Dick Grayson i jego działalność na rzecz Blüdhaven to coś, co powinno wydarzyć się w Gotham. Oto miliarder ofiarowuje swój majątek miastu, a nie wyłącznie bije łotrów w superbohaterskim kostiumie. Oczywiście nie podoba się to nieoficjalnym włodarzom. Bo niech sobie ten przebieraniec biega i bije przestępczy narybek, ale niech go ręka boska broni przed racjonalnymi działaniami, mogącymi rozbić ich układzik. A to właśnie czyni Dick Grayson. Czy jednak jest na tyle twardy, by zmierzyć się z układem?
Nightwing to zupełnie inny trykociarz niż jego mentor. Ekstrawertyczny w pozytywny sposób, kierujący się czymś innym niż trauma z lat szczenięcych i starający się walczyć z przestępczością nie tylko piąchami. Ale gdzieś tam cień Nietoperza będzie kładł się na jego karierę. Kojarzycie Bat-Mite'a, nadnaturalnego fanboya Gacka z innego wymiaru? Nie tylko on ma kogoś takiego... Takich nowości jest tu zresztą sporo i śmiało można rzec, że Tom Taylor wyciąga Nightwinga z młodzieżówki superbohaterów do pierwszej ligi, bez uciekania się w przebieranie go za Batmana.
Absolutnie nie przekonuje mnie postać Blockbustera. To swoisty Kingpin z Temu, nie tylko ze względu na posturę gdańskiej szafy i jasny gajer. Jego rządy miastem są dość naiwne względem całej polityki Wilsona Fiska. O wiele lepiej rozwijany jest Heartless, który wyrasta na potężnego nemezis Nightwinga, ale Taylor nie spieszy się za bardzo, by doprowadzić do ostatecznej batalii między nimi. W międzyczasie tworzy wiele wątków, czasem sam się o nie potykając, ale zawsze wychodząc obronną ręką. Część z nich to drobnostki, które nadają kolorytu tym ważniejszym kwestiom
Bruno Redondo sprawił, że Nightwing to ostatnimi czasy jedna z najciekawszych wizualnie serii DC, co zresztą nagrodzone zostało Eisnerem. W tym tomie poziom jest podobny, ale artysta nie daje już aż takich popisów jak w sławnym zeszycie o numerze 87, ale wielokrotnie przewyższa kolegów po fachu. Zarówno warsztatem, jak i wyobraźnią. Sceny walki robią tu największe wrażenie, ale skupcie się na prywatnym życiu Graysona i tym, w jaki sposób jest ukazane. Ta sfera życia Dicka stanowi wręcz fundament serii. Od uroczej relacji z Barbarą Gordon, poprzez kumpli po fachu, aż po działalność społeczną.
Nightwing tom 2: Bitwa o serce Blüdhaven to przyjemny komiks superbohaterski. Taki, w którym może bohater nie ma złożonych problemów i głębokiego doła, ale jest szczęśliwym i dobrym człowiekiem. I to bez infantylności w stylu Supermana. Tom Taylor to typ twórcy z ambicją, ale najlepiej czuje się w rozrywkowym klimacie z delikatnym pazurem. I dla niego, i dla czytelników to dobrze, bo taka postawa zostawia otwarte furtki zarówno do lżejszego superhero i crossoverów z innymi seriami, jak i nagłej zmiany atmosfery, bliższej Gotham niż Blüdhaven. Choć mam nadzieję, że jeszcze przez jakiś czas klimat runu Taylora pozostanie niezmienny.
Tytuł oryginalny: Nightwing Vol.2: The Battle of Blüdhaven's Heart
Scenariusz: Tom Taylor
Rysunki: Bruno Redondo
Tłumaczenie: Tomasz Sidorkiewicz
Wydawca: Egmont 2024
Liczba stron: 300
Ocena: 75/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.