Wszystko zaczyna się od kłopotów na randce. Wally West zamiast siedzieć na romantycznej kolacji z żoną, wykorzystuje chwile jej nieuwagi i wymyka się na szybkie superbohaterowanie. A jako że West to lekkoduch, sprawy zaczynają się komplikować i spotkanie kończy się małym spięciem. A kłopoty dopiero się zaczynają. Moc Prędkości znowu zaczyna szaleć, a Wally odwiedza miejsca, które wymykają się logice i bliższe są domenie magicznej.
Wally West to zupełnie inny Flash niż Barry Allen czy Jay Garrick. Wally zaczynał w Tytanach, jeszcze jako Kid Flash. Potem na chwilę zniknął z uniwersum, wykasowany w ramach The New 52!. Powrócił, ale zanim doczekał się stabilizacji swej sytuacji, musiał nieco przecierpieć. Na szczęście Wally znów ma rodzinę, stabilną pozycję zawodową i choć nadal ścigają go międzywymiarowe kłopoty, to lekko sobie z nimi radzi. Zbyt lekko. Wally traktuje obowiązki rodziny frywolnie, a aferę, która wokół niego narasta, jak jakiś zabawny problem, który pomogą uprzątnąć mu jego bliscy. Nawet kryzys Barry'ego i zaginięcie innego speedstera jakoś go nie stresują. A jeśli tak się dzieje, to negatywne emocje uciekają z prędkością godną jego samego.
Flash tom 1: Dziwny atraktor to nie album typowy dla tego bohatera. Pojawiają się wprawdzie regularni dla niego przeciwnicy i kłopoty z Mocą Prędkości, ale Spurrier stawia na niebanalność. Bliżej mu do Granta Morrisona i jego Green Lanterna niż do poprzednich runów. Jest tak dziwnie, że bohaterem mógłby tu być Doktor Strange, a zagrożenia, jakie napotyka Wally bliższe są tym, które rozwiązuje Doom Patrol. Przy tym wszystkim autorowi udało się zachować charakterek herosa. Lekki, ironiczny, folgujący sobie z siłami, które mogłyby odesłać go (znowu...) w niebyt. Dzięki temu historia jest przyjemna w odbiorze i nawet mnogość speedsterów nie jest tu uciążliwa.
Mike Deodato Jr. to człowiek, którego Flash zdecydowanie potrzebował. Artysta mający na koncie wieloletnią współpracę z Marvelem połączył mistyczne, niecodzienne dla speedstera klimaty z jego brawurowym stylem bycia. Nie obala podstaw jego sprinterskiego charakteru, ale dodaje onirycznego, psychodelicznego klimatu, idąc momentami nieco w stronę Liama Sharpa w Green Lanternie. Odmienność jego rysunków od heroicznych standardów podkreśla zeszyt ukazujący zmagania speedsterów ze skutkami Świata Bestii. Flash przekracza tu więc nie tylko wymiary rzeczywistości, ale i własną superbohaterską strefę komfortu.
Chcecie przeczytać komiks w stylu Doktora Strange'a lub/i Doom Patrolu, ale na rynku brakuje świeżych publikacji? Flash tom 1: Dziwny atraktor jest dla was! Simon Spurrier kontynuuje rajd Wally'ego Westa, ale tor, po którym się porusza, jest zupełnie inny niż poprzednie etapy jego kariery. W efekcie otrzymujemy komiks arcyciekawy, rozrywkowy i co najważniejsze - rokujący na przyszłość inną niż bycie tą samą opowieścią o Szkarłatnym Sprinterze [UsW2] od lat. Czekam na kontynuację i powoli zaczynam wierzyć, że w świecie DC może być jeszcze ciekawie.
Tytuł oryginalny: Flash Vol.1: Strange Attractor
Scenariusz: Simon Spurrier
Rysunki: Mike Deodato Jr., Trish Mulvihill
Tłumaczenie: Paulina Walenia
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 204
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.