Doki XIX-wiecznego Londynu. Już samo miejsce akcji nie kojarzy się z łąkami Kornwalii. Pewnego dnia pracujący w ubojni Joe dostrzega pozornie niewinną dziewczynkę przechadzającą się po dzielnicy, gdzie takie jak ona nie powinny się pojawiać nawet w asyście opiekunów. Tymczasem Jenny Finn nie tylko nie pada ofiarą lokalnych zbirów, ale cieszy się wręcz wśród motłochu pewnym uznaniem. Do tego okolice pustoszy dziwna zaraza, a lokalne prostytutki giną w brutalny sposób. Wiktoriańska Anglia w lovecraftowskim sosie w pełnej krasie.
Jenny Finn to list miłosny Mignoli do Lovecrafta. Scenarzysta wiele już razy nawiązywał do twórczości ojca Cthulhu, ale i ta czteroczęściowa opowieść aż roi się od macek i podejrzanych kultystów. Postaci są znakomicie umiejscowione, napięcie odpowiednio dawkowane, ale najlepsze w tym wszystkim jest to, że Mignola pozostaje sobą. Garściami czerpie z rozmaitych źródeł, gdzie obok nawiązań do Kuby Rozpruwacza w finale mamy mrugnięcie okiem do fanów Dickensa, a w międzyczasie widzimy okrutnych badaczy, którzy przedwieczne zło chcą zapakować do słoika i zbadać ku chwale królowej Wiktorii. Jest w tym wszystkim też jakiś element czarnego humoru podanego w nietuzinkowy sposób.
Kreska Troya Nixena jest w piękny sposób niezgrabna. Twarze to pokraczne gęby, które wyglądają topornie, ale o to w tym chodzi. Mają zgrywać się z wszelkimi rybio-mackowatymi objawami zarazy, a miejsce akcji cuchnąć ma nadgniłym połowem, błotem i całą egzotyką epoki. A pośród tego panna Finn wcale nie ma wyglądać na niewiniątko. Nixen zarysował sylwetkę dziewczynki w diabelski sposób, choć do końca nieoczywisty. Wreszcie jest i steampunk, lovecraftowskie bestie i szara, cuchnąca rzeczywistość londyńskich doków wieku XIX. Sam Mignola uraczył nas bonusowymi okładkami, choć te oryginalne wcale im nie ustępują.
Jenny Finn to znakomita opowieść, wykorzystująca dziedzictwo twórczości Lovecrafta w najlepszy sposób. Nie jest to dzieło wtórne, kalkujące Samotnika z Providence, a komiks niezależnego, mającego wypracowany styl twórcy. Demoniczna dziewczyna, ponure doki Londynu, gra licznymi popkulturowymi obrazami wiktoriańskiej Anglii. To wszystko ujęte w stosunkowo krótkiej formie, jakże jednak esencjonalnej. Mignola ma jeszcze wiele do powiedzenia i to w stylu, który wszyscy jego fani dobrze znają. Jenny Finn z kolei jest dowodem na to, że nie wszystko musi kręcić się wokół pewnego dobrego diabła i jego świty.
Tytuł oryginalny: Jenny Finn
Autor: Mike Mignola, Troy Nixen
Tłumaczenie: Troy Nixen, Farel Dalrympe
Wydawca: Egmont 2024
Stron : 136
Ocena: 85/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.