Trzecia część komiksowej Diuny ma miejsce u samego szczytu wojny Muad'diba z reżimem Harkonnenów. Fremeni nękają swych niegdysiejszych oprawców, ale to nadal walka z wiatrakami. Paul Atryda musi dokonać przełomu, ale najpierw przekonać swój lud, by uznali go w pełni za tego, o którym mówią proroctwa. Tym bardziej, że wiadomości o nim docierają do uszu Padyszacha-Imperatora, władcy nieznoszącego konkurencji dla swojego pół-boskiego majestatu. Konflikt na pustynnej Arrakis zamienia się w wojnę o władzę totalną, gdzie mistyka wymieszana jest z realną polityką niczym melanż z piaskami pustyni.
Na tym etapie naprzód wysuwa się mesjanizm. Powolny proces lokowania Paula Atrydy jako absolutnego władcy Fremenów, a w przyszłości kogoś znacznie większego. Pisarz w dość twardy sposób ukazuje religię i całą jej infrastrukturę, zwłaszcza w kontekście działań Bene Gesserit i ich wpływu na fremeńskie wierzenia. Herbert nie uderza w wyznania objawione w otwarty sposób, a raczej ukazuje proces ich kształtowania, w pewnym momencie nawiązując do realnych kultów. Co ważne, nie są to kpiny i śmieszki, a chłodne ukazanie ich mechanizmów, gdzie kwestią wiary (lub jej braku) jest odbiór tego, co prezentuje autor.
Fani znający jedynie kinową wersję Diuny z pewnością dostrzegą kilka różnic. Chani to zupełnie inna postać, jej związek z Paulem to nie niedojrzały romansik, a jej rola nie ogranicza się tylko do odgrywania twardej dziewuchy. Że nie wspomnę o mentacie Thufirze Hawacie, tu będącym postacią wyrazistą i istotną, nie dziadziem z parasolką, pominiętym w drugim filmie Villeneuve'a. Komiks pozwolił historii lepiej wybrzmieć, odegrać wszystkie akty, choć ja zacząłbym od poznania książki, dopiero potem komiksu, a na samym końcu obejrzałbym ekranizacje. Zarówno kinowe, jak i serialowe.
Było wiele wizualizacji świata Diuny. Od śmiałych koncepcji Jodorovskiego, poprzez kinowe pomysły Lyncha i Villeneuve'a, aż po surrealistyczne i symboliczne prace Wojciecha Siudmaka. W przypadku prac Raula Allena i Patricii Martin jest solidnie i realistycznie. Harkonnenowie nie są bladymi łysolami, a Szaddam IV wygląda po cesarsku. Bez śmiałych wyskoków, zgodnie ze słowami Herberta. Momenty mistyczne są ukazane bez oceanów psychodelii i groteski, ale magia Muad'diba i wizjonerstwo wyróżniają się na tle wydarzeń ze sfery profanum. Może tylko w ostatnich kadrach zabrakło mi ognia, ale pojedynek z Feyd-Rauthą nieco to osładza.
Diuna tom 3: Prorok zamyka komiksową interpretację, trzymając się oryginału bardziej niż filmowcy, ale nie tracąc przy tym pierwotnego rozmachu. Komiksowa Diuna to przede wszystkim wierna interpretacja, bez autorskich ulepszaczy i przeinaczeń, co ma swoje wady i zalety. Z pewnością doczekamy się kiedyś czegoś bardziej odważnego, ale na razie cieszmy się, że mamy doskonałą komiksową trylogię, cenniejszą niż ogromny urobek przyprawy.
Tytuł oryginalny: Dune: The Graphic Novel, Book 3. The Prophet
Scenariusz: Frank Herbert, Brian Herbert, Kevin J. Anderson
Rysunki: Raul Allen, Patricia Martin
Tłumaczenie: Sławomir Folkman, Marek Marszał
Wydawca: Rebis 2024
Liczba stron: 200
Ocena: 85/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.