
No dobra, skoro złe wiadomości mamy już za sobą, przejdźmy do konkretów. A te obejmują jeszcze więcej znakomitych opowieści z naszym ulubieńcem. Garfield – Tłusty koci trójpak tom 17 zbiera komiksowe paski z drugiej połowy 2006 roku, całego 2007 i sięgające końcówki kwietnia roku 2008. Mamy tu tradycyjnie trzy książeczki zatytułowane Garfield waży możliwości, Garfield – Złoty bęben i Garfield pakuje. Łatwo się domyślić, że tytuły nie odnoszą się ani do okazji, ani do skarbów, ani tym bardziej do siłowni. Jedyne, co kocur może ważyć i pakować, to nieprzebrane tony jedzenia, które następnie zostanie zapakowane do bębna…
Już w recenzji poprzedniego tomu sygnalizowałem, że w życiu Jona nastąpiła drastyczna zmiana, która będzie leitmotivem całego niniejszego albumu. Po wielu latach cudacznych, nieudolnych i przede wszystkim smutnych prób, właściciel Garfielda wreszcie zdobył dziewczynę! Padło na Liz Wilson, panią weterynarz, która zadebiutowała w serii jeszcze w 1979 roku (!) i przez bite 27 lat opierała się nieodpartym przecież wdziękom Jona Arbuckle’a. Okazało się, że w międzyczasie polubiła naszego nieudacznika i czerpie z randek z nim niekłamaną przyjemność. Należało mu się, bo na jego coraz bardziej spektakularne porażki naprawdę ciężko było już patrzeć.

A co u Garfielda? Nie da się ukryć, że jest dość zazdrosny o wybrankę serca Jona, ale też pała do niej swojego rodzaju uczuciem, bo i Liz dość wdzięcznie robi wszystko, żeby wkupić się w łaski zarówno kota, jak i jego właściciela. Poza tym wątkiem, który zdominował tym razem narrację, możemy liczyć na więcej tego samego: święta, kolejne urodziny Garfielda, który nieubłaganie zbliża się już do 30-tki, a także wkurzanie ptaków, pająków, psów i sąsiadów.
Garfield – Tłusty koci trójpak tom 17 to też kolejne odcinki satyry na coraz bardziej ogłupiającą telewizję i chorobliwe skakanie po kanałach. Jim Davis znalazł też miejsce na unowocześnienie pewnych wątków. W serii coraz częściej pojawiają się komputery, maile i telefony komórkowe, otwierając pole do nowych gagów. Autor wciąż stosuje recykling pomysłów, ale póki co robi to jeszcze bardzo dobrze, no ale i pewne ślady zmęczenia materiału też są już widoczne i na pewno nie wszystkie paski są tak samo śmieszne.

To jednak niewielkie wady, bo zdecydowana większość wciąż bawi do łez. Garfield po raz kolejny próbuje przejść na dietę, co wiąże się z koszmarami sennymi. Jest złośliwy, cyniczny i sarkastyczny, a czasem nawet przestaje być miły, wprost wyzywając Jona od głupków. No cóż, taka konwencja, ale uśmiać się można, nawet po tylu latach. To po prostu ponadczasowe opowiastki z humorem, który nigdy się nie zestarzeje. Mam nadzieję, że w przyszłym roku żadne perturbacje już nie nastąpią i będziemy mogli cieszyć się kolejnymi „trójpakami” bez żadnych przeszkód.

Tytuł oryginalny: Garfield – Fat Cat 3-Pack vol.17
Scenariusz: Jim Davis
Rysunki: Jim Davis
Tłumaczenie: Piotr W. Cholewa
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 288
Ocena: 80/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.