Ostatnie wydarzenia nie były dla tytułowych bohaterów łaskawe. Thor przejął tytuł Wszechojca i doznał przerażającej wizji spod znaku Thanosa. Hulk tymczasem znowu stracił kontrolę, a próba ponownego chwycenia za kierownicę swojego życia skończyła się w kosmosie. Gdy panowie stają naprzeciwko siebie, nie mogło więc nie dojść do pojedynku. Tym razem w jeszcze większej skali niż zwykle. Obaj urośli w siłę, a ich heroizm zdaje się być przeszłością. A największą zabawę ma sam autor.
Donny Cates jest tu trochę jak dorosły, którego stać na wymarzone zabawki z dzieciństwa. Bo który fan Marvela nie chciałby napisać historii starcia Hulka z Thorem? Ma to swoje plusy. Jest epicko, we współczesnym tego słowa znaczeniu. Panowie dają sobie po gębie na kosmiczną skalę i biada tym, którzy znajdą się w pobliżu. Cały album to rozbudowany pojedynek, rosnący geometrycznie w zaskakujących kierunkach, gdzie głównymi zawodnikami są mimo wszystko postaci pozytywne, nieco tylko przybrudzone szarością. Czasem autor swoimi szalonymi pomysłami ociera się o przerost mocy nad treścią. I jak zwykle to z nim bywa, znów w ostatnim momencie wyhamowuje przed przepaścią.
Dowiadujemy się, co stało się w El Paso i skąd ambicje Bannera do opuszczenia Ziemi i stworzenia sobie w głowie centrum dowodzenia. Z drugiej strony mamy Thora i jego młotek, w którym uwięziona jest dusza samego Odyna. I jednooki Wszechpapa znany ze swego charakterku. Bywa zabawnie, bywa emocjonalnie i Cates jakimś sposobem sklecił to w spójny sposób. Hulk kontra Thor: Sztandar wojenny to silnie rozbudowana opowieść o walce dwóch potęg Marvela. Napisana ze sporą energią, lecz będąca częścią większych wątków.
Martin Coccolo wziął na siebie zadanie zilustrowania starcia Niesamowitego z Potężnym. Do tego w wersjach podrasowanych, silniejszych niż zwykle. Zresztą wszystko jest tu ponad skalę. Nowa zbroja Irona Mana, gromy Thora i gamma Hulka. Co najlepsze, pomimo typowego komiksowego łubudu, rysunki mają swą duszę i nie chodzi tu wcale o Odyna i liczne jaźnie Bannera. Coccolo, podobnie jak Ryan Ottley, bierze na siebie rozmach scenariusza Catesa i nie zawodzi. Piękny pojedynek, godny być może tych największych Marvela.
Hulk kontra Thor: Sztandar wojenny to komiks czystej akcji, choć Cates nie zaniedbał tutaj innych wątków obu serii. Jest więc bannerowa psychologia, jest też młoto-tatko Odyn. W proporcjach, które jednak nie są w stanie przesłonić głównego wątku komiksu. Można się zżymać, że album ten nie był częścią catesowego Hulka i jego osobne wydanie jest trochę na wyrost, ale taka kondensacja akcji w jednym tomie mogłaby wtedy powalić nawet nordyckiego boga. Chcecie widowiska z Hulkiem i Thorem, którego nigdy nie da wam MCU? Oto one.
Tytuł oryginalny: Hulk vs Thor: Banner of War
Scenariusz: Donny Cates
Rysunki: Martin Coccolo
Tłumaczenie: Dariusz Stańczyk
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 132
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.