Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

rytuał

Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
11 sierpnia 2025
Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy - recenzja komiksu

Ghost Rider to magnes na fanów komiksu na naszym rynku. Historii z jego udziałem jest niewiele, on sam nie pojawia się w zbyt wielu crossoverach i dotyczy to zarówno Johnny'ego Blaze'a, jak i Danny'ego Ketcha. Mucha Comics daje im obu szansę i to w pakiecie. Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy to historia starcia obu dżentelmenów z pradawnym złem. Ze wsparciem kilkorga innych bohaterów Marvela, którzy zwykle kryją się w cieniu. Czasem dosłownie, a czasem w przenośni.

Strona komiksu Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy

Album otwiera historia pościgu za Snowblindem i Deathwatchem. Ghost Rider nie zdaje jednak sobie sprawy, że nawet jego piekielne ognie mogą nie wystarczyć, by zdjąć obu graczy. A to dopiero początek. Do żywych wraca bowiem Lilith, potężna matka demonów, z ambicjami do zrobienia światu krzywdy i przywrócenia swojej chwały. Jedyną szansą na jej powstrzymanie nie są Avengers ani X-Men, a nieformalna grupa zwerbowana przez Doktora Strange'a. I tak się złożyło, że Ghost Rider i Johnny Blaze stoją na jej czele. Dalej jest równie ciekawie. Pojawiają się Spider-Man i Venom, a album finalizuje chłodna opowieść o pewnej niepozornej staruszce.

Postaci jest tu wiele i nietrudno o chaos. Przypomina mi to Rzeź maksymalną, gdzie dwie grupy superludzi bawiły się w brutalnego berka, a akcja stała w miejscu. Jednak tu autorzy starają się urozmaicić czytelnikowi przeskoki od jednej walki i pościgu do kolejnych, poprzez zmianę aktorów na scenie i niespodziewane zwroty akcji. Najmocniejszym elementem jest wielki finał starcia sił Lilith z Synami Nocy, choć odnoszę wrażenie, że dało się wycisnąć więcej z przedstawionych tu postaci. Zwłaszcza, że historia z Pajęczakiem i Venomem, mająca miejsce tuż po tytułowym wydarzeniu, radzi sobie znacznie lepiej w kwestii starcia wielu bohaterów.

Strona komiksu Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy

Świt Synów Nocy to horror i czasem łatwo zapomnieć, że to nadal świat Marvela. Po pierwsze - w starciu z Lilith nie pojawiają się topowi herosi, a do grupy należą postaci na poły zapomniane. Po drugie - nawet jak na mroczniejsze standardy lat 90. bywa krwawo. Ot postać Skinnera, mocna nawet jak na tę historię. Jest jeszcze kwestia dualizmu na linii Ghost Rider/Danny Ketch, który przez większość komiksu męczył, by w finale zaskoczyć. Choć cały splendor i tak kradną Venom i Spider-Man.

Były czasy, gdy Venom marzył o zjedzeniu mózgu Spider-Mana. I mimo to każdy wiedział, że to niekończąca się przepychanka między ówczesnymi gwiazdami Marvela. Tak jest i tutaj, ale we wszystko wmieszani zostają Ghost Rider i jego niedobici przeciwnicy, o których ukatrupienie ściga się zresztą z Venomem. Mroczna magia gdzieś ulatuje, zastąpiona uliczno- kanałową walką, gdzie jednak zamieszanie napędza akcję. Coś, co jest wadą w jednej historii, bywa zaletą w innej...

Strona komiksu Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy

Ciężko mi w tym przypadku być obiektywnym w kwestii ilustracji. Lata 90. są dla mnie niepowtarzalnym okresem, gdzie genialne rysunki mieszały się z tymi kiczowatymi. Klasyczne trykociarstwo z czymś o wiele poważniejszym. W przypadku tego komiksu mrok jest chłodny i gęsty. Rodzinka Lilith to banda pokręconych postaci, a starcia z nimi to nie ugrzecznione onomatopejami przepychanki. Mark Texeira to gwiazda tamtych czasów i to on wiedzie prym w historii z Lilith. Ponad nim jest jedynie Adam Kubert, rysujący zębatą mordę Venoma tak, jak powinna wyglądać już zawsze. Jest jeszcze Klaus Janson, dodający do świata Marvela odrobinę klimatu Vertigo.

Ghost Rider. Duchy zemsty: Świt Synów Nocy to album grający na nostalgii do epoki komiksów lat 90.. Ma w sobie sporo ognia tamtej epoki, ale i typowe dla niej momenty stagnacji. Tempo wydarzeń spowalniane jest chaosem. Momenty pełne akcji piętrzą się bez równoczesnego postępu w fabule. Brakuje pewnej spójności, która skupiłaby całą nagromadzoną tu energię. Ale jednocześnie autorzy pozwalają sobie na wiele - w tym pozytywnym sensie. Tytułowa historia jest pełna grozy. Pozostałe kontynuują ten trend, choć na nieco inną modłę, co urozmaica całość. Oprawa graficzna jest tu mistrzowska i wiele kadrów zasługuje na osobne wyróżnienie. Liczę na kontynuację losów Ghost Ridera/Ketcha, tym bardziej, że wydawca popełnił pewien grzeszek, niezasługujący jeszcze na pokutne spojrzenie, ale na małe zadośćuczynienie w ewentualnej kontynuacji jak najbardziej...



Tytuł oryginalny: Ghost Rider (1990) #21–25, 28 i 31, Ghost Rider/Blaze: Spirits of Vengeance #1–6, Morbius: The Living Vampire (1992) #1, Darkhold: Pages from the Book Of Sins #1, Nightstalkers #1, Web of Spider-Man (1985) #95–96, Midnight Sons Unlimited #1. 
Scenariusz: Howard Mackie, Len Kaminski, Christian Cooper, D.G. Chichester 
Rysunki:  Andy Kubert, Adam Kubert, Ron Wagner, Richard Case, Ron Garney, Alex Saviuk, Klaus Janson, Mark Texeira 
Tłumaczenie: Robert Lipski
Wydawca: Mucha Comics 2025
Liczba stron: 560
Ocena: 80/100  
 

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.