Brian Herbert i Kevin J. Anderson kontynuują wątki z Rodu Harkonnenów i nie byliby sobą, gdyby czegoś jeszcze nie dorzucili. Do Imperatora dochodzą słuchy o kantowaniu go na przyprawę, gdzie głównymi rozgrywającymi mają być Harkonnenowie. Choć na pocieszenie władca dostaje informacje, że Tleilaxanie na Ix mają już gotowy substytut narkotyku z Arrakis. Na dworze Atrydy zapadają decyzje, które mogą jednak pokrzyżować plany jej produkcji, a to wszystko związane jest z odzyskaniem władzy przez ród Verniusów…
Słowem - dzieje się. Przyznam, że nie czytałem książki Ród Corrinów, ale po lekturze poprzednich części w oryginale wiem, że autorzy mocno przycinają pewne wątki. Tu jest ich jednak tyle, że nie dało się zrobić tego bez pewnych tarć. Bene Gesserit i knowania. Bene Tleilaxan i eksperymenty godne doktora Mengele. A na samym czubku pojawia się wątek Atrydów i Verniusów oraz odnalezionego po latach brata Szaddama IV. Twórcy nie gubią się w tak wielu wątkach, ale jeśli ktoś chce poznać Diunę od tej strony, niech lepiej wróci do pierwszego tomu Rodu Atrydów.
Album odnosi się do imperatorskiego rodu, więc kilka słów o samym Szaddamie. To ciekawy w swych skrzywieniach osobnik. Cierpiący na megalomanię, paranoję i ze skłonnościami do sadyzmu przyćmiewa nawet Vladimira Harkonnena i jeśli miałbym szukać przeciwieństwa do Leto Atrydy, to byłby nim właśnie Imperator. Komiks pozwala lepiej ukazać jego charakter. Zacięta mina pełna nieuzasadnionej dumy i okrucieństwo, któremu daje tu upust. Na horyzoncie widać powoli kształtujące się obawy wobec Leto, skutkujące w przyszłości wiadomymi decyzjami…
Czas i miejsce akcji zmieniają się nieznacznie względem poprzednich serii. Wszystkie detale pozostają więc te same i Ragazzoni nie sili się na autorskie wizje. Harkonnen jedynie przybiera na masie, a Szaddam mógłby stać się ikonicznym buńczucznym władcą. Nowością jest Tyros Raffa, przybrany brat Imperatora, który gdzieś tam budzi moje skojarzenia z postaciami Marvela lat 90.. W pozostałych kwestiach rysownik pozostaje konserwatywny, choć warto pochwalić go za ciekawy styl pozwalający pchnąć akcję do przodu. Artysta dobrze radzi sobie też ze skrajnie różnymi wątkami. Od kryjących się w cieniu Bene Gesserit, poprzez imperatorskie sale, aż po dwór Atrydy, gdzie niemal w pełni zcyborgizowany Rhombur Vernius wygląda przyjaźnie.
Diuna: Ród Corrinów tom 1 to start nowej trylogii ze świata Diuny od BOOM! Studios. Leto Atryda to już dojrzały władca, a jego kuzyn Szaddam zaczyna umacniać swą władzę i knuć przeciw demokratycznemu porządkowi. Sporo się tu dzieje, co zwykle pozwalało skrócić masę niepotrzebnego słowotwórstwa z książek. Tym razem jednak odnoszę wrażenie, że czytelnik nie znający dobrze specyfiki uniwersum Herberta, może poczuć się zagubiony. Oby w przyszłych tomach sytuacja nieco się wygładziła i pozwoliła cieszyć się zarówno akcją, jak i złożonością świata przedstawionego.
Tytuł oryginalny: Dune: House of Corrino Vol.1
Scenariusz: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Rysunki: Simone Ragazzoni, Lea Caballero
Tłumaczenie: Paulina Braiter
Wydawca: Non Stop Comics 2025
Liczba stron: 112
Ocena: 70/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.