Na początek - kim jest Destro? To przywódca organizacji M.A.R.S. Industries, będącej czymś pomiędzy korporacja zbrojeniową a grupą terrorystyczną. Opis ten doskonale zresztą obrazuje jego samego. Odziany niczym łotr klasy B, cierpiący na wieczny samozachwyt, ale przynajmniej podbudowany niezwykłymi talentami. Dzięki sojuszowi z Dowódcą Kobry zyskuje nieziemskie źródło energii i gdy wydaje się, że lubiący pokazowe fatałaszki panowie zdominują rynek, zaczynają się kłopoty.
Bliźniacy niektórym nie kojarzą się dobrze. Tomax i Xamot Paoli to doskonały przykład na to, że nieszczęścia chodzą parami. Bracia dowodzący konkurencyjną firmą Extensive Enterprises to najpoważniejsze zagrożenie dla Destro, ale nic nie jest tak oczywiste, jak się wydaje. W obliczu pojawienia się zmiennokształtnych robotów rywalizacja o wpływy jest zacięta i wszystkie chwyty są dozwolone. Jedno jest pewne. Komiks jest wypełniony akcją po brzegi. Pytanie - jakiego rodzaju jest to akcja?
Destro tom 1: Wróg to komiksowa rozrywka, która bez trudu zasymilowałaby się ze światami DC i Marvela. Zwłaszcza tymi o lżejszym charakterze. Pół-tajne organizacje, futurystyczna broń i ci, którzy pociągają za sznurki. Dan Watters przedstawia intrygę, która może wciągnąć dorosłego czytelnika, ale trafi i do młodzieży. Tworzy językiem nieobrażającym inteligencji odbiorcy, ale zawiedzie się ten, kto zapragnie szukać drugiego dna. To po prostu opowieść o starciu paramilitarnych frakcji. I choć dałoby się między to wcisnąć pacyfistyczne przesłania, to nie o to chodzi. Wprost przeciwnie. Próba mędrkowania w ten sposób popsułaby zabawę z lektury.
Andrei Bressan i Andrea Milana nie stoją przed wielkimi wyzwaniami narracyjnymi, tworząc coś, co przy kilku zmianach scenografii i postaci mogłoby być historiami z wyżej już wspomnianych wydawnictw. Jedynym, co mocno przykuło moją uwagę, byli bracia Paoli. W tym wydaniu są podwójnym Anakinem Skywalkerem, lepszym nawet niż oryginał z komiksów z jego losami. Może to już moja popkulturowa gorączka, a może ktoś faktycznie przesadził z inspiracją. Niemniej rysownicy nie kaleczą oczu, trzymając poziom adekwatny do scenariusza.
Destro tom 1: Wróg robi to, do czego został stworzony. Ukazuje postać ambitnego militarnego geniusza, który w obliczu przybyszów z Cybertronu stara się nie wypaść z rynku i jak najwięcej z tego zyskać. A konkurencja jest ostra i zajadła. Dan Watters nie idzie tu w klimaty infantylne i hermetyczność zrozumiałą tylko dla fanów G.I. Joe. Pozwala zagłębić się w ten świat powoli, utrzymuje jednak wszystko na poziomie niezobowiązującej rozrywki. Jeśli więc nie czujesz pewnej komiksowej umowności, to opowieść może okazać się ciężka do przetrawienia. Ja jednak daję zielone światło i czekam na dalsze kroki wydawcy w tym świecie i chętnie sprawdzę jak całość zespoli się z najlepszą jak dotąd serią Transformers.
Tytuł oryginalny: Destro Vol.1 The Enemy
Scenariusz: Dan Watters
Rysunki: Andrei Bressan, Andrea Milana
Tłumaczenie: Tomasz Kupczyk
Wydawca: Nagle Comics 2025
Liczba stron: 120
Ocena: 65/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.