Ostatni tom poprzedniego story arcu Nienawidzę Baśniowa zakończył się powrotem Gert do rzeczywistości. Koszmarnej, bo pozbawionej uroków życia dziecięcego, za to z całym zestawem pełnoletnich bonusów. Gert jest bowiem dorosła, ale jej charakter wciąż pozostał niezmiennie wredny. Z sadystycznej małolaty stała się po prostu zblazowaną młodą kobietą, która krąży od pracy do pracy, zawalając podstawowe obowiązki. I wydawać by się mogło, że los kobiety jest przesądzony i rynsztokowy, ale jak bywa w historiach muśniętych baśnią, dawne duchy powracają... Gert wraca do przeklętej bajkowej krainy, wysłana tam z ratownicza misją przez pewnego bogacza.
Do Nienawidzę Baśniowa należy podchodzić z pewnym dystansem. Young epatuje przemocą, przekraczającą bariery, od których trzymają się z daleka nawet twórcy komiksów dla dorosłych. Może sobie na to pozwolić, bo jego świat to antyteza bajkowości. Przy jednoczesnym gargantuicznym tonażu cukru i pluszu w kadrach mamy pokaz rzeźnictwa i obrzydliwości. Miejscami absurdalny i zabawny - w makabryczny sposób. I tu należy się zatrzymać i zapytać - do kogo właściwie skierowany jest ten komiks? Bo przecież nie wyłącznie do osób pełnoletnich.
Pamiętacie jeszcze, gdy nie byliście już niewinnymi dzieciaczkami, ale daleko wam było do zderzenia z dorosłością? Okres ten jest płynny, ale to właśnie w tym czasie zaczyna się być świadomym pewnych tabu. Seks, przemoc i wulgarny język nie są już czymś, przed czym zasłaniamy uszy i oczy. Co więcej - ciekawią nas, a w niebezpiecznych przypadkach nawet fascynują. I Nienawidzę Baśniowa to właśnie taka seria, której charakter i humor trafiają właśnie w tę erę żywota ludzkiego. Oczywiście starsi czytelnicy również mogą bawić się przednio, ale całe to obrazoburstwo urokliwości stanowi nawóz pod rodzący się, choć jeszcze niedojrzały bunt. Nienawidzę Baśniowa tom 5: Gert w piekle zawiera elementy zrozumiałe dla czytelnika o kilka wiosen starszego, ale nie jest ich wiele. To nadal rzeźnia.
Skottie Young jest dla mnie przede wszystkim rysownikiem. Bardzo dobrym, i co najważniejsze, oryginalnym i pomysłowym. W piątym tomie, ku mojemu zaskoczeniu, na tym stanowisku zastąpił go Brett Bean. A jak to zauważyłem? Dopiero wpisując w podsumowaniu nazwiska autorów. Bean tworzy rysunki niemal identyczne do tych Younga. Jedyną znaczącą różnicą jest Gert. Zamiast morderczej małolaty mamy zabójczą dorosłą, której uroda jest wątpliwa. Wydaje się być cieniem samej siebie, ale jak pokazują jej wyczyny, moc przemocy jest w niej nadal silna. Dostajemy więc więcej tego samego z kilkoma ledwie kosmetycznymi zmianami. Bez urazy dla indywidualności Bretta Beana...
Na swój sposób jestem fanem Nienawidzę Baśniowa. To odrywająca od rutyny jazda bez trzymanki, gdzie autorzy nie mają zahamowań przed masową masakrą, a główna bohaterka jest postacią antypatyczną niczym wszyscy obecni kandydaci na prezydenta razem wzięci. Ponowne wejście w ten świat było przeze mnie oczekiwane, lecz ogólna jego koncepcja nie jest już szokującą świeżynką, a trzymającym pewien poziom sequelem. Dobrze, że Non Stop Comics kontynuuje historię, jednak czekam na więcej. Na razie nie dostaliśmy niczego innowacyjnego, co jest jednocześnie zaletą i wadą.
Tytuł oryginalny: I Hate Fairyland vol.5: Gert's Inferno
Scenariusz: Skottie Young
Rysunki: Brett Bean
Tłumaczenie: Marceli Szpak
Wydawca: Non Stop Comics 2025
Liczba stron: 144
Ocena: 70/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.