Oto świat podzielony na kilka społeczności, gdzie każda musi oddać swego przedstawiciela jako Ofiarnika dla tamtejszych bogów. Główny bohater o wyglądzie antropomorficznego gołębia doznaje tego wątpliwego zaszczytu, a równocześnie po drugiej stronie barykady córka najwyższego boga, Lorda Rokosa, podejrzanie patrzy na jego działania. Los wrzuca oboje do jednego wora, choć fabularna droga jest wyboista. Rick Remender po raz kolejny tworzy zaskakujący i nieoczywisty scenariusz na podstawie pozornie prostego pomysłu. Bo czyż popkultura nie mówiła już wiele razy o złych bogach, wykorzystywanych śmiertelnikach i o bohaterze z gminu, który ma szansę zmienić ten układ?
Rick Remender świetnie buduje warstwę obyczajową swych historii. Weźmy naczelne bóstwo - słonecznego Rokosa. Osobnika porzuconego przez pierwszą żonę i żyjącego niczym pan z kryzysem wieku średniego w hedonistycznym, sztucznym przepychu, którego podstawą nie jest on, ani żaden inny nieśmiertelny, a niejaki Przodownik. Posępny typ, swoisty diler bogów. Prawdziwy diabeł tej opowieści, który stoi za opracowaniem mechanizmu wyzysku. Swoją drogą dość makabrycznego i groteskowego zarazem.
A jak gołębi protagonista i boginka Soluna? Remender dość flegmatycznie buduje postać tego pierwszego, opierając go na schemacie znanym z popkultury. Ot pierzasty cherlak w wyniku splotu wydarzeń staje w epicentrum, na campbellowskiej drodze bohatera. Soluna to z kolei bananowe dziecko. Zbuntowana przeciw ojcu, zafascynowana odległą matką, ale gdzieś tam taka sama jak pozostali bogowie, z całą ich butą i arogancją. Para ma szansę na rozwój, wszak Remender nie pokazał jeszcze wszystkich kart, zwłaszcza tych o największej wartości.
Nazwisko Maxa Fiumary na okładce to zawsze gwarancja niezwykłej oprawy graficznej. Czy to w uniwersach superbohaterskich, czy w bardziej niezależnych tytułach. Ofiarnicy tom 1 to kilka poziomów owej niezwykłości. Z jednej strony mamy Gołębia. Ptasiego chłopaka, który ustępuje wizualnie wszystkim boskim istotom. Chuderlawy, mizerny, ale w całej swej gołębiej lichości poczciwy i budzący sympatię. I wreszcie są bogowie, których majestat Fiumara oddał z godnością. Wszystko łączy Przodownik, przypominający bóstwo śmierci, jakże jednak daleki od swych panów. Do tego dochodzą kolory Dave'a McCaiga, wśród których prym wiedzie błękit. Niebiański i koktajlowy. Pełen radości, oczywiście wyłącznie dla bogów.
Ofiarnicy tom 1 to baśniowe fantasy w wyraźnych, ciemnych barwach. Rick Remender przedstawia klasyczny panteon rozpasanych bóstw żerujących na wyznawcach i cały system, który im w tym pomaga. Mamy też bohatera, który dopiero dojrzewa do swej roli oraz arcyłotra, któremu bliżej do protagonisty, niż do bogów. Remender momentami potrafi zaskoczyć i trochę nawet zaszokować, gdzieś tam zbliżając się stylem opowieści do Gaimana czy Willinghama. Kolejny tytuł Remendera spod szyldu Image Comic, który musi znaleźć się na półce.
Tytuł oryginalny: The Sacrificers Vol.1
Scenariusz: Rick Remender
Rysunki: Max Fiumara
Tłumaczenie: Bartosz Czartoryski
Wydawca: Lost In Time 2024
Liczba stron: 192
Ocena: 80/100
Dziennikarz, felietonista. Miłośnik klasyki SF, komiksów i muzyki minionych bezpowrotnie dekad.