Wszystko zaczyna się od pary robotów przylatujących do Krzywego Domu swym X-Wingiem. Już samo to doskonale pokazuje, że Xavier Dollo to nie bezduszny badacz, który chce w suchy, analityczny sposób ukazać historię science fiction, a artysta podchodzący do swej pracy z sercem, być może nawet z nutką pasji. Przy tym nie działa z płomiennym zapałem fana, wypalającym się po kilku stronach, a z rzetelnością godną twórcy dzieł historycznych, wręcz kronikarskich.
Autorzy postarali się przy snuciu swej opowieści. Historia science fiction ma encyklopedyczny charakter, a jej narratorami bywają postaci jak Isaac Asimov, ale nie jest to historia fabularyzowana. Wydawać by się więc mogło, że będzie wiać nudą, ale nic z tych rzeczy. Xavier Dollo to pomysłowy twórca, uciekający się do rozmaitych trików narracyjnych, jak choćby umieszczanie pomiędzy wykładami o historii SF fragmentów kilku co bardziej znamienitych historii. Są one przekonujące na tyle, że chciałbym przeczytać kompletny komiks na dany temat. Czymś fenomenalnym są też przykłady lektur dla poszczególnego etapu rozwoju i gałęzi fantastyki, będące czymś więcej niż polecajkami. W efekcie tego wszystkiego lektura Historii science fiction jest więcej niż płynna. Czyta się ją po prostu jak omawiane w niej dzieła.
Czego mi zabrakło? Odniesień do polskiej i wschodnioeuropejskiej fantastyki. Tu na szczęście z pomocą przychodzi Tomasz Kołodziejczak, bogato opisując polską scenę SF pod koniec albumu. I to dla nas jeden z ważniejszych fragmentów polskiego wydania, bo powinniśmy bardziej docenić Lema, Bagińskiego czy Sztybora. Choć każdy z nich tworzy na innym polu, to pokazują, że SF znad Wisły jest równie wartościowe jak frankofońskie czy anglosaskie. A niechaj narodowie wżdy postronni znają, że Polacy nie gęsi - też swe odległe planety mają!
Rysunki Morissette-Phana to pierwszorzędny popis różnorodności. Wrażenie robią fabularne fragmenty co bardziej znaczących dzieł SF, ale moc historii tkwi w tym, jak płynnie udało się przekazać biograficzne i kulturoznawcze informacje. Historia science fiction to dzieło dobre dla laików, które może otworzyć im oczy na istotę gatunku, ale trafi i do weteranów podróży do gwiazd. Trochę tu retro SF, trochę mroku i innych klimatów, ale najbardziej cieszy mnie ukazanie złożoności gatunku. Powstawały już książki na ten temat, ale komiks, ze swoim wizualnym językiem, trafia do mnie bardziej i zapewne trafi do wszelkiej maści sceptyków, którym SF pachnie nieładnie.
Historia science fiction to idealne kompendium dla kogoś, kto chce poznać nurt SF, a nie ma ochoty tonąć w historiograficznym potoku faktów. Tych oczywiście nie brakuje, ale forma powieści graficznej znacznie ułatwia odbiór. Przejrzystość i czytelność nie ujmuje treści, a więc mamy do czynienia z dziełem niemalże absolutnym. Jak każdy fan SF jestem niepoprawnym marzycielem, więc mam nadzieję na kontynuację. Liczę na kolejne tomy poświęcone poszczególnym nurtom SF i autorom, bo w przypadku Asimova, Dicka czy wreszcie naszego Lema, można by napisać wiele, wiele więcej, a i byłoby co pokazać w kadrach.
Tytuł oryginalny: L'Historie de la Science-Fiction
Scenariusz: Xavier Dollo
Rysunki: Djibril Morissette-Phan
Tłumaczenie: Wojciech Birek
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 240
Ocena: 85/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.