Pierwszy zeszyt skupia się na Esther i jej problemach z napisanie pracy zaliczeniowej. Dziewczyna siedzi w rodzinnym domu, a jej relacja z rodzicami jest dość napięta. Starzy przyjaciele wyjechali albo są zajęci własnym życiem, a w mieście nastąpiła zmiana pokoleniowa. Wszystko jednak przypomina dziewczynie „stare, dobre czasy”, kiedy było łatwiej, kiedy wszystko pasowało, kiedy człowiek czuł, że ma swoje miejsce na ziemi. A teraz? Jesteśmy już niepasującym kawałkiem układanki, ponieważ układanka się zmieniła. Znacie to? Ja znam aż za dobrze, więc wyjątkowo trafił do mnie ten epizod. Czapki z głów, panie Allison.
Kolejny zeszyt w Giant Days tom 13 – Głowa do góry podobał mi się najmniej, gdyż twórcy portretują tu nieco zwariowany, głupkowaty mecz krykieta. Drużyna McGrawa rozchorowała się, więc miejsce zawodników muszą zająć dziewczyny i ich znajomi. Niezbyt zabawny był to odcinek, ale całość ratuje dramatyczny finał, w którym czytelnicy serii lizną bardzo trudnego tematu żałoby po najbliższych. I tu ponownie scenarzysta zaskakuje w pozytywny sposób, pokazując nam, że każdy może rozpaczać na swój własny, nieraz bardzo odmienny sposób. I znów robi to bardzo celnie.
W kolejnych dwóch zeszytach temat żałoby przeplata się z ucieczką od niej i z poszukiwaniami pracy przez Esther. Wtedy dostajemy Giant Days jakie znamy, pełne humoru, znakomicie skonstruowanych postaci i życiowych prawd przemyconych pod warstwą z pozoru bardzo lekkich dialogów. Myślę, że na tym etapie chyba już nikogo nie przekonam do kontynuowania lektury – każdy, kto ją zaczął, raczej dopłynie do mety z tymi wspaniałymi bohaterami. Liczę raczej na to, że recenzję przeczyta ktoś, kto za tę opowieść jeszcze się nie zabrał i zechce sięgnąć po nadal dostępny w sprzedaży pierwszy tom.
Giant Days tom 13 – Głowa do góry nie jest może najlepszą odsłoną serii, ale ma olśniewające momenty, których nie sposób nie zauważyć i nie docenić. Max Sarin nadal rysuje na poziomie, do którego nas przyzwyczaiła – proste, ale bardzo ekspresyjne kadry przesycone emocjami i humorystycznymi wstawkami, ale potrafiące złapać za serce kiedy trzeba. Wystarczy zresztą spojrzeć na okładkę 51 zeszytu, żeby zrozumieć, że Sarin to nie tylko lekkie, łatwe, przyjemnie i kolorowe obrazki.
Giant Days tom 13 – Głowa do góry to udany przystanek przed finałem jednego z najbardziej trafnych i życiowych komiksów, z jakimi miałem do czynienia. Cieszę się, że trafił on w ręce Non Stop Comics – wydawcy, który nie porzuca serii i być może – na co po cichu liczę – zaserwuje nam też dodatkowe historie z tego świata. Dla mnie najważniejsze jest to, że jest to po prostu mądry, ciepły komiks, godnie reprezentujący to medium.
Tytuł oryginalny: Giant Days vol. 13
Scenariusz: John Allison
Rysunki: Max Sarin, John Allison
Tłumaczenie: Paweł Bulski
Wydawca: Non Stop Comics 2024
Liczba stron: 112
Ocena: 75/100
PR-owiec, recenzent, geek. Kocha kino, seriale, książki, komiksy i gry. Kumpel Grahama Mastertona. W MR odpowiedzialny za dział komiksów, książek i gier planszowych.