Movies Room - Najlepszy portal filmowy w uniwersum

Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw - recenzja komiksu

Autor: Tomasz Drozdowski
9 grudnia 2025
Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw - recenzja komiksu

DC Comics lubuje się w alternatywnych wersjach swego uniwersum. Naprodukowali tego wiele, a część spośród tego to dzieła wybitne bądź co najmniej ciekawe. Weźmy Injustice. Seria ta to kamień węgielny twórczości Toma Taylora, obecnie jednego z najważniejszych autorów DC. Przed wami Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw, gdzie drapacze chmur Gotham i Metropolis zastąpione zostają zamkowymi wieżami, a bohaterowie i złoczyńcy występują w zaskakujących rolach.

Strona komiksu Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw

Pierwsze strony komiksu Mroczni Rycerze ze stali są dobrze znanym wszystkim widokiem. Krypton eksploduje, a samotna rakieta ląduje na Ziemi. Lecz nie na TEJ Ziemi. Okazuje się, że zamiast pola w Kansas, mamy średniowieczną Europę. A miejsce samotnego super-bobasa zajmują Jor-El i jego żona, właśnie wydająca na świat ich syna. Taylor kocha takie zagrywki. Lekki szok, ale na wysublimowanym poziomie. Ot tak, by zachęcić czytelnika do dalszej lektury. Czy dalej jest równie intrygująco? Dla fanów elseworldów z pewnością.

Kal-El rośnie, a jego rodzice władają sporym królestwem. Bogowie z kosmosu mają jednak swojego wroga w postaci tutejszej wersji Black Lightninga. Nie jest to krwawy konflikt, ale takim się staje po serii podejrzanych incydentów. Do tego dochodzą Amazonki i pewien błazen z zielonym pierścieniem... Taylor nie szczędzi nam zwrotów akcji i nie boi się przekraczać granic. Już samo ukazanie niektórych bohaterów zmienia przebieg opowieści. Część z nich nie odbiega od oryginałów za daleko. Wonder Woman czy Superman to postaci zbliżone mentalnością do oryginałów. Ciekawiej prezentuje się Batman. Zdradzę jedynie, że Gacek nie potrzebuje już bat-pasa. Jest i Constantine, choć ugłaskany, jak to bywa w seriach poza Hellblazerem. Ostatecznie scenarzysta bezbłędnie wyczuwa postaci i potrafi je odpowiednio zmodyfikować, by nie były kopiami samych siebie.

Strona komiksu Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw

Tom Taylor to szczwany lis. Może nie sili się na ambicję jak Waid w Przyjdź królestwo czy Busiek w Nowej granicy, ale sprawniej od nich korzysta z dobrodziejstw świata DC i żongluje nimi z arcymistrzowską pomysłowością. Role Jokera czy Kentów stanowią przykład na dużą autorską odwagę Taylora, potrafiącego całe zamieszanie obrócić w spektakl równie widowiskowy co wydarzenia z głównego uniwersum. Jest w tym duch Injustice, ale nie obawiajcie się powtórki. Po prostu to ten sam autor i ta sama maniera tworzenia scenariuszy.

Dosyć słodzenia. Taylor może i skroił niezłą fabułę, ale osadzenie jej w średniowieczu do czegoś zobowiązuje. Dostajemy bajkowo-pocztówkowe wieki średnie. Tak ugrzecznione, że spodziewałem się wyskakujących z krzaków Gumisiów. Nie żebym miał coś do tej wspaniałej animacji, ale przy poziomie brutalności Mrocznych Rycerzy ze stali realia są wręcz cukierkowe. Wiarygodność epoki więc leży i tu włącza mi się nawiązanie do 1602 Gaimana. Barokowy Marvel w wykonaniu autora Amerykańskich bogów był o wiele bardziej dopracowany, do tego z zachowaniem dynamiki równie wielkiej, co u Taylora. Może przesadzam, porównując scenarzystę dobrego ze scenarzystą wybitnym, ale momentami czułem się jak na pikniku rodzinnym z motywami rycerskimi.

Strona komiksu Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw

Nie oznacza to, że Yasmine Putri tworzy fatalne rysunki. Średniowieczne inkarnacje herosów DC są stworzone ciekawie, choć bezpiecznie. Fantastycznie za to prezentują się sceny akcji, zwłaszcza te w przestworzach. Brakuje nieco klimatu epoki i nie mam tu na myśli jej brudku i surowości, a jakiegoś RPG-owego posmaczku czy choćby subtelnych nawiązań historycznych. Putri za to daje radę przy scenach o krwawym zabarwieniu, a tych w historii Taylora nie brakuje. Jeśli miałbym określić gatunek tej historii na podstawie rysunków, byłoby to jakieś epic fantasy z superludźmi. Piękne warsztatowo i zadowalające w kwestii transformacji postaci w ich „rycerskie” wersje.

Mroczni Rycerze ze stali: Wojna trzech królestw to kolejna przyzwoita pozycja w portfolio Tom Taylora. Dałoby się z tego wycisnąć znacznie więcej, bo wieki średnie i superbohaterowie proszą się o śmielsze pomysły, ale Taylor potrafi pozytywnie zaskoczyć i grać motywami oryginalnego DC jak mało kto. To album świetny dla fanów autora, zwłaszcza tych kochających Injustice. Zapewne doczekamy się jakiejś kontynuacji, bo szkoda by było marnować taki świat. To może nie jakiś epokowy elseworld, ale historia na tyle dobra, że warto ją poznać.


Tytuł oryginalny: Dark Knights of Steel
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Yasmine Putri
Tłumaczenie: Paulina Walenia
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 368
Ocena: 75/100    

Chcesz nas wesprzeć i być na bieżąco? Obserwuj Movies Room w google news!

Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.

Komentarze (0)
Tylko zalogowani użytkownicy mogą dodawać komentarze.