Album podzielony jest na dwie przenikające się historie. Jednoręki to domena Rama V. Doświadczony detektyw Ari Nassar prawie przechodzi na emeryturę. Prawie, bo tuż przed oddaniem odznaki pojawia się morderca inspirujący się zbrodniarzem, którego Ari niemałym wysiłkiem schwytał lata temu. W działaniach zabójcy wszystko jest niemal identyczne, poza drobnym szczegółem... W tle pojawiają się wątki osobiste, a całość ściśle powiązana jest w historią Sześć palców.
Dan Watters przedstawia zgoła inną historię i bohatera. Johannes Vale to student archeologii, który najdelikatniej mówiąc, buja w obłokach. Skoncentrowany na pewnym przedmiocie, pamiątce po ojcu, snuje wielkie plany, nie zauważając przy tym, że grunt usuwa mu się spod nóg. I nawet to nie wyszłoby poza ramy historii o lekkoduchu ponoszącym konsekwencje, gdyby nie tajemnicze luki w życiorysie chłopaka coraz bardziej pogrążającego się w obłędzie... A może prawdzie?
Wydawca porównuje komiks do kultowych tytułów, jak Ghost in the Shell i Łowca androidów. I zazwyczaj takie marketingowe biadolenie nie ma wiele wspólnego z prawdą, jednak tutaj są elementy łączące Jednorękiego i Sześć palców z wielkim kinem. Pojawiają się androidy/replikanci, zwani tutaj Trybikami. Wątek erotycznej androidki Nemone jest zresztą istotną częścią historii Nassara. Przede wszystkim jednak świat przedstawiony to chłodna, smutna przyszłość, która nie jest może skrajnie futurystyczna, ale nosi ślady neonowej dystopii. No i tak wszechobecna atomizacja społeczeństwa, która bliska jest i nam. Neo Novena posiada wszystkie wady Tokio, Nowego Jorku i innych metropolii. Czym bardziej zagłębiamy się w historię, tym miasto ukazuje głębiej swe trzewia.
Ram V i Dan Watters zaczynają wszystko w kryminalnych tonach. Jest detektyw-weteran, jest niestabilny morderca. Nie zapomnijmy o mieście, które jest czymś więcej niż zbiorem budynków. Dostajemy w głowę pytaniami egzystencjalnymi, percepcyjnymi i podważającymi rzeczywistość. Autorom udało się przy tym uniknąć bełkotu i przerostu treści nad formą. Wszystko do końca jest spójne, choć ścisły finał pozostawia pewne pytania, moim zdaniem zasługujące na odpowiedź. Nie byłoby to tak płynne, gdyby nie niebywale zdolni ilustratorzy.
Jest dwóch scenarzystów - musiało być i dwóch rysowników, by jeszcze lepiej odróżnić historie Nassara i Vale'a. Laurence Campbell przedstawia ponurą, policyjną opowieść, w której Nassar snuje się po Neo Novenie niczym jego koledzy po fachu z epoki prohibicji po NY czy Chicago. W tle jego historii mogłyby rozbrzmiewać utwory Vangelisa czy klasyczne jazzowe kawałki. Sumit Kumar idzie inną ścieżką. Jego styl jest lżejszy, ale losy Johanessa naznaczone są szaleństwem, więc i wizualnie ma to swoje konsekwencje. Genialnie w tym wszystkim umiejscowione są symbole, które kreśli morderca. Obce i tajemnicze niczym alfabet dawno zapomnianej cywilizacji. Jednoręki i Sześć palców rysunkowo jest bardziej kryminałem niż opowieścią z pogranicza SF. Komiks najbliższy jest klimatom neo noir, gdzie „noir” to istotniejszy element.
Za co uwielbiam Image Comics? Za to, że często potrafi mnie zachwycić w niespodziewany sposób. Po albumie Jednoręki i Sześć palców oczekiwałem historii w stylu komiksów z serii Cyberpunk 2077, może z mocniejszym kryminalnym wątkiem. Zamiast tego dostałem niemal rasowe noir, gdzie cyber-otoczka nadaję całości pikanterii, a zakończenie odbiega od gatunkowego schematu. Autorzy sprawnie łączą swoje opowieści, pokazując, że w takim tandemie możliwe są zwroty akcji, a świat przyszłości może być boleśnie teraźniejszy. Są w tym echa wielkich dzieł cyberpunku, ale w tej opowieści więcej jest autorskiej wizji niż chodzenia utartymi ścieżkami. Warto mówić o tym komiksie, a na pewno go poznać.
Tytuł oryginalny: The One Hand and The Six Fingers
Scenariusz: Ram V, Dan Watters
Rysunki: Laurence Campbell, Sumit Kumar
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Lost In Time 2025
Liczba stron: 312
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.