjednoczone to kraj stosunkowo młody i zurbanizowany zupełnie inaczej niż Europa. Stąd Jankesi swój folklor czerpią z rozmaitych źródeł. Część odziedziczona jest po Indianach, część przywieziona z Europy lub innych części świata, w zależności, jakie korzenie ma społeczność z rejonu potencjalnego występowania dzikich fikcji. Obok popularnych istot, jak Wielka Stopa, Mothman czy Szaraki, mamy też pomniejsze stwory pokroju Potwora z Flatwoods czy Czarnookich dzieci. Departament prawdy: Dzikie fikcje - Kompletny spisek jest dzięki temu zbiorem niebywale różnorodnym, ukazującym nie tylko historie z pół-legendarnymi istotami.
Jest jeszcze jeden aspekt wart wspomnienia. Foxe zauważa marketingową moc dzikich fikcji, dzięki którym zapadłe dziury na mapie USA zyskały sławę, a sprzedażą pamiątek i atrakcji mocno podreperowały sobie budżet. Nie wspominając o popkulturowym pokłosiu UFO i wszelkiej maści zjawisk paranormalnych. Bo któż nie słyszał o Potworze z Loch Ness czy Świętym Mikołaju? Przy okazji Foxe dostarcza też solidną pigułę wiedzy na ich temat, obalając niektóre mity na temat mitów.
Skoro Dzikie fikcje to nie do końca komiks, to czy jest na czym zawiesić oko? Jak najbardziej. Ilustracje przedstawiające rozmaite kreatury są tworzone przez takie nazwiska jak Simon Bisley, Bill Sienkiewicz czy Andrea Sorrentino. I wyglądają naprawdę nieźle. Oczywiście mogłoby być ich nieco więcej, bo sporo tu „pustych” stron, ale to i tak gratka dla tych, których kręci świat Jamesa Tyniona IV. Są jeszcze dwa zeszyty narysowane przez Martina Simmondsa, ale to już widzieliśmy. Choć akurat jego rysunki można oglądać wiele razy.
Departament prawdy: Dzikie fikcje - Kompletny spisek to uzupełnienie serii, będące swoistym bestiariuszem świata Tyniona IV. Formą bliższy jest pozycjom wydawnictwa BOSZ, stanowiąc nawet niezamierzone uzupełnienie do folkloru słowiańskiego czy japońskiego. Dla mnie, fana Departamentu prawdy, to pozycja obowiązkowa. A nawet taka, która może zachęcić do samego komiksu. Ci oczekujący kolejnego etapu zwarcia Departamentu z organizacją Czarnego Kapelusza mogą poczuć się nieco rozczarowani. Ale tylko przez chwilę, bo Dzikie fikcje to coś więcej niż dodatek, a nawet przemyślne wzbogacenie i moment do nabrania oddechu przed ostatnim tomem cyklu.
Tytuł oryginalny: The Department Of Truth: Wild Fictions
Scenariusz: Steve Foxe, James Tynion IV
Rysunki: Martin Simmonds, Bill Sienkiewicz, Simon Bisley i inni
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics 2025
Liczba stron: 244
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.