Zbliża się premiera czternastego tomu przygód Tommy'ego Taylora. Tymczasem jej autor i zarazem ojciec głównego bohatera, Wilson Taylor, nadal pozostaje nieuchwytny. Siły chcące dopaść Toma są na jego tropie, ale Niepisane tom 2 to nie tylko opowieść o pościgu złowrogiej organizacji za zbiegiem. Mike Carey zachęca nas do dyskusji na temat sztuki i literatury, oczywiście przy okazji serwując historię, która bez wstydu może konkurować rozmachem z Sandmanem czy Ligą Niezwykłych Dżentelmenów. Nawiązuje do klasyki, która tutaj wcale nie jest pokrytymi kurzem tomiszczami w zapomnianej bibliotece.
Carey nie pozwala się nudzić, choć jego narracja opiera się na czymś innym niż sensacja. Weźmy Lizzie Hexan, towarzyszkę protagonisty i jej genezę, stanowiącą powieść paragrafową. Lub nawiązania kulturowe, jak te do Moby Dicka. Lub podróż niezwykłego ludu w górę tajemniczych schodów. Dzieje się wiele, ale przede wszystkim różnorodnie. Niepisane odsyła do innych dzieł kultury i zachęca, by do nich wrócić. To nie prosta opowiastka do kawki i herbatników, ale też nie dzieło obciążone easter eggami, których znaczenie zna jedynie autor. Nawiązania w Niepisane tom 2 są celowe i wyraźne, ale nie podejrzewajcie Careya o niecne próby zawłaszczenia pomysłów innych twórców.
W drugim tomie Niepisane widać więcej podobieństw Tommy'ego Taylora do Harry'ego Pottera. A zarazem Tima Huntera - postaci z Ksiąg Magii Neila Gaimana. Wielopoziomowy plagiat? Sam Gaiman nie zgłaszał roszczeń do postaci Rowling, a i pisarka nie miała pretensji do Careya o pewne podobieństwa/zapożyczenia. Bo czyż kulooodporny heros fruwający w pelerynie to tylko Superman? Kultura to system przenikających się motywów. Mike Carey przywołuje tu wizerunek wielkiego, groźnego wieloryba, pojawiający się w wielu opowieściach. Częściowo w powtarzającym się stylu, ale za każdym razem przynoszącym coś nowego. Nowe spojrzenie, kontekst, morał. Lubimy grać tę samą melodię na nowe sposoby. Ważne, by za każdym razem brzmiała w świeży sposób.
Petera Grossa mogliśmy podziwiać już w Lucyferze, ale tu w pełni rozwija skrzydła. Dołączają do niego Ryan Kelly i Vincent Locke, bo i Tom wykracza poza rogatki realnego świata. Wrażenie robi powieść paragrafowa, wymagająca od mniej cierpliwego czytelnika pewnej dyscypliny czytania. Podoba mi się też płynność między kadrami, dorównująca temu, co tworzył J.H. Williams III na łamach Sandmana: Uwertury. Pomimo złożoności świata przedstawionego i wydarzeń, lektura przebiega gładko, w kilku miejscach zatrzymując wzrok, by móc podziwiać kunszt rysowników.
Niepisane tom 2 to kontynuacja ujawniająca nieco więcej z prawdziwej roli Toma Taylora, jaką przewidział dla niego jego ojciec. Tylko „nieco”, bo Carey to pisarz doświadczony, nieodsłaniający najlepszych kart w drugim tomie. Choć i tak to, co pokazał, warte jest więcej niż całe stosy opowieści o lżejszej treści. Ukłony także dla Petera Grossa, który panuje nad magią Taylora i światami, w które zabiera go Carey. Kolejny tom zapowiedziany został na wrzesień i pewnie stanie się osłodą końca lata.
Tytuł oryginalny: The Unwritten: The Deluxe Edition Book Two
Scenariusz: Mike Carey
Rysunki: Peter Gross, Ryan Kelly, Vince Locke
Tłumaczenie: Marek Starosta
Wydawca: Egmont 2025
Liczba stron: 304
Ocena: 90/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.